Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Potencjału krów nie można marnować

Data publikacji 13.12.2021r.

Edyta i Łukasz Nasiłowscy jak najbardziej świadomie, praktycznie od zera i to stosunkowo niedawno zdecydowali, że swoje życie zawodowe zwiążą z produkcją mleka. Ogrom pracy, jaki w decyzję tę włożyli może imponować, bowiem niegdyś w szczerym polu stworzyli swoje miejsce do życia i pracy. I to nie byle jakie.

mazowieckie

– Wspólnie z żoną zdecydowaliśmy, że z rolnictwem zwiążemy swoje życie i tak się stało. Część ziemi dostałem od taty, część zakupiliśmy i tak się zaczęło – wspomina Łukasz Nasiłowski.

Trzeba przyznać, że zaczęło się, z iście profesjonalnym podejściem do hodowli bydła mlecznego, którego podstawą stała się – oddana do użytkowania w 2016 roku – nowoczesna obora, sfinansowana m.in. z kredytu preferencyjnego. Z kolei na wyposażenie obiektu hodowcy wykorzystali pełną pulę środków PROW.

– Kiedy ruszyła budowa, zakupiliśmy pierwsze jałówki (w niskiej ciąży) z Litwy, Łotwy i Estonii. Łącznie 30 sztuk. Kolejne 45 sztuk przyjechało do nas z Witkowa w Wielkopolsce, następne nabywaliśmy już w naszych okolicach, z tym że wyłącznie z obór wolnostanowiskowych – wyjaśniał hodowca dodając, iż od dwóch lat pod względem materiału hodowlanego gospodarstwo jest samowystarczalne.

Wzniesiona przed kilku laty obora to budynek o wymiarach 60x27 m z dobudowaną do niej (bocznie) dojarnią o wymiarach 14x17 m. Szeroki na 5 m korytarz paszowy dzieli oborę na dwie części: w większej utrzymywane jest stado laktacyjne, po przeciwległej stronie znajdują się boksy dla poszczególnych grup młodzieży. W obiekcie jest łącznie 230 sztuk bydła, które utrzymywane jest na posadzce rusztowej. Pod całą oborą znajdują się kanały, pozwalające na przechowywanie gnojowicy przez okres 6–7 miesięcy.

W części dla krów dojnych znajduje się 154 legowiska. Kiedy pod koniec listopada br. odwiedziliśmy gospodarstwo, utrzymywanych było na nich 125 krów mlecznych, które odpoczywały na trocinach.

– Początkowo, bo zaledwie przez pół roku, boksy legowiskowe wypełnione były słomiano-wapiennym materacem, jednak – w mojej opinii – przygotowywanie takiego materaca zajmowało zbyt dużo czasu. Zamieniliśmy więc go na trociny, które nie zapychają rusztów, tak jak było to wcześniej i co niejednokrotnie stwarzało duże problemy dla robota czyszczącego posadzkę – argumentował zmianę pan Łukasz.

W obiekcie zamontowane są dwie stacje paszowe(każda na dwa rodzaje paszy: jedna – standardowa,o zawartości 19% białka, druga to typowa pasza rozdojeniowa. Od około roku obie pasze sporządzane są w gospodarstwie na bazie własnych zbóż, śruty sojowej, rzepakowej z dodatkiem tłuszczu chronionego. Wykonaniem mieszanki zajmuje się mobilna mieszalnia pasz.

– Mamy już znacznie więcej ziemi, co umożliwiło uprawę większej ilości zbóż,więc takie rozwiązanie stało się możliwe. Ponadto zaobserwowaliśmy, że odkąd przeszliśmy na pasze własne mamy zdecydowanie mniej problemów z rozrodem. Dość powiedzieć, że za miesiące letnie (jak wykazało badanie USG) mieliśmy 80% cielnych krów. Tak więc powodów do narzekań mieć nie możemy – tłumaczył pan Łukasz, który sam inseminuje swoje zwierzęta. W nasienie buhajów hodowca zaopatruje się w firmie Konrad oraz WWS.

Wszystkie jałówki (często także pierwiastki) inseminowane są nasieniem seksowanym. W tym roku, pomimo nadwyżki jałówek hodowlanych, hodowcy zamiast ich sprzedaży zdecydowali się na ostrą selekcję stada, które objęte jest oceną użytkowości mlecznej, a jego średnia wydajność (za 2020 rok) wynosiła 12 400 kg mleka. Obecnie jest to już 12 600 kg.

– Jeżeli krowa ma wysoki potencjał produkcyjny, a do takiego przecież stworzone są hfy, to po prostu trzeba go wykorzystać – podkreślił hodowca, który nadmienił także, że kiedy wydajność stada kształtowała się na poziomie 9–10 tys. kg mleka było z nim więcej problemów niż jest obecnie.

Dawka pokarmowa na stole paszowym zbilansowana jest na produkcję 32 litrów mleka i sporządzana jest w wozie RMH firmy A-Lima-Bis, o pojemności 20 m3.

Inwestując w oborę państwo Nasiłowscy zdecydowali się na współpracę z firmą GEA, która wyposażyła go m.in. w dojarnię, robot do czyszczenia ruszt, wspomniane już stacje paszowe oraz program do zarządzania stadem.

Hodowca szczególnie ceni sobie opcję pozwalającą na monitoring czasu przeżuwania.

– To doskonałe i bardzo pomocne narzędzie, bowiem ocena aktywności przeżuwania umożliwia efektywniejsze zarządzanie stadem i szybkie zapobieganie zagrożeniom metabolicznym np. kwasicą. Gdy z krową coś się dzieje niedobrego, praktycznie w czasie 12 godzin mamy informację o anomalii w komputerze i szybko możemy podjąć kroki zapobiegawcze – zachwalał system pan Łukasz.

Na koniec naszej rozmowy zapytałam hodowcę, czy przy obecnych bardzo wysokich kosztach produkcji można znaleźć oszczędności.

– Mamy już duże zapasy paszy i staramy się zbierać z pól nie ilość, a jakość, przez co chcemy ograniczyć zakup najdroższych pasz białkowych, ale i energetycznych. W żywieniu wydajnego stada, niestety, więcej na żywieniu nie da się zaoszczędzić. Najgorsza będzie dla nas wiosna ze względu na wysokie ceny nawozów. Zawsze kupowaliśmy je jesienią, ale teraz czekamy do wiosny z nadzieją na obniżki cen. Dziś musieliśmy bowiem wydać na nie 200–250 tysięcy złotych. Dobrze, że mamy chociaż wsparcie w naszej spółdzielni. Jako młody jej członek jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, iż w tak ogromnej firmie, z tak dużą ilością dostawców, podejście do każdego z nich jest indywidualne.

Więcej o gospodarstwie państwa Nasiłowskich napiszemy w pierwszym, przyszłorocznym numerze "Elity Dobry Hodowca", do lektury którego już dziś gorącą zachęcam.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a