Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Pracuje, motywuje, a przede wszystkim inspiruje

Data publikacji 21.02.2021r.

Kiedy przed kilkunastu laty Urszula i Marek Derkusowie zdecydowali o mlecznym kierunku gospodarstwa, wszelkie w nim inwestycje realizowali z myślą o własnej przyszłości. Nie mogli wówczas wiedzieć, że syn Kamil zechce na wsi pozostać i doskonalić to co przez lata wypracowali rodzice.

mazowieckie
Taki obrót sprawy oczywiście ogromnie państwa Derkusów cieszy i obecnie Kamil – absolwent Technikum Mechanizacji w Płońsku, jest największą motywacją dla rodziców oraz inicjatorem wprowadzania w gospodarstwie nowych technologii.
Podwaliny mlecznej produkcji dała – wybudowana w 2003 roku – wolnostanowiskowa obora. Budynek o wymiarach 48x14,5 m przeznaczony był docelowo dla 46 krów mlecznych. Do obory dobudowano pomieszczenia, w których zaplanowano miejsce na porodówkę, izolatkę oraz pomieszczenia socjale. Zwierzęta odpoczywają w boksach legowiskowych ścielonych słomą, którą praktycznie w całości hodowcy muszą kupować.
– W naszej opinii słoma jest naturalnym i najlepszym sposobem utrzymania bydła. Chroni zwierzęta przed powstawaniem odgnieceń czy otarć i chociażby dlatego zdecydowaliśmy się na jej zakup. Obornik z korytarzy gnojowych usuwany jest ładowaczem czołowym.
Jak to zazwyczaj bywa, po wielu latach pracy państwo Derkusowie przyznają, że obora jest już zdecydowanie za mała, ale niestety, w kwestii zwiększenia pogłowia nic zrobić już nie można.
– Decyzja o ewentualnej nowej i większej oborze będzie należała już do syna – oznajmił Marek Derkus. – W naszej okolicy obserwujemy, że większość młodych, którzy przejmują gospodarstwa z produkcji zwierzęcej najczęściej rezygnuje, pozostając tylko przy roślinnej. Jak będzie w naszym przypadku, czas pokaże – dodał hodowca.
Minął rok odkąd w oborze zaczął pracować wóz paszowy marki Faresin, o pojemności 18 m3. Pomysłodawcą tej inwestycji był oczywiście Kamil Derkus, który skutecznie namówił rodziców na zakup maszyny.
– To była bardzo dobra decyzja – podkreśliła pani Urszula. – Początkowo z dużą rezerwą podchodziliśmy do inwestycji, ale dziś, gdyby wóz nam się popsuł, to bez wahania zaciągnęlibyśmy kredyt, by kupić kolejny – z uśmiechem dodał gospodarz.
Każdego dnia w gospodarstwie sporządzany jest TMR dla krów mlecznych, co drugi dzień – dla młodzieży.
Hodowcy nie kryją zadowolenia nie tylko z powodu usprawnienia procesu żywienia zwierząt i wzrostu wydajności, ale przede wszystkim – jak podkreślił pan Marek – z poprawy zdrowotności zwierząt.
– Wcześniej mieliśmy wiele problemów metabolicznych, których trudno było uniknąć przy ręcznym zadawaniu poszczególnych pasz. Dziś dawka pokarmowa zadawana na stół paszowy jest dobrze zbilansowana, powtarzalna i homogenna, czyli taka, jakiej krowy hf potrzebują. Szczególnie cieszy nas spadek ilości zapaleń wymienia u krów. Jeśli już się pojawią są to zwykle formy łagodne, z którymi szybko można sobie poradzić.
W kwestii żywienia hodowcy współpracują z doradcą żywieniowym z firmy De Heus, która zaopatruje gospodarstwo przede wszystkim w koncentraty. Krowy w laktacji otrzymują jeden TMR zbilansowany na produkcję 28 litrów mleka od sztuki.
Niegdyś w oborze pracowała stacja paszowa. Niestety, pech chciał, że urządzenie zostało uszkodzone od uderzenia pioruna, a problemy z częściami zamiennymi na trwałe wyeliminowały stację z użycia.
– Zastanawiamy się nad zakupem nowej stacji, jednak jak to w gospodarstwie bywa, potrzeb jest zawsze więcej niż możliwości – stwierdziła pani Urszula.
Przez wiele lat stado objęte było oceną użytkowości mlecznej.
– Nie ukrywamy, że ostatnie podwyżki, jakie miały miejsce skutecznie się do tego przyczyniły. Nie sprzedajemy jałówek hodowlanych, nasza oborą jest typową produkcyjną, więc koszt blisko tysiąca złotych miesięcznie, jaki ponosiliśmy na ocenę okazał się dla nas zbyt wysoki – uargumentował decyzję Marek Derkus.
Jak przyznali, od 20 lat nie zakupili do stada żadnej sztuki bydła. Nawet do zasiedlanej przed 18 laty obory wprowadzili wyłącznie własne. Taki stan rzeczy świadczy m.in. o dobrym odchowie cieląt.
– Podstawową, stosowaną przez nas zasadą jest jak najszybsze "pozbycie się" cielęcia z obory. Oznacza to, że po odpojeniu oseska siarą, przenoszony jest na zewnątrz do indywidualnych budek, wykonanych z pojemników typu mauser (zlokalizowanych pod wiatą), gdzie przebywa on przez pierwsze dwa miesiące życia. Cielęta odpajane są wyłącznie preparatem mlekozastępczym – tłumaczył hodowca.
Wszystkie urodzone w stadzie cielęta są tutaj odchowywane. Możliwość opasania buhajków dało hodowcom zaadaptowanie starej stodoły.
– Mamy dostatek paszy, miejsce w dawnej stodole jest wykorzystane, tylko opłacalności z tego kierunku produkcji zwierzęcej obecnie praktycznie nie ma – ubolewa gospodarz. Podobna sytuacja – niestety – daje o sobie znać również w produkcji mleka. Co prawda ceny mleka w skupie wzrosły, jednak producenci mleka powodów do zadowolenia nie mają, bo ceny mleka nie nadążają za ogromnymi w ostatnim czasie podwyżkami cen pasz.
Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a