Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Ład tak, ale bez „Piątki”

Data publikacji 14.02.2021r.

Rząd przygotowuje tzw. „Nowy Polski Ład”, który pozwoli krajowi podnieść się po pandemii koronawirusa. To dobrze, ale nas razi ostra propaganda sukcesu związana z tym planem. Wynika z niej wręcz, że jesteśmy mocarstwem gospodarczym a nasze zasoby finansowe są nieograniczone. A przecież istotnym źródłem realizowania tego planu będą pieniądze z Unii Europejskiej – z tzw. Funduszu Odbudowy, z którego Polska ma otrzymać 750 miliardów złotych. Na ten plan złożą się też te działy naszej gospodarki, które jeszcze trzymają się mimo kryzysu gospodarczego będącego następstwem zarazy, w tym i szeroko pojęta branża rolna. My w ten propagandowy ton nie wchodzimy. Jednak mamy pewne konstruktywne propozycje związane z rolnictwem, które z racji nadzwyczajnego trybu wcielanie tego planu w życie będzie znacznie łatwiej wprowadzić w trybie normalnym. Naszym podstawowym postulatem jest uporządkowanie rynku ziemi rolniczej. Rolnicy coraz częściej spotykają się ze zjawiskiem przechodzenia ziemi we władanie ludzi mieszkających w miastach. Te pola uprawiali jeszcze dziadkowie i przechodząc na emerytury przekazali je dzieciom. Dziś jej właścicielami często są już wnukowie mieszkający w mieście, którzy nie wiedzą nawet gdzie leżą ich hektary. Jak powiedział jeden z Czytelników, dziś jest tak, że rolnik na emeryturze z KRUS nie może mieć nawet jednego hektara. A jak ktoś otrzymuje emeryturę z ZUS to może mieć i 1000 ha. Sąsiedzi wydzierżawioną ziemię oczywiście uprawiają, ale nie jest ona ich własnością. Mając mniej hektarów są gorszym klientem dla banków. Nie otrzymują dopłat bezpośrednich, dla ARiMR są mniejszymi gospodarzami, którzy otrzymują niższe dotacje na inwestycje. Warto się pochylić z troską nad tym problemem i wprowadzić mechanizmy, które przyspieszą zamianę tych często nieformalnych dzierżaw na własność. Producenci żywności na pewno na tym zyskają.
Jak się dowiedzieliśmy, sieć handlowa Biedronka chce warzywa i owoce kupować od lokalnych producentów – małych i średnich rolników. Czy to odpowiedź na akcję Lidla kupującego krzywe buraki? Czy może następstwo kary nałożonej przez UOKiK za wykorzystywanie przewagi kontraktowej (ponad 700 mln zł) właśnie z powodu narzucania niekorzystnych rozwiązań w rozliczeniach m.in. za warzywa i owoce? Tego nie wiemy. Co do jednego jesteśmy pewni: to brzmi jak sen. Każdy sen jednak się kończy i trzeba się obudzić. Bo czyż małe gospodarstwo rolne może być partnerem dla sieci handlowej sprzedającej towary o wartości 50 miliardów złotych rocznie?
Piękne sny o współpracy z różnymi sieciami handlowymi śniło już wiele dużych firm. I przebudzenie z tych snów bywało różne, czasem bardzo bolesne. Mimo tych wszystkich obaw, potencjalnym dostawcom bezpośrednim do sieci życzymy jak najlepiej. A sieciom handlowym, nie tylko Biedronce, aby poszły dalej i lokalnie korzystały z dostaw dostawców bezpośrednich np. wędlin albo nabiału z lokalnych mleczarni, które są zbyt małe, aby obsługiwać jej sklepy w całej Polsce.
Z racji wykrycia na jednej z ferm norek wirusa Covid-19, zagrożony jest byt prężnej i zorganizowanej branży futrzarskiej. Hodowla zwierząt futerkowych to biznes mający z rolnictwem tyle wspólnego, że zużywa resztki surowców produkowanych przez rolników (część odpadów poubojowych) oraz funkcjonuje na terenach wiejskich. Oczywiste jest, że w obliczu tego nieszczęścia trzeba tej branży pomóc. Ale przeraża wysokość oczekiwanych odszkodowań za norki ubite z powodu zakażenia koronawirusem. Nasi norkarze, powołując się na przykład Danii, oczekują wypłaty niemałych odszkodowań. Twierdzą, że duńscy hodowcy otrzymają w przeliczeniu niemal 11 mld zł. Sprawdziliśmy, rzeczywiście proponowana suma jest zbliżona – to 18,8 mld koron, czyli 11,2 mld zł.
Jeżeli plaga koronawirusa, której trzeba się dokładnie przyjrzeć, rozleje się na inne fermy, to budżet państwa nie wytrzyma takich wysokich odszkodowań! Chociaż będą one proporcjonalnie mniejsze od duńskich, bo jesteśmy mniejszym producentem norek. Ale ciągle mogą to być pokaźne sumy. Wszak na trudne do uzyskania odszkodowania z powodu suszy, szczególnie dla tych rolników, którzy mieli produkcję zwierzęcą, wydano w latach 2018 i 2019 po 2,3 miliarda złotych, jak na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego” mówił Jan Krzysztof Ardanowski. Ale trzeba pamiętać też, że branża futerkowa miała paść ofiarą słynnej „Piątki dla Zwierząt”. Jednak ta ustawa wprowadzając zakazu uboju rytualnego bardziej zagrażała producentom żywca wołowego oraz mleka. Wszak chodziło tutaj o byt setek tysięcy polskich rodzin nie tylko tych z gospodarstw, ale też z zakładów przetwarzających mięso i mleko. Handel, usługi oraz przemysł działający w otoczeniu rolnictwa, też uzyskują niemałe dochody z gospodarstw, których ekonomiczny byt został zagrożony wspomnianą specustawą. I nadal może być nią zagrożony, skoro słyszymy z ust przedstawicieli rządzącego obozu, że „Piątka” może wrócić w ramach „Nowego Ładu”.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a