wspólnie z żoną Agatą prowadzi w Mężeninie w gminie Śniadowo, gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego o powierzchni 92 ha. Stado bydła składa się z około 90 krów i 70 jałówek. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Giżycku.
r e k l a m a
Paweł Sudoł
gospodaruje z żoną Iwoną na 45 ha własnych i 16 ha dzierżawy we wsi Zwierzno (pow. elbląski). Utrzymuje 110 sztuk bydła, w tym 65 krów. Rocznie dostarcza prawie 550 tys. l mleka do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Maluta w Nowym Dworze Gdańskim.
r e k l a m a
Milena i Sylwester Mieczkowscy
z miejscowości Kiełpiniec w gminie Sterdyń w pow. sokołowskim, prowadzą gospodarstwo mleczne. Stado krów mlecznych liczy obecnie 190 sztuk. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kosowie Lackim.
– Informację o działalności KZSM czerpię z TPR oraz sporadycznie z pisma dołączonego do wyników z oceny użytkowości mlecznej (hodowcy chodziło zapewne i miesięcznik „Hodowla i Chów Bydła”, w którym publikowany był wspólny protest 5 organizacji przeciwko „Piątce dla zwierząt”). Nie jestem w stanie trafnie przewidzieć sytuacji w moim gospodarstwie i mleczarstwie w bieżącym roku. Budując oborę kilka lat temu cena mleka była niska, a zaraz po jej ukończeniu poszła w górę i sytuacja szybko się odwróciła. Cena mleka nie jest zależna od nas tylko od rynku, giełdy i aktualnych notowań. Największy wpływ na rynek światowy mleka ma Nowa Zelandia. Moim zdaniem, podstawą prawidłowego funkcjonowania gospodarstwa mlecznego jest produkcja pasz, prawidłowe zarządzanie stadem i zapewnienie zwierzętom komfortu. Śruta sojowa i rzepakowa są tylko dodatkiem do pasz objętościowych wyprodukowanych w gospodarstwie takich jak: sianokiszonka i kiszonka z kukurydzy. Od początku pandemii cena mleka wzrosła o około 10 groszy na litrze, a ceny śrut o kilkaset zł na tonie. Uważam, że średnia cena mleka powinna być wyższa, żeby wszyscy jego producenci mieli stałą gwarancję uzyskania rentowności i zachętę do pracy, która jest bardzo trudna. Hodowcy bydła mlecznego nie pracują tylko 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu, lecz przez cały tydzień po kilkanaście godzin dziennie – mówi Sylwester Mieczkowski.
Zobacz także
gospodaruje z rodzicami Gabrielą i Marcinem na 40 ha własnych i 15 ha dzierżawy we wsi Piechocice (pow. nyski). Utrzymują 50 sztuk bydła, w tym 20 krów. Mleko dostarczają do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole – Oddział w Grodkowie.
– Szczerze mówiąc, gdyby nie publikacje w „Tygodniku Poradniku Rolniczym” to w ogóle nie wiedziałbym nic o działalności Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich. Można narzekać na wysokie ceny pasz, ale trzeba wiedzieć, jaka jest sytuacja w krajach głównych producentów soi, czyli Argentynie i Brazylii. Tam najpierw długo było sucho, potem wystąpił wręcz nadmiar ulewnych deszczy i plony soi były bardzo niskie. Stąd te wysokie ceny. Wzrosły też znacznie ceny pszenicy, z czego ja się akurat cieszę, bo sprzedaję to zboże. Jako mniejszy kontrahent mogę liczyć na cenę 940 zł za tonę, więksi dostaną jeszcze więcej. Trzeba jednak mieć na uwadze, że od nas z województwa opolskiego jest daleko do portu i to też ma wpływ na uzyskaną cenę. Uważam, że rok 2021 dla mleczarstwa będzie podobny do 2020, dużo się nie zmieni. Póki co mamy stabilną cenę mleka w skupie i nie ma co narzekać. Trzeba mieć nadzieję, że wzrośnie zapotrzebowanie na artykuły mleczarskie, a wtedy i cena surowca jeszcze pójdzie w górę – powiedział Andreas Springer.
