Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Do szybkiej regeneracji i dokrzewiania

Data publikacji 21.02.2021r.

W ostatnich sezonach zapomnieliśmy, że mróz i śnieg istnieje. Niestety, od 17 stycznia (to pierwszy w br. dzień silnego mrozu) mamy polowy test zimotrwałości roślin ozimych, najważniejszej cechy w naszym klimacie. Z całą pewnością to osłabi i przerzedzi oziminy. Prawdopodobne jest, że 1 marca (wtedy można stosować nawożenie azotem) będzie jeszcze zima. Ale pogoda zmienną jest i trzeba przygotować się na każdy wariant.

Z całą pewnością osłabione zboża trzeba będzie wspomóc w regeneracji, a pszenice być może dokrzewić. W obu przypadkach kluczowe jest jak najwcześniejsze podanie odpowiedniej porcji azotu azotanowego i zapewnienie jonom saletrzanym dopingu kationów potasu i magnezu.

r e k l a m a

Oszacować straty i zagęszczenie

Zawsze zdarzają się plantacje pszenicy, które potrzebują wiosennego dokrzewienia, ale nie można tego robić na oko. To trudne zadanie. Z jednej strony aplikacja potasu i azotu (przy czym potas wcześniej bo jest mniej mobilny) powinna być na tyle wczesna, aby nawóz się rozpuścił i przemieścił w zasięg systemu korzeniowego. Z drugiej strony wielkość tej dawki powinna wynikać z oszacowanej obsady żywych roślin i spodziewanej ilości źdźbeł na metrze kwadratowym.
Takie wstępne oceny można wykonać w warunkach zimowych i za tydzień podpowiemy jak. Co do aplikacji dawki uderzeniowej azotu termin, jak najwcześniejszy, jest najważniejszy. Dawka i jej podział? Z tym może być problem, bo jeżeli rzeczywiście zima utrzyma się do 1 marca, wtedy warto rozważyć zastosowanie prawie całej wyliczonej pod spodziewany plon porcji azotu (bezpiecznie 80%) w jednej dawce, balansując jedynie udziałem formy azotanowej i amonowej. Niezależnie od wyliczonej dawki porcja azotu azotanowego powinna wynieść optymalnie ok. 30 kg N/ha. Jeżeli z przyczyn praktycznych azot będzie stosowany z różnych nawozów i nie jest możliwe ich zmieszanie i wysiew w jednym rzucie, możliwie jak najwcześniej powinniśmy zastosować ten z formą saletrzaną, a resztę następnego dnia (oczywiście w sytuacji zimy przeciągniętej na marzec, kiedy podziały dawki są mało zasadne).
Napisałem, że przy przeciągającej się zimie powinniśmy zastosować cały azot w jednym rzucie i że bezpiecznie ok. 80% tej ilości. Zachowanie tego bezpieczeństwa wynika z tego, że na przedwiośniu jeszcze wiele może się zdarzyć i nasze wyliczenia potencjalnego plonu będą przeszacowane albo niedoszacowane. Jeżeli rzeczywiście tego azotu (zwłaszcza przy pszenicach jakościowych) będzie za mało, zawsze możemy dokonać korekty i zasilić rośliny dolistnie roztworem mocznika. Przy kilku aplikacjach uzupełnimy potrzeby pokarmowe.

To działa dopóki pszenica się krzewi

Pamiętajmy, że osłabione łany może zregenerować i dokrzewić azot saletrzany. Dokrzewianie azotem działa jednak pod kilkoma warunkami, a najważniejszym jest, że forma saletrzana będzie dla korzeni roślin dostępna w okresie przed końcem wiosennego krzewienia. Drugi warunek, to wiosenne ocieplenie, bo tempo pobierania azotu azotanowego znacznie spowalnia niska temperatura. Dokrzewianie azotem ma sens i dobrze działa w takich sezonach, jak w ub.r. kiedy wiosna ruszyła wcześnie, a rolnicy mieli możliwość zastosowania azotu od 15 lutego. W takich warunkach jony saletrzane mobilizują pszenicę do tworzenia dodatkowych pędów i ratuje część istniejących bocznych źdźbeł przed ich naturalną redukcją. Z doświadczeń wynika, że umiejętne dokrzewianie azotem daje przyrost ok. 10% źdźbeł.
Staram się wyjaśnić, że dokrzewianie azotem działa pod pewnymi warunkami. Poza wymienionymi jest nim w normalnych warunkach wegetacji także zwiększona pierwsza startowa porcja azotu. Jeżeli normalnie w wieloleciu z dobrym skutkiem stosowaliśmy w dawce startowej 30%, a w drugiej 70% azotu, to dla osiągnięcia dokrzewienia powinniśmy 50% azotu dać na start i resztę w drugiej dawce. Oczywiście to wszystko jest w pewnym sensie teoretyzowaniem, ale daje podstawy do działania. Każdy rolnik wie bowiem, że nie jest to takie proste – saletra i jest gęsto. Same odmiany pszenic bardzo różnią się krzewistością i reakcją na takie zabiegi. A przy późnej wiośnie, jeżeli warunki nie pozwolą na wykorzystanie właściwości jonów saletrzanych pamiętajmy, że podobny efekt można uzyskać przy stosowaniu wybranych substancji czynnych regulatorów wzrostu.
Przypomnę na zakończenie, do jakiego celu tak naprawdę dążymy. W przypadku pszenicy ozimej ten cel to obsada ok. 600 kłosów na m2 pozwalająca uzyskać plon na poziomie 7–9 t ziarna z hektara. Jeżeli chcemy uzyskać więcej, musimy plantację nieco dokrzewić. Składowe plonu (strukturę plonowania) można rozebrać na czynniki pierwsze. Czytałem jakiś czas temu opracowanie, z którego wynikało, że przy pszenicach jakościowych oczekiwanym realnym celem jest uzyskanie plonu dorodnego ziarna z kłosa ok. 2 g. Biorąc to pod uwagę przy obsadzie 600 kłosów na m2 teoretycznie można uzyskać 12 t/ha (600 kłosów x 10000 m2 x 2 g = 12 t/ha).

Marek Kalinowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a