lubelskie

Wiesław Sokołowski prowadzi wraz z rodziną gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji roślinnej od 1989 r. Jego siedziba znajduje się w Mirczu w pow. hrubieszowskim na Zamojszczyźnie, a powierzchnia uprawianych gruntów wynosi obecnie 45 ha. To głównie ziemie klasy II i III, są też 3 ha "jedynki". Przeważają gleby ciężkie, mi.in. trudne w uprawie rędziny, w przypadku których zwykle jest za sucho lub za mokro, a czas na wykonanie zabiegu mocno ograniczony.

Pszenice zimują w Ameryce

Jesienią Wiesław Sokołowski zasiał na 25 ha pszenicę oraz rzepak na 10 ha. Pozostałe 10 ha zostały przygotowane pod wiosenny siew fasoli. Po raz pierwszy od wielu lat w strukturze zasiewów zabraknie buraków cukrowych. – Podobnie jak wielu rolników z naszych okolic zrezygnowałem z tej uprawy na znak protestu przeciwko niekorzystnym warunkom kontraktacji w Cukrowni Werbkowice – tłumaczy powody swojej decyzji rolnik.
Pszenice ozime w jego gospodarstwie zostały wysiane między 25 września a 25 października, większość na stanowiskach we wsi o niecodziennej nazwie, czyli w Ameryce. Zostały wysiane głównie po fasoli i rzepaku. To odmiany Expo (elitarna) i Etana (jakościowa). – Kwalifikowany materiał siewny został zakupiony w gospodarstwie zajmującym się reprodukcją. Pszenice wyglądały bardzo zdrowo na plantacji nasiennej – stwierdza rolnik.
Stanowiska pod siew zostało przygotowane w technologii bezorkowej. – W naszym gospodarstwie stosujemy orkę wyłącznie po pszenicy i tylko przed zimą, nigdy nie orzemy wiosną – mówi pan Wiesław. Plony pszenicy ozimej w wieloleciu wynoszą w gospodarstwie zwykle średnio w granicach 6 t/ha, choć zdarzały się sezony, gdy średnia wynosiła i 10 t z ha.
Wschody pszenicy w bieżącym sezonie nasz rozmówca ocenia pozytywnie. – Pszenica dobrze się rozkrzewiła mimo niskiej obsady. Zaczynaliśmy siew od 125 kg na ha przy masie tysiąca ziaren (MTZ) wynoszącej 37,87 g. Co tydzień zwiększaliśmy normę wysiewu dokładając 10 kg – opisuje ubiegłoroczny siew rolnik.

RSM poprzedzi saletra

Zapytaliśmy Wiesława Sokołowskiego, jaką stosuje strategię w wiosennym nawożeniu pszenicy azotem. – Przede wszystkim mam nadzieję, że nowy minister rolnictwa nie zaśpi i z nawożeniem azotowym, podobnie jak to było w ub. roku, będzie można wjechać w pole już w połowie lutego. Oczywiście jeśli pozwolą na to warunki pogodowe – zaznacza na początek rolnik. I informuje, że w tym roku zamierza wprowadzić nowe rozwiązanie w dawkowaniu azotu w pszenicach.
– Zawsze stosowałem na start RSM 28. I moim zdaniem azotu w formie szybko przyswajalnej trochę brakowało w naszych plantacjach pszenicy. W tym roku planuję więc zacząć od saletry – mówi pan Wiesław. – Chodzi o to, by lepiej dokrzewić rośliny, dać im sygnał do budowania większego kłosa o większej ilości ziarna co, mam nadzieję, da wyższe plony.
Nasz rozmówca więc w pierwszej kolejności zastosuje saletrę amonową 32, czyli nawóz zawierający w równych proporcjach formę saletrzaną i amonową azotu. Na ten moment założenie jest takie, że dawka ta wyniesie ok. 150 kg/ha, przy czym jej ewentualne korekty będą zależeć od stanu plantacji po zimie. Saletrzana forma azotu działa najszybciej. Dzięki tej właściwości azot w tej formie przyspiesza wegetację roślin krótko po zastosowaniu korzystnie wpływając na proces regeneracji roślin po zimowym osłabieniu. Argumentem za takim wyborem jest też fakt, że wczesną wiosną łatwiej wjechać w pole, szczególnie w przypadku gleb ciężkich, z rozsiewaczem niż z opryskiwaczem.
A w przypadku gdyby doszło do wymycia azotu saletrzanego, który nie jest sorbowany przez glebę, pozostaje liczyć na wolniej działający azot w formie amonowej.
Około tygodnia po rozsypaniu granul saletry w gospodarstwie pana Wiesława powinna nastąpić aplikacja RSM 28 w dawce 200 l/ha. Ten nawóz zawiera wszystkie trzy formy azotu: saletrzaną, amidową i aminową. Nie jest więc to nawóz tak wrażliwy na pogodę, bo nawet w przypadku ochłodzenia czy deszczu będzie działać forma amidowa. Mówiąc w uproszczeniu, zapewnia wachlarz trzech form działających liniowo: już, za chwilę i później. – 25% azotu pszenica pobiera od razu, pozostałe dwie formy potrzebują więcej czasu, ciepła i wody – mówi pan Wiesław. – Zachęcam wszystkich do stosowania RSM. Można ten nawóz precyzyjnie rozlać i na pewno mniej azotu uleci w powietrze niż w przypadku granul. Poza tym jest to obecnie najtańszy nawóz azotowy. Najlepiej kupować go pod koniec czerwca, kiedy cena jest najbardziej konkurencyjna.
W gospodarstwie w Mirczu w drugiej dawce azotu w pszenicy również zastosowany będzie RSM 28. Aplikacja tego nawozu następuje w fazie, gdy pszenica kończy krzewienie i zaczyna strzelać w źdźbło. Dawka: do 300 l/ha. – To sporo, ale nie wykonuję trzeciego zabiegu azotowego w pszenicy, ponieważ odległość między ścieżkami technologicznymi uniemożliwia precyzyjne dorzucenie saletry. Mimo to w poprzednich latach nie miałem nigdy problemu z białkiem i innymi parametrami jakościowymi pszenicy.

Siarka i magnez dla lepszego wchłaniania azotu

Rolnik rozlewa RSM przy wykorzystaniu zwykłych uniwersalnych końcówek. – Wymieniam je na specjalne, rozlewowe tylko w przypadku występowania silnego wiatru. Pan Wiesław przekonuje, że nie należy obawiać się ewentualnego poparzenia pszenicy. – W tej fazie rozwojowej pszenicy poparzenia zwykle nie występują, a jeśli jednak się zdarzą, to roślina szybko się regeneruje.
Nasz rozmówca zaznacza, że stosuje preparaty sprzyjające przyswajaniu azotu wiosną w uprawach pszenicy. – Oczywiście pierwszy w gospodarstwie idzie kizeryt, czyli preparat zawierający magnez i siarkę w postaci siarczanowej, w dawce ok.150 kg/ha. Ponadto dodaję siarczan magnezu do ochrony grzybowej – mówi Wiesław Sokołowski.

Krzysztof Janisławski