Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Precz z prusakami, jedz kołocza i niebecz!

Data publikacji 28.02.2021r.

Co można zrobić, kiedy twoją wieś rozsławiły stada nieprzyjemnych owadów? Możesz postawić na ciekawie zaprezentowaną tradycję. Stacjonarnie, w nowocześnie przebudowanej szkolnej Izbie Pamięci, albo kulinarnie, serwując uczestnikom rajdów niebecz. Tak robi słynna niegdyś z walki z prusakami Dąbrówka Wielkopolska.

lubuskie
„Pochwalę się, mimo że jeszcze duuuużo pracy przed nami. Mamy izbę pamięci. Wyglądała tak, jak na pierwszych zdjęciach. Wygląda tak, jak na kolejnych. Teraz praca nad opracowaniem tablic i innych rzeczy. Kończymy w maju 2022 roku. Trzymajcie kciuki!” – napisał na swoim profilu na Facebooku Marek Pych, mieszkaniec Dąbrówki Wielkopolskiej, lokalny aktywista i założyciel nieformalnej grupy Wiesioło, na co dzień pracujący w lubuskim urzędzie marszałkowskim.

r e k l a m a

Prusak już u nich nie mieszka

Zdjęcia przykuły uwagę, bo na tych opisywanych jako wcześniejsze widać wnętrze w nieco archaicznej już, peerelowskiej stylistyce. Z ciasno ustawionymi gablotami wypakowanymi dokumentami, na których żeby coś przeczytać, trzeba zgiąć się w pół i nosem wodzić po szybie. Pod tymi stojącymi w rządku pod ścianą sznureczek przesuwających się w jednym kierunku zwiedzających. Tak oglądało się eksponaty w muzeach jeszcze niedawno. Ale członkowie Wiesioła, wśród których jest też żona Marka, Alina, i przyjaciele Paweł i Bożena, i rady sołeckiej postanowili coś zmienić. Na zdjęciach opisywanych jako „kolejne” widać już spore efekty ich pracy. To samo wnętrze – a jakże inne! Zachwyca nowoczesną kolorystyką i ciekawym podziałem przestrzeni. Wygląda jak jedna z sal w największych interaktywnych polskich muzeach.
– Chcieliśmy wreszcie odczarować Dąbrówkę. Sześć lat temu cała Polska kojarzyła ją tylko z jednym – składowiskiem odpadów i dosłownie milionami prusaków, które rozchodziły się ze składowiska po całej wsi. Znano nas z nagrywanych nocą filmików, na których roje robactwa obłaziły nam nogi. A Dąbrówka to coś znacznie więcej, ona ma ogromny potencjał. Z Aliną, jeszcze kiedy nie było na świecie naszego syna, jeździliśmy również w celu podglądania rozwiązań po największych muzeach w Polsce – byliśmy w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Muzeum Polin i Muzeum Powstania Warszawskiego czy Muzeum Emigracji w Gdyni – opowiada Marek.

Dąbrówka wielce polska

Przez kilka ostatnich lat zbierał w tych placówkach inspiracje do przebudowy istniejącej od dziesięcioleci w Dąbrówce Izby Pamięci.
Izba powstała już w 1965 roku, początkowo mieściła się w XIX-wiecznym pałacu i od początku odwiedzały ją tłumy. Eksponaty zbierała od mieszkańców Wanda Chełkowska, nauczycielka miejscowej szkoły. Ludzie dawali po dziadkach legitymacje, dokumenty... Są tam stroje dąbrowieckie i seniorów, i dziecięce. Jest trochę starej porcelany.
Izba dokumentuje i przypomina niezwykły patriotyzm dąbrowszczan. We wsi jeszcze w czasach zaborów prężnie działało wiele polskich organizacji, na bazie których powstały potem w wolnej Polsce Ludowy Klub Sportowy „Sokół”, który za chwilę będzie miał sto lat, czy Regionalny Zespół Pieśni i Tańca z Dąbrówki. Też zaraz będzie stulatkiem. To najstarsze tego typu formacje w całym Lubuskiem, nie mówiąc już o Ochotniczej Straży Pożarnej, która najprawdopodobniej ma 175 lat! W Dąbrówce było tak polsko, że polszczyli się nawet niemieccy księża, którzy przyjeżdżali tam, by germanizować.
– Przyjechał tu w XIX wieku ksiądz Leon Binder, by głosić kazania po niemiecku. Kiedy zaczynał, ludzie wychodzili z kościoła. Byli tak konsekwentni, że w którymś momencie zdecydował się mówić po polsku. A potem stał się wielkim orędownikiem i obrońcą Polaków. Pochowano go na miejscowym cmentarzu jako bohatera – mówi Marek.

