podlaskie
– Mieliśmy oborę uwięziową, brak ruchu na pastwisku w pierwszej kolejności doprowadził do problemów ze stawami, trudniej było wychwycić ruję, mieliśmy też więcej ciężkich porodów. Dlatego na początku bydło przeprowadziliśmy na zwyczajny okólnik, gdzie również dowoziliśmy paszę, ale tam problem stanowiły warunki atmosferyczne, zwłaszcza deszcze obniżające wartość pasz znajdujących się pod chmurką – powiedział rolnik.
r e k l a m a
Własny pomysł i wykonanie
Dlaczego obora Pawła Andraki jest dość nietypowa? Ano dlatego, że w całości powstała według pomysłu rolnika i jedna z jej ścian bocznych jest zupełnie otwarta, a konstrukcję podtrzymują słupy. Przez tę dużą otwartą przestrzeń krowy mogą swobodnie wychodzić na obszerny utwardzony okólnik, ścielony słomą. Zatem okólnik jest jakby integralnym przedłużeniem powierzchni legowiskowej obory, mającej formę głębokiej ściółki. Co więcej, większość prac rolnik wykonał sam, od zalania fundamentów poprzez spawanie wygrodzeń. Wykorzystał też własny budulec na konstrukcję, jakim było drewno ze swojego lasu, co znacząco przyczyniło się do obniżenia kosztów budynku.
– Na początku miała być to tylko wiata do schronienia się bydła, a wyszła obora z przejazdowym stołem paszowym o szerokości 3,5 m. Kosztowała mnie zaledwie 35 tys. zł, zatem przypuszczam, że jest to najtańsza obora wolnostanowiskowa na Podlasiu, w której utrzymujemy 27 krów, a także opasy i jałówki pogrupowane wiekowo w boksach znajdujących się po drugiej stronie stołu paszowego – podkreślił Paweł Andraka dodając, że jest bardzo zadowolony z wolnostanowiskowego utrzymania krów, dzięki któremu prawie zupełnie zostały wyeliminowane trudne porody. Obecnie pomoc lekarza weterynarii jest potrzebna rzadziej niż raz na 20 wycieleń, to przekłada się zarówno na zdrowotność krów, jak i cieląt.
Śnieg sprzyja racicom
Stara obora uwięziowa spełnia funkcję hali udojowej, gdzie krowy są przeganiane na czas doju przeprowadzanego za pomocą dojarki przewodowej Flaco, a mleko trafia do schładzalnika o pojemności 1000 l, zakupionego przed 6 laty w ramach premii dla młodego rolnika, którą Paweł Andraka przeznaczył na zakup sprzętu i maszyn.
– W takiej oborze jak nasza najważniejsze jest, aby było sucho, dlatego musimy obficie ścielić, zwłaszcza niezadaszony okólnik. Ustawiamy też w odpowiedni sposób baloty sianokiszonki, aby zimą chroniły krowy przed wiatrem. Natomiast zaobserwowaliśmy korzystny wpływ śniegu na zdrowotność racic. Krowy, które chodzą po śniegu mają czyste racice i nie występują u nich schorzenia racic na tle bakteryjnym – wyjaśnił hodowca.
r e k l a m a
Trzynastka z mleczarni
Od kilku lat hodowca stosuje zimny odchów cieląt, ponadto zrezygnował z preparatów mlekozastępczych na rzecz pełnego mleka matki, stosowanego przez okres 5–6 tygodni, co jak zaobserwował, przełożyło się na lepsze przyrosty cieląt oraz ograniczenie biegunek i chorób płucnych. Obecnie trwa końcowy etap budowy cielętnika, do którego będą trafiały cielęta w wieku ok. 2 miesięcy.
Paweł Andraka to już kolejne pokolenie, które mleko dostarcza do MSM Mońki, gdzie jego tata pełnił funkcję członka rady nadzorczej.
– Współpraca z mleczarnią układa się bardzo dobrze, tym bardziej, że na koniec roku, tuż przed świętami dostaniemy swego rodzaju trzynastkę. Będzie to premia wypłacona każdemu dostawcy w wysokości 5 gr. do każdego litra mleka dostarczonego w ciągu 11 miesięcy tego roku – wyjaśnił hodowca dodając, że taka premia jest potrzebna zwłaszcza w obliczu tak ogromnych wzrostów kosztów produkcji w rolnictwie.