warmińsko-mazurskie
Grzegorz Turulski z Tylic przejął wielopokoleniowe gospodarstwo od swoich rodziców w 1997 roku. Z biegiem lat profil produkcji trzody chlewnej zmienił się na cykl otwarty. Prosięta kupowane są od lokalnych rolników.– Obecnie pięć pobliskich gospodarstw produkuje prosięta wyłącznie dla mnie. Dzięki temu wiem, co kupuję, bo wspólnie z rolnikami uzgadniamy zakres szczepień. To małe, rodzinne gospodarstwa utrzymujące od 10 do 50 loch. Dzięki naszej, nie tylko biznesowej, ale także przyjacielskiej relacji, mamy do siebie pełne zaufanie. Pojawiające się problemy rozwiązujemy wspólnie. To związek na dobre i na złe, bez względu na ceny rynkowe – podkreśla Grzegorz Turulski.
Odpowiednia genetyka trzody chlewnej przesądza o efektach produkcyjnych. Do produkcji prosiąt wykorzystywane są lochy F1 – krzyżówka ras polskiej białej zwisłouchej i wielkiej białej polskiej, od których oczekuje się dobrej plenności oraz opiekuńczości i łagodnego temperamentu. Z kolei linia ojcowska odznacza się szybkim tempem wzrostu i bardzo dobrą mięsnością oraz efektywnym wykorzystaniem paszy. Lochy F1 kryte są krzyżówką duroc × pietrain.
r e k l a m a
Lepiej zapobiegać, niż leczyć
– Znamy status zdrowotny gospodarstw, z których kupujemy prosięta. Zespół rozrodczo-oddechowy świń jest bardzo istotną pod względem ekonomicznym chorobą, jest obecny w stadach, ale dzięki cyklicznym szczepieniom są one stabilne. Terminowe szczepienie zabezpiecza lochy przed parwowirozą i różycą, a dzięki temu również ich prosięta. Szczepionkę przeciwko różycy należy podać ponownie już u warchlaków, aby zabezpieczyć je do końca tuczu. Chorobami, przed którymi chcemy się uchronić, są także cirkowiroza oraz mykoplazmowe zapalenie płuc – często wikłane przez wiele patogenów. Aby zapobiec rozwojowi tych chorób, należy szczepić prosięta w odpowiednich terminach, trzymając się ustalonego programu – wyjaśnia syn gospodarzy Igor, przyszły lekarz weterynarii.Jak podkreśla, monitorowanie w obiektach takich parametrów, jak: temperatura, wilgotność i ruch powietrza, szkodliwe gazy, hałas, oświetlenie oraz prawidłowa higiena pomieszczeń i narzędzi podczas zabiegów, są podstawowymi czynnościami wpływającymi na wysokie wyniki produkcyjne. Dzięki kompleksowemu działaniu można ograniczać upadki zwierząt, co rzutuje na rentowność chowu.
Tuczniki osiągają mięsność 56–60% i sprzedawane są, gdy osiągną masę ciała 120–128 kg, za pośrednictwem Lubawskiej Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej Lub-Tucz, której prezesem jest Grzegorz Turulski.
– Mięsność już została osiągnięta na wysokim poziomie, dzięki odpowiedniej genetyce zwierząt, ale ważna jest także jakość mięsa oraz przyrosty zwierząt. Liczymy skrupulatnie rosnące koszty produkcji, zwłaszcza gdy ceny rynkowe są niskie – wyjaśniają rolnicy.
Wieprzowina z certyfikatem QAFP
Podstawę w żywieniu stanowią zboża: jęczmień, pszenica, pszenżyto i żyto. Mieszanki paszowe sporządzane są w gospodarstwie z dodatkiem śruty sojowej, premiksów, oleju roślinnego oraz odpadów z przemysłu cukierniczego, między innymi czekolady służącej do zbilansowania energii. Nad układaniem dawek czuwa żywieniowiec poddający badaniu laboratoryjnemu poszczególne komponenty. Ocena zbóż pod kątem zawartości białka pozwala zoptymalizować skład mieszanek.Zakupione prosięta w wadze 20–25 kg utrzymywane są do masy ciała 45 kg na plastikowych rusztach i otrzymują paszę na pierwszą fazę żywienia. Drugą grupę stanowią zwierzęta po wyrównaniu, dostosowane pod względem masy ciała w kojcach. Tuczniki utrzymywane są w budynkach na rusztach betonowych oraz na głębokiej ściółce. Otrzymują mieszankę paszową finiszer.
Gospodarstwo może pochwalić się otrzymanym w 2017 roku certyfikatem QAFP. Wiąże się to z zapewnieniem podwyższonego dobrostanu zwierząt i prowadzeniem dodatkowej dokumentacji. Corocznie przeprowadzane są audyty kontrolne przez firmę zewnętrzną.
– Jestem zdecydowanym przeciwnikiem nadużywania leków i antybiotyków. Nadrzędne jest bezpieczeństwo żywności. Wiarygodność jako uczestników łańcucha żywieniowego w oczach konsumenta jest dla nas najważniejsza, gdyż panują trendy spożywania najtańszego, reklamowanego w mediach mięsa – podkreślają gospodarze.
r e k l a m a
Organizacja w grupie zapewnia stabilizację
Historia grupy producenckiej w formie spółdzielni sięga 1996 roku, kiedy to powstało stowarzyszenie producentów trzody. Obecnie zrzesza 64 rolników z gminy Lubawa i gmin sąsiednich.– Każdy z hodowców w ramach spółdzielni musi zbywać 80% wyprodukowanych przez siebie tuczników. Pozwala to na negocjacje cenowe z odbiorcą. Jednak ASF, pandemia i wiek rolników powodują likwidację gospodarstw zajmujących się trzodą chlewną. Kolejnym utrudnieniem jest wprowadzona w gminie Lubawa czerwona strefa. Utrudnia ona obrót trzodą chlewną. Każdorazowo przed przemieszczeniem świń ze strefy czerwonej należy wykonać badanie krwi, które jest ważne tylko 7 dni od pobrania próbki. Wynik otrzymujemy najczęściej w 5. dniu, zostają więc tylko 2 dni na zorganizowanie sprzedaży. To bardzo mało czasu – mówi rolnik.
Jego zdaniem należy zintensyfikować walkę z dzikami, ograniczając do minimum ich populację w regionie. Grzegorz Turulski wystosował pismo do wojewody warmińsko-mazurskiego z prośbą o zwiększenie limitów odstrzału dzików.
Społecznicy z miłości do wsi
– Kilka lat temu nasza szkoła była zagrożona likwidacją, więc wraz z żoną i mieszkańcami stanęliśmy na głowie, aby ją uratować. Obecnie szkoła się rozwija, mamy już 150 dzieci w placówce – opowiada Grzegorz Turulski.– Warto wspomnieć, że zdjęcia naszej rodziny znalazły się w kalendarzach wydanych przez "Tygodnik Poradnik Rolniczy". W edycji "Dziewczyna z kalendarza" nasza córka Ariadna znalazła się na lutowej stronie, a w edycji "Rolnik z kalendarza" mąż wraz z naszymi pomocnikami Zbyszkiem i Jurkiem podczas prac żniwnych – dodaje Beata Turulska.