Janusz Krasnodębski
wspólnie z żoną Justyną i synem Danielem prowadzi w miejscowości Sosna-Korabie w powiecie siedleckim, gospodarstwo o powierzchni ponad 50 ha. Hodowcy posiadają 30 krów mlecznych i około 25 jałówek, a surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Siedlcach. Ponadto w gospodarstwie prowadzona jest produkcja tuczników, których roczna sprzedaż dochodzi do 500–600 sztuk.
– Główne informacje o działalności KZSM pochodzą z TPR. Dodatkowo przed wybuchem pandemii jakieś informacje na ten temat podawane były na walnych zebraniach organizowanych przez naszą spółdzielnię, w których uczestniczę jako delegat. Trudno powiedzieć jak będzie wyglądał ten rok dla mleczarstwa, gdyż cała polityka kształtowania cen płodów rolnych nie jest uzależniona od popytu i podaży, ale od decyzji politycznych poszczególnych państw, czego nie da się przewidzieć. Przykładem jest np. wsparcie do niemieckiej wieprzowiny wypłaconej przez niemiecki rząd, które prawdopodobnie w przeliczeniu na złotówki wynosi około 130 zł do sprzedanego tucznika. Sektor mleczny podlega mniejszym oddziaływaniom politycznym i korporacyjnym, ale także nie jest od nich niezależny. Jeśli nie zrobi się czegoś z sieciami handlowymi, które się tylko umacniają, to nie będzie dobrze w naszym rolnictwie. Wszelkie promocje wymuszane przez sieci na dostawcach są równoznaczne ze zmuszaniem rolników do niewolnictwa. Jeśli ktoś znając koszty produkcji nie chce ich zwrócić płacąc za towar, tylko wymusza niższą cenę, to nie zachowuje się jak partner handlowy. Popieranie takich praktyk handlowych jest moim zdaniem równoznaczne z popieraniem nowoczesnych form niewolnictwa. Wykreowały ją sieci handlowe nie płacąc godziwych pieniędzy rolnikom i spółdzielniom. Jestem w tej dobrej sytuacji, gdyż nawozy i ziarno zbóż dla zwierząt kupiłem jeszcze w dobrych cenach. Oczywiście śrutę sojową i rzepakową jestem zmuszony kupować po obecnych cenach, co negatywnie wpływa na opłacalność produkcji naszego gospodarstwa. W swoim gospodarstwie staram się wyprodukować na polach maksymalną ilość paszy – mówi Janusz Krasnodębski.
Dorota i Jan Jakub Orliccy
prowadzą w miejscowości Kolonia Kuźnia w gminie Jastrząb w powiecie radomskim, gospodarstwo mleczne o powierzchni około 120 ha. Stado bydła składa się z około 100 krów i około 100 jałówek.
– Informacje na temat działalności KZSM w 90% czerpię z TPR, natomiast pozostałe 10% stanowi Internet. Mam nadzieję, że 2021 rok w naszym gospodarstwie będzie lepszy od poprzedniego. Biorąc pod uwagę obecną sytuację trudno być jednak optymistą. Obserwujemy aktualnie stagnację na rynku mleka, a koszty produkcji ciągle rosną. Moim zdaniem, ich wzrost spowodowany jest głównie wzrostem kosztów pracy. W związku z podniesieniem płacy minimalnej koszty pracy wzrosły w każdej dziedzinie przemysłu. Pociągnęło to za sobą wzrost pozostałych kosztów i przez to wzrost ceny produktu. Niestety, ceny produktów rolnych nie rosną. Dodatkowo taka sytuacja jest trudna dla dużych gospodarstw, które korzystają z drożejącej siły najemnej. Były już w historii okresy, kiedy śruta sojowa kosztowała ponad 2,5 tys. zł za tonę. Teraz mamy ponowny wzrost, śruta sojowa bez GMO kosztuje już ponad 3 tys. zł i przestaliśmy ją kupować. Hodowcy muszą szukać tańszych źródeł białka. W naszym gospodarstwie obecnie bazujemy głównie na śrucie rzepakowej i dodatkowo uzupełniamy białko młótem browarnianym. Na początku stycznia płaciliśmy około 1300 zł za tonę śruty rzepakowej. Zamówiliśmy już jej kolejną dostawę, ale nawet nie dowiadywałem się, jaka będzie jej cena – mówi Jan Jakub Orlicki.
