Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

W sezonie się nie zatrzymuje. Wykonała 400 kursów przewożąc 5000 ton paszy!

Data publikacji 07.02.2021r.

Przyczepa wielozadaniowa Claas Cargos 8400 budzi respekt już samym masywnym wyglądem. Ma potężną ramę, 3,65 metra wysokości i prawie 10 metrów długości. Bez ładunku waży 9 ton. Z ładunkiem nawet 22 tony. A mimo tego – jak mówi Marek Karpiński, rolnik ze wsi Lipowiec Kościelny (pow. mławski), który od kwietnia zeszłego roku użytkuje taką przyczepę – doskonale radzi sobie nawet podczas zbioru trawy na łąkach torfowych. To zasługa bardzo szerokich opon oraz dodatkowej, centralnej rolki kopiującej, na której opiera się podbieracz.

mazowieckie
– Od trzech lat trawę zakiszam w pryzmach. Wcześniej – jak wspomina Marek Karpiński – sianokiszonkę sporządzałem wyłącznie w belach. Takich balotów powstawało rocznie nawet półtora tysiąca. Koszty były potężne, bo na samą folię wydawałem po kilkanaście tysięcy złotych. Do tego dochodził zakup siatki. Ta technologia była również niezwykle czasochłonna, bo przykładowo zbiór pierwszego pokosu z około 35 ha zajmował dwa i pół tygodnia. Z przyczepą zbierającą podobną ilość trawy zwożę w dwa, maksymalnie trzy dni. Wykonuję wtedy dwie pryzmy, przykrywając każdą z nich folią za 1000 zł. Przy pryzmie potrzebnych jest też mniej osób i mniej maszyn. Ktoś powie, że przyczepa jest znacznie droższa od prasy. To prawda, ale dzięki niej jesteśmy w stanie oszczędzać też w inny sposób. Wyliczyłem, że mieszając TMR i bazując na sianokiszonce z pryzmy, traktor z paszowozem spala dziennie o 3 litry paliwa mniej! Ma po prostu znacznie lżej niż wtedy, kiedy do wozu ładowane były zbite baloty. Pasza nagromadzona w pryzmie ma lepszą jakość. Jest jednorodna. Z belami bywało różnie. Zdarzało się, że każdy kolejny balot miał inne parametry. Krowy źle reagowały na takie zmiany, co od razu dało się zauważyć w mleku.

r e k l a m a

Podbieracz i rotor można odłączyć

Zakup przyczepy był poprzedzony zbieraniem opinii na temat maszyn i systemów różnych producentów. Rolnik miał również okazję przetestować kilka przyczep w swoim gospodarstwie. "Rywalizację" wygrał Claas Cargos 8400, gdyż…
–…na tle innych maszyn wyróżnia się masywną budową. Proszę tylko spojrzeć, jaką ma ramę. Śmiem twierdzić, że jest nawet przewymiarowana. Przecież ten profil ma 300 mm wysokości i 8 mm grubości. Tu nie ma szans, żeby się coś zgięło czy pękło. Szkoda tylko, że rama jest otwarta, a nie zamknięta, bo niestety w jej wnętrzu osadzają się zanieczyszczenia. Producent mógłby to udoskonalić – opisuje maszynę Marek Karpiński. – Świetnym rozwiązaniem jest też możliwość odłączenia i wymontowania z przyczepy całego zespołu załadowczego z podbieraczem i rotorem. To pozwala przekształcić przyczepę zbierającą w transportową, którą można wykorzystać przy odwożeniu kukurydzy od sieczkarni.
Odłączenie zajmuje mniej więcej 20 minut i sprowadza się do odkręcenia czterech śrub, rozłączania przewodów hydraulicznych, wałka napędu oraz połączenia elektronicznego. Jest poprzedzone podstawieniem pod podbieracz specjalnego podwozia transportowego, którym wysuwa się cały zespół spod maszyny. Pozostałą po nim przestrzeń zabudowuje się specjalnymi blachami. Producent przyczepy twierdzi, że po wymontowaniu zespołu zapamiętane zostają ustawienia rotora i zespołu tnącego. To duży plus, tak samo jak to, że przy odłączonym podbieraczu i rotorze można dokładnie oczyścić i zakonserwować te elementy. Można też sprawdzić, w jakim stanie są te podzespoły i czy nie wymagają napraw. Te w przypadku rotora są o tyle ułatwione, że jego zęby nie są mocowane w całości jak to ma miejsce w maszynach firm konkurencyjnych. Składają się z poszczególnych części, które można indywidualnie odkręcić.

