Odkażacze składają się głównie z etanolu albo isopropylu, który osiąga stężenia od 60 do nawet 95%. Oba alkohole są toksyczne dla tak wrażliwych struktur, jak oko. Dlatego ekspozycja na nie może prowadzić nawet do ślepoty, wywołując wcześniej wrzód rogówki albo też tzw. topnienie rogówki. Dobrą wieścią jest fakt, że większość przypadków opatrywanych w szpitalach ma charakter łagodny, polegający na bólu oka, swędzeniu, łaskotaniu albo też ostrym zapaleniu i obrzęku. Jednak 6 przypadków na 232 określono jako ciężkie. U dzieci pojawiło ię zapalenie rogówki, a kilkoro dzieci miało poważne jej uszkodzenia. Dzieci narażone były na działanie odkażaczy w galeriach handlowych, restauracjach, kinach, na basenach, w arenach sportowych, ale też tych zamontowanych na otwartych przestrzeniach.
Prowadzący badania dr Gilles Martin, oftalmolog ze szpitala Fundacji Rotszylda w Paryżu, podejrzewa, że główny wpływ na tę sytuację ma fakt, że odkażacze są umieszczane zwykle na wysokości około 90 cm, czyli na poziomie oczu mniejszego dziecka. Rozpylany środek osiada na rogówce dzieci, ale też często jest przez starsze wcierany na rękach, które dziecko zdezynfekowało.
Dlatego specjaliści alarmują, by umieszczać dyspensery środków odkażających niżej, tak by znajdowały się pod linią oczu dzieci. Obok dyspensera powinna też widnieć informacja ostrzegawcza. Nie zawsze bowiem zadziała mechanizm obronny w naszym ciele, jakim jest mrugnięcie ograniczające dostęp szkodliwej substancji do oka. Jeśli będzie jej trochę, zwykle nie spowoduje większego dyskomfortu niż szampon. Ale lekarze ostrzegają, że wystarczy odrobina więcej odkażacza, by spowodować poważne szkody. Dlatego kiedy idziemy do sklepu z mniejszym dzieckiem, odsuńmy je od dyspensera, z którego korzystamy.