Mariusz Wyszyński
gospodaruje z żoną Anetą oraz rodzicami Ireną i Zenonem na 60 ha we wsi Stare Warele (pow. wysokomazowiecki). Utrzymuje 160 sztuk bydła, w tym 105 krów. Mleko dostarcza do Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem w ilości ok. 75 tys. litrów miesięcznie.
– Gdyby nie „Tygodnik Poradnik Rolniczy” to nie mielibyśmy informacji na temat KZSM i raczej nie wiedzielibyśmy czym ten związek się zajmuje. Rok 2021 nadal będzie pod znakiem koronawirusa, każdy dzień może przynieść coś nowego. Cena mleka w skupie jest dobra i stabilna, niestety, mocno wzrosły koszty produkcji i nadal będą rosnąć. Głównie podrożały pasze pochodzące z zakupu. Za poekstrakcyjną śrutę sojową bez GMO płacimy już 2900 zł za tonę, a jeszcze niedawno wydawało się, że 1800 zł to dużo. Poekstrakcyjna śruta rzepakowa kosztowała kiedyś 1000 zł za tonę a dziś ponad 1600 zł za tonę. Śrutę sojową i rzepakową zakupujemy z częstotliwością raz na pół miesiąca i w takim odstępie czasu ceny potrafią pójść w górę o 150 zł na tonie. Ceny tych pasz są bardzo wysokie, a najgorsze, że to jeszcze nie koniec podwyżek. Odczuwamy również zwyżki cen nawozów oraz środków ochrony roślin – powiedział Mariusz Wyszyński.
Konrad Dyl
we wsi Skowrony gm. Godkowo w powiecie elbląskim, prowadzi gospodarstwo o areale 43 ha. W strukturze zasiewów znajduje się lucerna, kukurydza oraz zboża. Produkcja roślinna jest w znacznym stopniu podporządkowana żywieniu bydła. Stado bydła liczy 80 szt., z czego 40 to krowy mleczne. Gospodarz jest dostawcą SM Spomlek w Radzyniu Podlaskim. Mleko trafia do jej oddziału w Młynarach.
– Ze względu na wzrost cen zredukowaliśmy ilość stosowanej śruty sojowej o połowę. Została ona zastąpiona młótem browarnianym. Jego cena jest konkurencyjna i pozwala znacznie zmniejszyć koszty przygotowania paszy. Kupujemy młóto mokre, które jest dobrą alternatywą dla soi non GMO. Aktualna cena, jaką otrzymujemy za mleko gwarantuje opłacalność. Oczywiście mogłaby być wyższa. Wydaje mi się jednak, że rolnicy, którzy współpracują ze spółdzielniami mleczarskimi są w lepszej sytuacji niż ci, którzy sprzedają mleko prywatnym zakładom przetwórczym. Spółdzielnie chętniej dzielą się wpływami ze swoimi właścicielami, którymi są dostawcy mleka. Wydaje mi się, że bardziej elastycznie patrzą na rolników wobec zmieniających się warunków rynkowych. Moja spółdzielnia przychylnie patrzy na swoich dostawców. Oferuje wiele pomocnych rozwiązań. Dostępne są korzystnie rozłożone płatności między innymi za środki produkcji takie jak dodatki paszowe czy nawozy. Póki co nie miałem konieczności korzystania z tych rozwiązań. Dobrze jednak, że są one w każdej chwili do dyspozycji. Niezwykle ważna jest rola organizacji, które bronią interesów naszych spółdzielni takich jak KZSM. Jego prezesa udało mi się poznać osobiście. Wiadomości o tym, czym się zajmuje Związek nie jest wiele. Pod tym względem wyróżnia się TPR, w którym zawsze można poczytać na temat bieżącej działalności Związku. Dzięki prywatnej rozmowie z prezesem, ale przede wszystkim z „Tygodnika” wiem, że związek broni rolników i dba o ich spółdzielnie. Odpowiada przecież za kontrolę ich sytuacji finansowej – mówi Konrad Dyl.