Z dodatkową rolką kopiującą

Podbieracz ma 2 metry szerokości. Jest napędzany hydraulicznie, co pozwala automatycznie dostosować jego obroty do prędkości traktora. Jest odciążany hydropneumatycznie, dzięki temu miękko "ślizga się" nad podłożem. To rozwiązanie stanowiło wyposażenie ponadstandardowe. Podbieracz jest krzywkowy. Ma on swoje zalety. W porównaniu do bezkrzywkowego, podbieracz z torem krzywkowym może obracać się znacznie wolniej. A wiadomo, że im niższa jest prędkość palców, tym delikatniejsze jest obrabianie darni, a w efekcie mniejsza ilość zanieczyszczeń dostaje się do paszy. Ponadto, przy niższej prędkości, mniejszy jest efekt rzucania trawy przed podbieracz. Ale w prezentowanej maszynie czystość paszy zagwarantowana jest też w inny sposób. Tuż za podbieraczem znajduje się umieszczona centralnie rolka kopiująca, która trzykrotnie zwiększa powierzchnię przylegania podbieracza.
– Część użytków zielonych jest na torfach. Zdarza się, że koła ciągnika wygniatają na nich koleiny. Potem w te koleiny wpadają boczne koła podbieracza, a to skutkuje tym, że palce zahaczają o darń, zagarniając ziemię i zanieczyszczając w ten sposób paszę. Do takich sytuacji dochodziło, gdy pracowaliśmy na torfach maszynami testowanymi. Ale w tej przyczepie problemu nie ma, a "zatapianiu się" podbieracza zapobiega dodatkowa rolka, która pracuje niezależnie od położenia bocznych kół kopiujących. Można ją dowolnie ustawiać – tłumaczy właściciel maszyny.

r e k l a m a

Wyładunek trzema walcami

Podniesiony przez podbieracz pokos jest przechwytywany przez rotor. Ma on potężną średnicę 860 mm i posiada zęby rozmieszczone spiralnie w dziewięciu rzędach. Również jego szerokość jest imponująca, bo wynosi 1580 mm. Rotor współpracuje z zespołem tnącym opartym na 40 nożach. Teoretycznie skracają one zielonkę do długości 3,8 cm. Noże są indywidualnie zabezpieczone sprężynami. Są też wyposażone w system szybkiej wymiany. Aby się do nich dostać, wpierw trzeba hydraulicznie opuścić do pionu (przekręcić 90 stopni) przednią część podłogi w skrzyni. W ten sposób powstaje miejsce, w które może swobodnie wejść. Przed wejściem trzeba jeszcze odryglować noże, co polega na przekręceniu zamocowanego na uchwycie specjalnego klucza. Będąc przy temacie noży, warto zwrócić jeszcze uwagę na ich kształt i budowę. Mają dwustronną krawędź tnącą. Dlaczego jest to tak ważne? Chodzi o ograniczenie przestojów w pracy w trakcie zbioru, bo dzięki takiemu rozwiązaniu można je w każdej chwili obrócić (nawet na polu), gdy się stępi jedna ze stron.
– W zeszłym roku wykonaliśmy przyczepą 400 kursów. Zwieźliśmy nią m.in. tyle trawy, że udało się sporządzić cztery pryzmy. A mimo tego żaden z noży nie musiał być wymieniany. Ba, nawet w sezonie nie było potrzeby ich ostrzenia czy obracania. To robi wrażenie – twierdzi właściciel maszyny dodając, że dopiero po sezonie wymontował z maszyny wszystkie noże i zawiózł je do punktu serwisowego firmy Kalchem w Żurominku, w którym zostały naostrzone. Koszt takiej usługi wyniósł ok. 400 zł.
Przyczepa Cargos 8400 jest przystosowana do przewożenia zielonej masy o ładowności 12 tony. Kubatura skrzyni wynosi 35,5 m3. Zbierany materiał jest układany w niej na podłodze mierzącej 6,82 m długości i 2,36 m szerokości. Wykonano ją z ocynkowanych ogniowo, grubych na 3 mm blach, po których przemieszcza się podwójny przenośnik listwowy z czterema łańcuchami. Wyładunek materiału na pryzmie wspomagają zamontowane na tylnej ścianie trzy uzębione walce – każdy o średnicy 460 mm. Stanowią one ponadstandardowe rozwiązania, tak samo jak tzw. układ szybkiego wyładunku, czyli dodatkowy bieg posuwu przenośnika podłogowego. Wyładunek ułatwia także to, że przednią część podłogi można ustawić poziomo. Łatwiej wtedy masa wydostaje się ze skrzyni, bo nie musi być transportowana do góry.