r e k l a m a

Izbę rzeźbią światłem

W latach 80. ubiegłego wieku powstała nowa szkoła i do niej przeniesiono Izbę Pamięci. Marek, zainspirowany wnętrzami Muzeum Emigracji w Gdyni, jako członek rady sołeckiej powiercił dziurę w brzuchu sołtysowi.
– Najpierw namówiłem na zmianę oświetlenia. Wiedziałem już, że światłem nieprawdopodobnie można rzeźbić przestrzeń. Kupiliśmy lampy za 3,5 tys. zł. Miały oświetlać stare krosna i kołowrotki. Potem zasugerowałem zmianę gablot na aluminiowe z podświetleniem. Kupowaliśmy ratami, teraz mamy ich szesnaście. Na nie namówiłem wójta – wydaliśmy kilkanaście tysięcy, dokładając z funduszu sołeckiego. W 2019 roku za 8 tys. zł z sołeckich pieniędzy wymieniliśmy w izbie gumoleum na panele. A w grudniu 2020 roku z powodu pandemii i małej liczby imprez zostało w funduszu sołeckim jakieś 12 tys. zł. Powiedziałem sołtysowi: „Słuchaj, mamy pieniądze, ja mam pomysł. Zróbmy taki sufit, jak w muzeach, rastrowy, podwieszany. Kupiliśmy sufit, a potem znów namówiłem burmistrza na dołożenie nam do podwieszenia tego sufitu. Zaprezentowałem przy okazji mój projekt wnętrza, który sam zrobiłem w 3D. Burmistrz dołożył kolejne 17 tys. zł. Teraz wymalowana na popielato izba czeka tylko na wypełnienie gablotami – mówi Marek.
Napisał do firmy Lug, w której kupowali oświetlenie, prośbę o zasponsorowanie kilku kolejnych lamp. Chcą też poprosić IKEA, której zakład mieści się obok Dąbrówki, o podarowanie kilku regałów. Marzą również, żeby w Izbie były tablice interaktywne. Marek już ma z przyjaciółmi pomysł, jak to zrobić za kilkaset złotych. I myśli, jak najlepiej wyeksponować starą porcelanę.

Masz cymper i niebecz!

Marek we wszystkim widzi potencjał i dodaje, że tradycja, którą żyją dziś w Dąbrówce, ma także charakter kulinarny.
– Mamy regionalne dania, które w przenośni i dosłownie odgrzaliśmy. Kilka lat temu, próbując ożywić życie we wsi, kolega zaproponował organizowanie rajdu. Powiedziałem: „Dobrze, zróbmy, ale niech to będzie takie nasze, regionalne”. Wymyśliłem nazwę „Rajd koziołka”, bo gmina Zbąszynek leży w tzw. regionie kozła. Wpadliśmy na pomysł, żeby po skończonym rajdzie częstować ludzi regionalnym niebeczem, czyli zupą ziemniaczano-warzywną na wędzonce i kiełbasie. Częstujemy nim ludzi, a oni zwykle mówią: „Dobra grochówka!”. Ja im na to, że tam grama grochu nie ma. Że to nasz swojski niebecz! Do niego powinna być miseczka z kapustą na słodko-kwaśno. I mamy jeszcze nasz absolutnie lokalny kołocz na łymłydziach z łokruchelami, czyli ciasto drożdżowe z owocami i kruszonką – opowiada Marek.
Mają trzy trasy: 13-kilometrową rekreacyjną, rodzinną, pieszą. Nieco bardziej wyczynową 25-kilometrową i rowerową 40- i 50-kilometrową. Od pięciu lat organizują pikniki rodzinne. Na ostatnim, w 2019 roku, strażacy zrobili pokaz rozcinania auta z żywymi ludźmi w środku. Znajoma z Wiesioła, Bożena, założyła kilka lat temu Kabaret Dąbrowiecki „Klakoty”. W skeczach gwarą dąbrowiecką dowcipnie obgadują mieszkańców. W 2016 roku rzucili znajomym hasło „reaktywujemy cympra!”. Zgłosiło się natychmiast kilkadziesiąt osób. Cymper to pochód przebierańców odwiedzający domy w ostatni dzień karnawału. Taką zapustną zabawę ma wiele regionów – Śląsk ma combra, Kujawy – kozę. W cymprze idą para młoda, para dąbrowiecka, kominiarz, który smaruje sadzą, piekarz sypiący mąką, rzeźnik, gwiazdor i śmierć z kosą. Dąbrówka niby lubuska, ale jednak wielkopolska. Bo gdzie indziej może zdarzyć się coś takiego, jak regulamin cympra?
– Jak już nam się ten cymper na dobre rozkręcił, musieliśmy jakoś ująć tę zabawę w karby, bo dziś nie można już sobie pozwolić na takie hece jak dawniej. I napisaliśmy regulamin, że chodzimy chodnikiem, a nie drogą, że zgłaszamy oficjalną zbiórkę w Internecie – mówi Marek i dodaje, że za pieniądze z pierwszego cympra zakupili urządzenie do produkcji przypinek.
Ostatni przed reaktywacją pochód odbył się w Dąbrówce w 2002 roku. W cymprze reaktywowanym poszli jeszcze w zeszłym roku, zdążyli przed pandemią. Tegorocznego siedzenia w domu nie mogą odżałować. Ale Wiesioło, w którym chodzi i o wieś, i o sioło, i przede wszystkim o to, żeby było wesoło, już planują nagranie w ciekawych aranżacjach dąbrowieckich piosenek ludowych. A, jeszcze mają w sąsiedztwie Dąbrówki pozostałości po starych, pruskich magazynach amunicji. Marek chciałby jakoś uczynić to jedną z atrakcji lokalnych, a przynajmniej stworzyć w izbie tablicę o niezwykłym miejscu. Wyczytał gdzieś, że w Dąbrówce w XIV wieku pisano kronikę. W czasie wojny ponoć Niemcy wypożyczyli ją do biblioteki w Berlinie. Członkowie Wiesioła myślą, jak odzyskać choćby jej kopię. Kiedy już ją znajdą, na pewno o tym napiszemy.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a