Włodzimierz Pabin
ze wsi Romartów (pow. łęczycki) gospodaruje z żoną Alicją, synem Arturem, synową Moniką i wnukiem Aleksandrem. W sumie rolnicy posiadają 32 ha własne, 5 ha stanowią dzierżawy. Stado bydła mlecznego liczy 30 sztuk, w tym 15 krów. Mleko trafia do Łódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej JOGO w Łodzi.
– Gdyby nie publikacje na łamach „TPR” to nic bym nie wiedział na temat działalności KZSM, ponieważ nawet na zebraniach rejonowych mleczarni, nie jest nic mówione co związek robi i jakie ma plany w temacie spółdzielczości. Ponadto uważam, że KZSM niewiele lub nic nie robi, aby spółdzielnie mleczarskie więcej współpracowały ze sobą, a mniej konkurowały. Mam tu głównie na myśli walkę o surowiec i podbieranie sobie dostawców. Ceny pasz poszły mocno w górę. Np. mieszanka treściwa, jaką zakupuję dla krów mlecznych w workach po 25 kg podrożała 8 zł na worku, czyli 32 zł na 100 kg. W moim odczuciu w roku 2021 będzie ubywać mniejszych producentów mleka, a duzi będą produkować jeszcze więcej, mając zobowiązania wobec banków czy też ARiMR – powiedział Włodzimierz Pabin.
Paweł Murawski
ze wsi Czyżewo w powiecie rypińskim. Stado bydła liczy w jego gospodarstwie 64 szt., z czego 24 krowy mleczne. Areał gospodarstwa to 20 ha. Uprawiana jest kukurydza z przeznaczeniem na kiszonkę oraz utrzymywane są trwałe użytki zielone. Hodowca dostarcza mleko do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Sierpcu.
– Każda kolejna faktura za śrutę sojową jest wyższa. Staram się ograniczać w gospodarstwie jej wykorzystanie. Zastępowana jest śrutą rzepakową, której ceny także wzrosły, ale i tak jest znacznie tańsza. Spółdzielnia płaci satysfakcjonujące stawki za mleko. W sezonie zimowym są one od kilku do kilkunastu groszy wyższe niż oferuje działająca na naszym terenie konkurencja. W okresie letnim nie są one niższe niż średnia krajowa. Współpraca z OSM Sierpc układa się bardzo dobrze. Płatności za mleko regularnie wpływają na konto. Od kiedy zostałem jej dostawcą, moje gospodarstwo zyskało przewidywalne warunki produkcji. Możemy planować wydatki. Mamy pewne i stałe źródło przychodu dzięki produkcji mleka. Wydaje mi się, że 2021 r. będzie stabilny, jeśli warunki pogodowe będą korzystne. Na razie jest nieźle. Wreszcie zima z grubą warstwą śniegu. Oziminy chronione przed mrozem. Trudno przewidzieć, ale wiosna zapowiada się prawidłowo. Jeśli chodzi o sytuację na rynku mleka, to nic nie wskazuje póki co na jego załamanie. Rok 2020 był kryzysowy, ale branża jakoś sobie poradziła. Dlaczego nie miałaby sobie poradzić w 2021 r.? Jak na razie jest dobrze. Ceny paszy rzeczywiście zwariowały i zabierają znaczną część zysku. Jest też sporo innych obaw. Nie wiadomo na przykład ile będzie kosztował prąd czy nie będzie też innych podwyżek choćby ON. Ważne, aby rolnicy dbali o swoje interesy i zdawali sobie sprawę, jakie mają prawa. To dlatego tak ważna jest rola takich organizacji jak KZSM. Gdybyśmy nie zostali zmanipulowani, to dzięki Związkowi nasza spółdzielnia nadal by istniała. To ta organizacja pilnuje finansów spółdzielni i sprawdza jakość pracy ich zarządów. My zostaliśmy wprowadzeni w błąd i na własne życzenie opuściliśmy KZSM, jako Spółdzielnia ROTR. Uważam, że prawo powinno zostać tak zmienione, aby zarządy nie mogły opuszczać takich organizacji. Tylko że o roli i znaczeniu KZSM oraz jego możliwościach lustracyjnych my dowiedzieliśmy się z TPR. Żadne inne źródła informacji nie są dla nas tak łatwo dostępne. To dopiero TPR był w stanie dokładnie przedstawić proces upadku ROTR. To z waszych łamów dowiedzieliśmy się, że gdyby nasza spółdzielnia pozostała członkiem KZSM mogłaby się uchronić przed upadkiem. Nas oszukiwano i mówiono, że Związek do niczego się nie przydaje, jego rola ogranicza się do wczasów pod gruszą i wiąże się z wysokimi opłatami. To była nieprawda. Dziś wiemy, że KZSM przynosi określone korzyści. Informacje na łamach TPR dokładnie to wyjaśniły – mówi Paweł Murawski.
