mazowieckie
Ładowarka to bardzo ważna, jak nie najważniejsza maszyna w gospodarstwie hodowlanym. Dlatego, gdy tylko rolnik zadzwonił do naszej redakcji z prośbą o pomoc, od razu udaliśmy się do jego gospodarstwa. Jazda próbna potwierdziła, że problem jest i to poważny. O ile na wolniejszym biegu maszyna jeszcze jakoś jeździła uzyskując co najwyżej 70 proc. tego co powinna, to po przestawieniu przełącznika na joysticku na wyższe przełożenie, od razu zaczynała tracić prędkość. Maszyna ma za sobą niespełna półtora roku pracy. Z licznika odczytujemy, że nakręciła 584 motogodziny.– Byłoby znacznie więcej, gdyby sprzęt był w pełni sprawny, bo naprawdę ma co robić w gospodarstwie – mówi Krzysztof Kwiatkowski. – Codziennie wykorzystuję ją do ładowania paszowozu. Ponadto wygarniam nią obornik, który wywożę na pryzmę lub ładuję na rozrzutnik. Ładowarkę wykorzystuję także do przeładowywania zboża czy nawozu. Praktycznie nie ma dnia, aby nie była odpalana. Pracuje nawet zimą.
r e k l a m a
To była przemyślana
inwestycja. Przed zakupem ładowarki rolnik odwiedził wiele punktów dealerskich i obejrzał mnóstwo maszyn czołowych zachodnich firm. Zebrał opinie. Do Gianta przekonała go masywna konstrukcja maszyny oraz to, że zamontowano w nim podzespoły renomowanych marek, bo silnik jest od Kuboty, hydraulika firmy Bosch-Rexroth, a osie są produkcji Comera. Parametry też robiły wrażenie, bo maszyna dźwiga prawie 2,5 tony, a ładunek jest w stanie podnieść na ponad 4 metry.– Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy w oddziale Chemirolu w Mogilnie od razu mi się spodobała – wspomina rolnik. – Było widać, że producent nie szczędził na materiałach, bo ten 50-konny sprzęt waży dokładnie 5,2 tony! Do tego jest stabilny, bo ma bardzo szerokie opony oraz posiada komfortową, obszerną kabiną z ogrzewaniem. Uwagę zwracał też masywny przegub, który jest objęty pięcioletnią gwarancją. Maszyna kosztowała 180 tys. zł netto, z tego połowę pokryła dotacja z UE. Dodam, że podobne ładowarki innych zachodnich marek, często gorzej wyposażone, były droższe nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Ładowarka Giant V5003 Tele
przyjechała do gospodarstwa w sierpniu 2019 roku, tuż po żniwach. Dostarczyła ją lokalna firma Agri-MaPa, która wówczas była subdealerem Chemirolu. Po kilku miesiącach użytkowania, pojawiła się w niej pierwsza awaria. Wystąpił wyciek oleju na rozdzielaczu. Po wymianie uszczelniacza i uzupełnieniu oleju, maszyna mogła wrócić do pracy.– Wiosną, gdy wywoziłem obornik nagle się zatrzymała. Zauważyłem, że zablokował się hamulec. Po odciągnięciu "odpuścił" i dalej można było pracować. A że maszyna była jeszcze na gwarancji, to zadzwoniłem do serwisu i opowiedziałem o całym zdarzeniu. Następnego dnia – jak odpowiada Krzysztof Kwiatkowski – przyjechał mechanik firmy Agri-MaPa, który odpowietrzył układ hamulcowy i stwierdził, że jeżeli problem powtórzy się, to trzeba będzie wymienić pompkę hamulcową, bo to ona – jego zdaniem – doprowadzała do blokady sprzętu. Nie minął miesiąc, a maszyna sama zaczęła zwalniać i zatrzymywać się. Pompka została więc wymieniona.
Do września maszyna działa bez zarzutów. Problem jednak powrócił.
– Mechanik z firmy Agri-MaPa ponownie odpowietrzył układ hamulcowy, ale po kilku minutach jazdy ładowarka znowu zaczęła zwalniać – relacjonuje właściciel maszyny. – Zdecydował się skonsultować sprawę ze specjalistą Chemirolu bardzo dobrze znającym ładowarki Giant. Usłyszał, że przyczyna może leżeć po stronie hydrostatu, który najprawdopodobniej jest źle wyregulowany. Specjalista był zdania, że hydrostat trzeba wymontować i przewieźć do specjalistycznej firmy, mieszczącej się w okolicach Bydgoszczy, która naprawia takie podzespoły. Ale jego słowa mnie nie przekonywały. A może przyczyna była zupełnie inna i była związana z tym, że do układu dostał się kawałek uszczelki, która była wymieniana przy rozdzielaczu i który mógł blokować przepływ? – zastanawiał się właściciel maszyny.
r e k l a m a
Aby pomóc rolnikowi
zwróciliśmy się do holenderskiej fabryki ładowarek Giant z pytaniem: co należy zrobić, aby ustalić przyczynę awarii. W odpowiedzi producent podał, że pierwszym etapem powinno być wykonanie pomiarów ciśnień na hydrostacie. Producent dostarczył schemat, co i jak należy wykonać i podał dane dotyczące prawidłowych wskazań. Przeprowadzone pomiary potwierdziły, że w tej maszynie ciśnienia w układzie hydrostatycznym są za niskie, co jednoznacznie wskazywało, że przyczyny niesprawności trzeba szukać w tym podzespole.– W styczniu skontaktował się ze mną pracownik Chemirolu. Niedługo potem przyjechał i wymontował hydrostat, który trafił do specjalistycznego warsztatu. 26 stycznia hydrostat wrócił z naprawy i został zamontowany w ładowarce – opowiada Krzysztof Kwiatkowski. – Teraz maszyna pracuje tak jak powinna. Nie zwalnia, nie zatrzymuje się. Stała się bardziej dynamiczna i zrywniejsza. Szybciej reaguje na naciśnięcie pedału gazu. Inaczej hamuje. Wcześniej lekkie naciśnięcie hamulca powodowało gwałtowne zatrzymanie maszyny. Teraz odbywa się to płynniej, a zarazem bezpieczniej. Tylko szkoda, że na taką naprawę przyszło mi czekać aż cztery i pół miesiąca. Ale lepiej późno niż wcale. A co zepsuło się w hydrostacie? Na to pytanie nie udało mi się uzyskać odpowiedzi.