– Ciągniki Arbos 5000 wyprodukowane w Chinach nie będą odbiegały jakością od maszyn, które były wytwarzanych we Włoszech – zapewnia Paweł Korbanek, prezes zarządu firmy Korbanek, która sprzedaje w Polsce traktory Arbos. – Fabryka, w której będą teraz montowane jest nowoczesna i potężna, bo rocznie powstaje w niej ponad 100 tys. ciągników o mocy od 25 do 160 koni. Ten ruch na pewno doprowadzi do obniżenia kosztów produkcji.
Korbanek twierdzi, że Chińczycy są już przygotowani na wprowadzenie w ciągnikach Arbos najnowszych a zarazem najostrzejszych norm europejskich w zakresie czystości spalin, które zaczną obowiązywać od 2022 roku. Pierwsze egzemplarze tych maszyn trafią do Polski pod koniec tego roku.
– Nie mamy zamiaru rezygnować ze sprzedaży traktorów Arbos w Polsce. Nadal będziemy generalnym importerem. Zauważamy, że rolnicy przekonują się do tej marki, o czym świadczą statystyki sprzedaży – dodaje Paweł Korbanek.
W zeszłym roku zarejestrowanych zostało w Polsce 149 traktorów tej marki. Dla porównania, rok wcześniej niespełna 50 sztuk. Na ten sezon już zawarte zostały umowy sprzedażowe na taką sama ilość traktorów, jaka trafiła na rynek w całym ubiegłym roku. Dostarczanie nowych maszyn do Polski potwierdził już chiński producent. Najlepiej sprzedającym się traktorem Arbos w Polsce pozostaje niewielki model 2035 o mocy 35 KM, który w zeszłym roku był rejestrowany 57-krotnie. Drugim wyborem jest 50-konny 3055. Natomiast traktorów serii 5000 o mocy 110–136 KM sprzedano niespełna 30 sztuk. Jaka przyszłość czeka zatem fabrykę Goldoni, która w październiku ub.r. ogłosiła upadłość i w której produkowane były traktory rolnicze Arbos, a także specjalistyczne do pracy w sadach i winnicach? Szansą dla tego zakładu jest znalezienie inwestora strategicznego i wznowienie produkcji ciągników pod własną marką Goldoni. Działania Włochów w tym kierunku już przyniosły pewne efekty, bo niedawno zainteresowanie przejęcia zakładu wyraził znany producent kruszarek i przesiewaczy – belgijska firma Keestrack. Posiada ona cztery zakłady produkcyjne, w tym jeden we Włoszech w Ponzano Veneto.
– Chcemy rozszerzyć naszą działalność, dlatego poważnie podchodzimy do zainwestowania w tę włoską markę, co będzie się wiązało z wejściem w segment sprzętu rolniczego. Ciągniki Goldoni idealnie by nam pasowały w zakresie systemów produkcyjnych, dostawców i sieci sprzedaży – komentuje Kees Hoogendoorn, prezes grupy Keestrack.
Porozumienie między Goldoni a Keestrack może być zawarte w najbliższych tygodniach, tym bardziej że Belgowie wpłacili już do sądu 500 tys. euro, na rzecz przejęcia firmy Goldoni. Przedmiotem sporu pozostaje jednak umowa ze związkami zawodowymi działającymi w fabryce Goldoni, które domagają się utrzymania zatrudnienia. Keestrack zamierza jednak pozostawić tylko połowę kadry, czyli 110 pracowników z około 220, którzy są zatrudnieni we włoskim zakładzie.