Piotr Doligalski
kieruje Zakładem Produkcji Rolnej w Kowrozie, niedaleko Torunia. Jest to jeden z największych dostawców mleka do OSM Sierpc. Utrzymuje 300 krów mlecznych. Produkcja roślinna obejmuje między innymi kukurydzę, zboża, rzepak, rośliny pastewne oraz użytki zielone.
– Zużywamy miesięcznie 36 t śruty sojowej. W styczniu 2020 r. płaciliśmy za tonę 1450 zł, a w styczniu tego roku aż 2360 zł. Wyzwaniem są również ceny śruty rzepakowej. Rok temu stawki za nią wynosiły około 1,1 tys. zł za tonę, obecnie jest to 1,5–1,6 tys. zł. Nie możemy sobie pozwolić na ograniczanie zużycia komponentów białkowych w żywieniu krów, ponieważ to doprowadziłoby do spadku produkcji mleka. Zużywamy więcej śruty rzepakowej niż sojowej, ponieważ udało nam się podpisać korzystny kontrakt na dostarczanie śruty rzepakowej. Przewiduje on, że cena jest stała przez cały okres jego obowiązywania bez względu na zmieniające się stawki. Warunki, jakie oferuje nam spółdzielnia, z którą współpracujemy oceniam jako dobre. Cena za litr mleka została podniesiona o kilka groszy. Każdy hodowca i producent mleka chciałby, aby płacono mu za mleko jak najwięcej, jednak spółdzielnie w tym też ta, z którą współpracujemy, są pod ogromną presją dużych sieci handlowych. Nie mają więc dużego pola manewru podczas prowadzonych negocjacji odnośnie ustalania warunków współpracy. Uważam, że to będzie trudny rok dla hodowców bydła mlecznego. Wzrosły ceny zbóż. To się przełoży także na koszty związane z przygotowaniem kiszonki dla bydła. Wyzwaniem będą także rosnące ceny komponentów białkowych. Póki co cena mleka gwarantuje jeszcze opłacalność, na którą wpływ ma spółdzielczy charakter naszego sektora. W ważnych kwestiach dla branży spółdzielnie muszą działać razem. Bardzo dobrze, że jest organizacja, która je reprezentuje. Żałuję, że tak niewielu hodowców bydła mlecznego ma świadomość, że taka organizacja jak KZSM pilnuje nie tylko interesów spółdzielni, ale przede wszystkim ich właścicieli, czyli polskich rolników. Cieszę się, że na łamach TPR są prezentowane aktualne informacje dotyczące takiej organizacji, jaką jest KZSM. Są one obszerne i przedstawiają dużą wartość informacyjną. Jest to chyba jedyne źródło informacji dostępne dla każdego o tym, co dzieje się w branży oraz o działaniach podejmowanych na rzecz spółdzielni, jak i ich dostawców. Naszym wspólnym celem powinna być walka o to, aby wielkie sieci w większym stopniu dzieliły się marżą handlową. Wiem jednak, że będzie o to bardzo ciężko – mówi Piotr Doligalski.
