Cenzura klimatyczna
W tym miejscu pojawia się pytanie: czy takie odgórne sterowanie zawartością sklepowych półek jest dobre? Naszym zdaniem w Polsce nie sprawdziłoby się, bowiem, z nielicznymi wyjątkami, większość podstawowej żywności dostępnej w sieciach handlowych pochodzi od krajowych producentów, a banany i pomarańcze w Polsce i tak nie urosną. My potrzebujemy innych uregulowań, które odbiorą sieciom handlowym ogromną przewagę nad dostawcami żywności, co sprawia, że ceny skupu dla rolników – dostawców surowców – są niskie. Pisaliśmy o tym wiele razy.
Czeski przykład pokazuje do czego doprowadziło zaniedbanie przetwórstwa żywności. Raz stracony rynek, nawet jeśli jest własny, bardzo trudno odzyskać. Czechy są bardzo wydajnym producentem surowców żywnościowych i mają do tego świetne warunki, największą średnią powierzchnię gospodarstwa rolnego w UE – 133 hektary, przy średniej 16 hektarów, niewiele większej niż nasza średnia. Mimo tego, to polskie sery, jogurty, przetwory mięsne leżą na czeskich półkach, a nie czeskie. I stąd desperacja tamtejszych parlamentarzystów uchwalających ustawy sprzeczne z traktatami Unii Europejskiej o jednolitym rynku i swobodnym przepływie towarów.
Osiem krajów Unii Europejskiej, w tym Polska, skierowało już do szefa komisji rolnictwa czeskiego sejmu list, w którym wyliczyło zastrzeżenia do nowej ustawy. Przed wprowadzeniem kwotowania żywności ostrzegła także Komisja Europejska. Nie życzymy Czechom powodzenia, choć rozumiemy ich ból. Co ciekawe, tamtejsi politycy przy okazji podkreślali, że pandemia koronawirusa pokazała, że Republika Czeska musi być bardziej samowystarczalna w produkcji żywności. Dzięki Covid-19 przekonaliśmy się jak istotne jest rolnictwo.
Potwierdza to Europejski Instytut Innowacji i Technologii, powołany przez UE, który przeprowadził badanie zaufania konsumentów do producentów żywności. Okazało się, że rolnikom ufa najwięcej spośród ponad 19 tys. ankietowanych – aż 67%. To zaufanie wzrosło w czasie pandemii. Obywatele 18 krajów UE (także Polski) uznali, że rolnictwo odegrało bardzo ważną rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego swoich krajów.
Nie najlepsze wieści docierają do nas z frontu walki ze wspomnianym koronawirusem. Przemysł farmaceutyczny pokazał prawdziwe oblicze ograniczając dostawy szczepionek, pod hasłem zwiększenia ich produkcji w przyszłości. Naszym zdaniem, kryje się za tym chciwość koncernów, które wysyłają szczepionki temu, kto więcej zapłaci. Ale gra idzie nie tylko o pieniądze. Chodzi o to, kto wcześniej poszczepi się przeciw wirusowi i jako pierwszy zacznie korzystać z pełnego otwarcia gospodarki. To podobny wyścig, jaki obserwowaliśmy wiosną, kiedy nie bacząc na europejską solidarność każdy kraj UE wyrywał każdemu każdą ilość środków zabezpieczających (maski, kombinezony) i respiratorów. Różnica jest taka, że wówczas Bruksela siedziała cicho, a dziś wyciągnąwszy nauczkę z porażki, jaką była jej bezradność, zamawia i koordynuje dostawy szczepionek. Niestety, ze zmiennym szczęściem.
Na koniec ciekawostka o cenzurze. Niedawno na łamach jednej z ogólnopolskich gazet codziennych ukazała się rozmowa z ekspertką Związku Polskie Mięso na temat korzyści wynikających z jedzenia mięsa. I na tę gazetę posypały się gromy. Skończyło się apelem o niepublikowanie na łamach żadnych tekstów o zaletach mięsa, bo jego produkcja prowadzi do zmiany klimatu. Kiedyś w Polsce była cenzura polityczna, a dziś mamy klimatyczną.
Przy okazji zapewniamy, że o mięsie i mleku będziemy pisać wyłącznie dobrze. I nie jest prawdą, że krowy czy świnie odpowiadają za globalne ocieplenie. Owszem, emitują gazy cieplarniane, ale są one pochłaniane przez trawę, kukurydzę i zboża, z których produkowana jest pasza – o tym także wspominaliśmy w tej rubryce.