lubelskie
Sprawa Krzysztofa Stefaniaka z Dysa pod Lublinem rozpoczęła się latem 2019 r. W lipcu 2019 r. w jego gospodarstwie zaczęły padać świnie. Lekarze weterynarii stwierdzili ASF. Pan Krzysztof wystąpił o odszkodowanie, którego nie otrzymał, bo lekarze twierdzili, że nie spełnił jednego z wymogów bioasekuracji. Do gospodarstwa można było wjechać dwoma bramami. W jednej z bram była niecka z płynem dezynfekcyjnym, przy drugiej bramie używał jedynie urządzenia do dezynfekowania samochodów. Rolnik walczy o to odszkodowanie w sądzie.
Jak wyjaśnia Stefaniak, podczas likwidacji ogniska ASF pojawiły się rozbieżności w ocenie, czy wszystkie jego świnie były zakolczykowane. Jak twierdzi, inspektorzy z powiatu nie stwierdzili uchybień. Znalazła je za to inspekcja z województwa. W wyniku tego został ukarany grzywną 500 zł. Rolnik nie czuł się winny i odmówił przyjęcia mandatu. Stwierdził, że nie będzie płacił za niepopełnione wykroczenie, gdyż zdecydowana większość jego świń kolczyki posiadała.
Druga sprawa to fakt, że nie ma z czego zapłacić grzywny, bo nie otrzymał odszkodowania za wybicie ponad 300 świń i został ze spłatą kredytu na budowę chlewni. W czwartek 9 grudnia do rolnika przyszło z sądu pismo wzywające do stawienia się w areszcie 22 grudnia „celem odbycia 10 dni zastępczej kary aresztu”. W więzieniu spędzi więc święta Bożego Narodzenia. Rolnik nie czuje sie winny i twierdzi, że mandatu nie zapłaci. Jest przygotowany na więzienie, musi tylko odwiedzić lekarza, bo jego stan zdrowia jest bardzo zły (ma cukrzycę i poważne problemy z sercem). Do więzienia zawiezie go syn, ponieważ Pan Krzysztof ma także kłopoty ze wzrokiem. W piątek 10 grudnia Krzysztofa Stefaniaka mieli odwiedzić działacze AgroUnii wraz z Michałem Kołodziejczakiem. Krzysztof Janisławski