Zbigniew Arentowicz
ze wsi Rusinowo w gminie Rypin. W jego gospodarstwie produkcja roślinna prowadzona jest na areale 20 ha. Stado bydła liczy 32 szt., z czego 18 to krowy mleczne. Hodowca jest dostawcą mleka do Zakładu Mleczarskiego Winnica z grupy Lactalis.
– Cena śruty sojowej bardzo wzrosła. Ja korzystam z gotowych mieszanek paszowych. One też zdrożały. Produkcja jest nadal opłacalna, ponieważ firma, która kupuje ode mnie mleko nadal dobrze płaci. Właśnie otrzymałem sms-a, że za luty i marzec będzie 6 groszy premii netto. Mogę się pochwalić dobrymi parametrami mleka. Odbiorca mleka nie ma żadnych zastrzeżeń. Mieszanek paszowych kupuję miesięcznie około 3,5–4 t. Rachunek ekonomiczny jest dodatni. W okresie zimowym warunki nadal są sprzyjające mimo drożejących pasz. To się może zmienić na wiosnę oraz latem. Być może spadną ceny za mleko. Współpracę z Zakładem z Winnicy doceniam za szacunek wobec dostawców. Warunki są zrozumiałe i przejrzyste. W przypadku mojego gospodarstwa w przeszłości różnie z tym bywało. Członkowie spółdzielni w przypadku ich kłopotów finansowych są obwiniani za brak należytej kontroli właścicielskiej. Tylko że my nie za bardzo mamy skąd brać informacje o naszych prawach. Dzięki TPR dowiedzieliśmy się, że jest możliwość rzetelnej i wnikliwej kontroli prowadzonej przez wyspecjalizowaną instytucje stanu spółdzielni i jej zarządu. KZSM ma szerokie uprawnienia lustracyjne. Gdyby w odpowiedniej chwili sprawdził ROTR, dziś nadal by ta spółdzielnia istniała. My zostaliśmy wprowadzeni w błąd. Ówczesny zarząd dokonał manipulacji i mógł dalej bezkarnie działać. Zachęcam wszystkich członków spółdzielni do sprawdzania tego, jakie mają prawa – mówi Zbigniew Arentowicz.
Dariusz Sztyber
prowadzi w Fiukówce w powiecie łukowskim gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego o powierzchni 55 ha. Stado krów mlecznych liczy 60 sztuk, a surowiec dostarczany jest do OSM Garwolin.
– Gdyby nie TPR, to praktycznie nie miałbym informacji o działalności KZSM. Nie są organizowane spotkania, na których przekazywane byłyby informacje o jego działalności, więc dowiadujemy się o nich z mediów, a głównie z „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, gdyż tylko ta gazeta do nas dociera. Od KZSM oczekuję wiarygodnych informacji, a dodatkowo uważam, że do jego władz powinno się wprowadzać młodych ludzi. Nie wiem co przyniesie ten rok, ale patrzę w przyszłość z umiarkowanym optymizmem. Ubiegły rok wcale nie był taki najgorszy. Pomimo pandemii nasza branża poradziła sobie całkiem dobrze i najlepiej jakby się to w tym roku nie zmieniło. Jeśli będzie lepiej, to będziemy się cieszyli, bo każdy litr mleka przeliczamy na pieniądze i im cena będzie wyższa, tym więcej nam zostanie z jego produkcji. Niestety, ostatnio wzrosły koszty produkcji. Podrożały nawozy mineralne, paliwo i białko paszowe, a szczególnie śruta sojowa. Szukamy więc jej zamienników, ale nie ma zbyt dużego wyboru. Przeszliśmy na koncentraty i na razie można powiedzieć, że testujemy tego typu produkty. Na chwilę obecną możemy powiedzieć, że wydajność mleczna nie spadła i parametry mleka utrzymały się na dotychczasowym poziomie. Jeśli w dalszym ciągu ten produkt się sprawdzi, to zakupimy go w większej ilości. Szukając oszczędności zmieniliśmy gotową mieszankę treściwą na tańszą, która zawiera więcej białka niż ta skarmiana wcześniej – mówi Dariusz Sztyber.