Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Przestępca rytualny

Data publikacji 21.02.2021r.

Ziemia zdrożała, a rolnicy są milionerami – czytamy w mediach, po tym jak Główny Urząd Statystyczny zaprezentował dane na temat cen ziemi rolnej. A najbogatsi rolnicy mieszkają w woj. warmińsko-mazurskim, bo tam gospodarstwa są największe. O średnim areale warte jest ponad milion złotych.
Do tej pory miasto zazdrościło rolnikom dopłat i dotacji na inwestycje w maszyny, wyposażenie i budynki. Teraz dochodzi do tego pozorne bogactwo, bo rolnicy posiadają ziemię. Pozorne, bo każdy, kto ma z wsią i rolnictwem coś wspólnego zdaje sobie sprawę, że ziemia to warsztat pracy rolnika. Taki sam warsztat, jakim jest hala produkcyjna dla właściciela fabryki telewizorów. Tyle tylko, że jeśli ten producent będzie musiał zwiększyć produkcję, to zamówi linię produkcyjną, którą ktoś dostarczy. A rolniczej ziemi wyprodukować się nie da. Wręcz przeciwnie, wraz z rozwojem miast, budową dróg i autostrad tej ziemi ubywa i stąd kilkuminutowa burza z gradobiciem może zniweczyć efekty całorocznej ciężkiej pracy rolnika, bo jego warsztat pracy znajduje się pod chmurką. Szkoda, że nikt bajdurząc o rolnikach milionerach o tym nie wspomina. Szkoda, że nikt nie zastanawia się nad tym, dlaczego swoich rolników wspierają Niemcy, Holendrzy, Francuzi, Belgowie i tak dalej. A przecież tamci rolnicy korzystają z dobrodziejstw WPR od 58 lat i mają znacznie wyższe niż my dopłaty bezpośrednie. Nikt tam nie żongluje wartością gruntów tworzących gospodarstwa, a przecież ziemia jest w tych krajach wielokrotnie droższa.
Zadziwiający jest upór, z jakim rządzący starają się przepchnąć elementy tzw. „Piątki dla zwierząt”. Niedawno odnalazły się one w Planie Strategicznym Wspólnej Polityki Rolnej po 2022 r. Są więc wprowadzane niejako tylnymi drzwiami, od zakrystii. Pomysł jest taki, żeby dodatkowe dotacje za dobrostan przyznawać rolnikom, którzy nie będą sprzedawać bydła na ubój rytualny. Rolnik, żeby to udowodnić, przedstawi oświadczenie kupującego, że bydło nie będzie ubite bez ogłuszania. Pomijamy fakt, że takie oświadczenie może być nic niewarte. Bo co szkodzi handlarzowi podpisać, że byki pojadą do „normalnej” ubojni. Aby to zweryfikować należałoby stworzyć system raportowania przez zakłady mięsne, w jaki sposób poszczególne zwierzęta zostały zamienione na steki. Czy mamy za mało biurokracji w rolnictwie? Potrzebujemy jeszcze więcej? Czy rolnik otrzymujący dopłaty za dobrostan, którego bydło nie z jego winy trafiło pod nóż bez ogłuszenia, będzie musiał oddać pieniądze? A jaka kara spotka przestępcę „rytualnego” – nieuczciwego odbiorcę byków? Będziemy na ludzi nakładać kary (najpierw grzywny, a następnie więzienie) za niewłaściwy ubój? Tym mają się zajmować sądy w Polsce?
Nie wiemy skąd taki upór polityków Zjednoczonej Prawicy w tej sprawie. Wiemy natomiast, że nie doprowadzi do niczego dobrego, zarówno rolnictwo, jak i Zjednoczoną Prawicę. Europa boryka się z ujemnym przyrostem naturalnym, a na dodatek mięso jest pod nieustannym obstrzałem organizacji ekologicznych. Tu dużo więcej wołowiny nie sprzedamy, chyba, że za półdarmo. Ludzi przybywa natomiast w krajach muzułmańskich, bo one są głównymi odbiorcami naszej wołowiny z uboju religijnego. Szkoda, że ten prosty ciągle fakt nie trafia do przekonania rządzących.
Tak jak rolnicy mają „Piątkę dla zwierząt”, tak media mają podatek od reklam. Dotyczy on również Waszego „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Rząd zapowiadając wprowadzenie tego podatku twierdzi, że chodzi o wielkie amerykańskie korporacje takie jak Facebook czy Google. Zarabiają one w Polsce dużo pieniędzy, ale nie płacą ani złotówki podatków. Nam się jednak zdaje, że firmy warte łącznie ponad bilion dolarów nie dadzą się łatwo opodatkować. Pod ręką będzie natomiast polska prasa, także rolnicza, która w Polsce płaci wszystkie podatki. To może na wszystkich wydawców sprowadzić kłopoty, jak „Piątka” na rolników. Taki podatek będzie prowadził do znacznego osłabienia prasy. A bez gazet, które Was bronią, opisują Wasze kłopoty z nieuczciwymi odbiorcami żywca, dostawcami maszyn czy lokalnymi samorządami każdy wójt, burmistrz, dyrektor powiatowego biura ARiMR, handlarz świniami i bydłem, będzie panem i władcą na swoim terenie.
Na koniec kilka zdań o liście, który zamieszczony jest na stronach 54–55 tego wydania TPR. Sprawy mleczarstwa zawsze były i będą dla naszej redakcji bardzo ważne. Uważamy jednak, że nie godzi się paktować z ludźmi, których działalność budzi bardzo poważne wątpliwości, także prokuratury i sądów. Mamy na myśli układ, jaki się wytworzył między Krajowym Związkiem Spółdzielni Mleczarskich a Władysławem Serafinem, prezesem kółek rolniczych.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a