r e k l a m a
30 lat przestał w szopie
Również za oceanem ceny traktorów na aukcjach biją kolejne rekordy. Niedawno za astronomiczną kwotę 260 tys. dolarów kanadyjskich (ponad 757 tys. zł) sprzedany został John Deere 4760. To najwyższa cena, jaką kiedykolwiek zapłacono za ten model ciągnika. Poprzedni rekord należał do maszyny z 2012 roku z przebiegiem 484 motogodzin, która w 2017 roku na aukcji w stanie Indiana (USA) została sprzedana za 85,5 tys. dolarów amerykańskich (ok. 315 tys. zł). Cena była więc o ponad połowę niższa niż teraz, ale i tamta maszyna nie była tak unikatowa jak ta, która niedawno została sprzedana w Kanadzie. Zachowała się w niej nawet folia na siedzeniu czy etykiety naklejane między bieżnikami oponach. To zasługa tego, że przez trzydzieści lat John Deere 4760 był nieużywany. Kupił go w 1992 r. były współwłaściciel kanadyjskiego punktu dekarskiego firmy John Deere'a w Speers (prowincji Saskatchewan), wstawił do szopy traktując jako inwestycję na przeszłość. Gdy maszyna trafiła na aukcję na jej liczniku były niecałe 4 motogodziny przebiegu. Prawie 30 lat temu traktor kosztował 80 000 dolarów kanadyjskich, więc jego wartość wzrosła trzykrotnie. John Deere 4760 był produkowany w latach 1992–1994. Jego moc 190 koni pochodziła z sześciocylindrowego silnika o pojemności 7,6 litra. Maszyna była wyposażona w przekładnię typu Powershift (15 biegów do przodu i 4 do tyłu), miała trzy pary tylnych wyjść hydraulicznych oraz wałek WOM uzyskujący 1000 obr./min. Sprzedany John Deere 4760 miał być przeznaczony tylko do ciągania maszyn o czym świadczy to, że nie posiadał tylnego podnośnika. Były właściciel na owej aukcji wystawił na sprzedaż również inny model John Deere'a – 4450 z 1988 roku. Ten traktor także przez wiele lat przestał w szopie. Jego przebieg wynosił tylko 256 motogodzin. Fabrycznie nowy taki sprzęt, który był produkowany w latach 1983–1988, kosztował w granicach 70–75 tys. dolarów kanadyjskich (ok. 200 tys. zł). Natomiast na aukcji maszyna poszła za 125 tys. dolarów kanadyjskich (ok. 365 tys. zł). Jest to najwyższa cena jaką zapłacono za taki model traktora. Poprzedni rekord dotyczył ciągnika z 1988 roku z przebiegiem 1136 godzin, który w 2015 roku został sprzedany na aukcji w mieście Wakonda (Dakota Północna, USA) za 77 500 dolarów amerykańskich (287 tys. zł). John Deere 4450 zasilany jest motorem sześciocylindrowym. Ta jednostka ma 7,6-litra pojemności i produkuje 160 koni. Traktor ma skrzynię Powershift 15/4, dwie prędkości WOM 540/1000 obr./min i posiada podnośnik o udźwigu ponad 6 ton.Ursusy też w cenie
Na krajowym podwórku coraz wyżej cenione są Ursusy. Ale te unikatowe. Niedawno na sprzedaż wystawiona została sześćdziesiątka, która przepracowała zaledwie 4 motogodziny! Historia tego ciągnika jest taka, że zaraz po zakupie w Agromie w 1980 r. został wstawiony do garażu. Miał stanowić lokatę kapitału. Niedawno ciągnik zmienił właściciela, który prowadzi warsztat naprawczy i który postanowił go nieco odnowić. Na Ursusie C-360 położony został nowy lakier (fabrycznie traktor był pomalowany na kolor kość słoniowa), poprawiony został układ hamulcowy, elektryczny, oświetlenie i założone zostały nowe przednie opony (tylne są oryginalne). Dołożone zostało wspomaganie układu kierowniczego oparte na orbitrolu. Przed sprzedażą traktor został jeszcze gruntowanie sprawdzany. Przeszedł też przegląd obejmujący wymianę oleju i filtrów. Ile kosztuje ten traktor? Właściciel wystawiał go na sprzedaż za 60 000 zł, choć – jak dodaje – cenę można negocjować. W tej kwocie zawarta jest roczna gwarancja. Sprzedający z Mielca (Podkarpackie) liczy, że zainteresują się nim kolekcjonerzy, bo drugiego Ursusa C-360 z tak niskim przebiegiem w Polsce się raczej nie znajdzie. Wedle jego słów, zainteresowanie tym traktorem jest bardzo duże, a zainteresowani dzwonią nawet z drugiego końca Polski np. z Pomorza.O tym, że kolekcjonerzy szukają takich maszyn świadczy niedawna sprzedaż Ursusa C-330 z 1976 roku. Gdy w zeszłym roku ten traktor pojawił się na portalach ogłoszeniowych wzbudził bardzo duże zainteresowanie, wszak nigdy nie pracował w polu, a tylko od czasu do czasu był przepalany, aby zachować sprawność. Przez szereg lat stał w garażu. W momencie sprzedaży na jego liczniku było przepracowanych tylko 289 motogodzin. Jak powiedział nam były właściciel ciągnika, historia tej maszyny jest taka, że kupił go pewien piekarz, traktując jako lokatę kapitału. W jego kolekcji znajdowały się także samochody z lat 70. i 80. Spadkobiercy sprzedali go z pełną dokumentacją z dnia jego zakupu, w tym zaświadczeniem odbiorowym z Agromy, a także z zapasowym nigdy nie zalanym elektrolitem, fabrycznym akumulatorem Centra, a on odkupił go od drugiego właściciela. Maszyna była w idealnym stanie. Mimo 44 lat posiadała pełne fabryczne wyposażenie, w tym oryginalne opony Stomil praktycznie bez śladów zużycia. Cena transakcji nie została ujawniona, ale tuż przed sprzedażą na portalach ogłoszeniowych był wystawiany za niespełna 70 000 zł.