Pracuje w automacie

Z przyczepą współpracuje Claas Arion 630 o mocy maksymalnej 165 KM, który w ciągu godziny spala 17–18 litrów paliwa. W tym czasie możliwe jest wykonanie, w zależności od położona łąk, jednego bądź dwóch kursów z zielonką. Traktor radzi sobie z przyczepą, choć – zdaniem właściciela maszyny – optymalna byłaby moc 200 koni. Mimo wszystko z ładunkiem po drodze zestaw porusza się z prędkością 40 km/h. To ważne, bo na niektóre łąki trzeba przejechać 10 km. Wjazd na pryzmę też nie stanowi większego problemu. Bo układ jezdny typu tandem oparty jest na bardzo szerokich oponach BKT o rozmiarze 710/50R26.5. Osie są amortyzowane mechanicznie resorami piórowymi. Tylne koła są skrętne. Układ działa w automacie i przy prędkości powyżej 15 km/h, dla bezpieczeństwa, jest odłączany. Profilaktycznie rolnik wyłącza go również, gdy wjeżdża na pryzmę. Będąc przy temacie sterowania maszyną, to praktycznie sprowadza się ona tylko do naciskania trzech przycisków – do pracy, rozładunku i pokonywania uwroci. To zasługa m.in. tego, że załadunek odbywa się w trybie automatycznym. Działa to tak, że mierzone jest obciążenie rotora oraz ciśnienie hydrauliczne w siłownikach górnej pokrywy przedniej ściany. Gdy zaprogramowane wartości zostaną osiągnięte, wtedy, bez ingerencji operatora, załączany jest napęd przenośnika podłogowego, który przesuwa materiał do tyłu. Załączanie przenośnika odbywa się cyklicznie, aż do momentu napełniania skrzyni. Notabene górna ruchoma pokrywa przedniej ściany nie jest tylko odchylana do tyłu. Można ją obrócić do przodu, co przydaje się w trakcie odwożenia kukurydzy od sieczkarni.
– Przyczepa kosztowała 370 tys. zł netto. Jej zakup był współfinansowany środkami z UE. Z wyposażenia ponadstandardowego wybraliśmy jeszcze oświetlenie ledowe, które zamontowane zostało na dyszlu i na bocznych ścianach. Szczególnie te pierwsze lampy skierowane na dyszel bardzo się przydają, gdy pracuje się w nocy, a nam zdarzało się już pracować przyczepą całą dobę – podaje rolnik.
– Czy wystąpiły jakieś usterki w tej maszynie? – dopytujemy.
– Kilkakrotnie odchyliła się boczna osłona podbieracza. Występowało to podczas zawracania, gdy w tym miejscu zgromadziło się więcej trawy. Po prostu brakuje tutaj dodatkowego mocowania – kończy Marek Karpiński.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a