W każdym z wymienionych państw "mleczarskiej szóstki" dominującą formą działalności wśród przetwórców mleka jest spółdzielnia. Jest to proste zrzeszenie grupy gospodarstw rolnych zajmujących się skupem i przerobem mleka. W zależności od specyfiki regionu mogą to być grupy liczące do kilkunastu tysięcy członów zlokalizowanych nawet na terenie kilku państw. Największa w Europie mleczarnia, czyli duńska Arla, zrzesza 12 500 członków. Francuski Sodiaal to aż 17 000 tysięcy dostawców, natomiast Friesland Campina zrzesza 11 400 gospodarstw produkujących mleko. Polskie mleczarnie wcale już tak bardzo nie odstają pod tym względem od zachodniej konkurencji. SM Mlekovita czy SM Mlekpol liczą po kilka tysięcy członków.
Spółdzielcza forma działalności wymaga ścisłej współpracy dwóch równorzędnych stron – tak samo ważna jest tu rola przetwórcy, jak i gospodarstwa produkującego mleko. Obydwie stroną muszą żyć w pełnej symbiozie, gdyż są od siebie zależne. Każdy sukces czy porażka są wypracowywane obustronnie, dlatego też wiele polskich spółdzielni znacząco wspierało rozwój produkcji mleka w gospodarstwach swoich członków. Wielu z hodowców – w szczególności tych najmłodszych – może już nie pamiętać, ale pierwszym źródłem pozyskania kapitału na rozruch produkcji w gospodarstwie rolnym była zazwyczaj spółdzielnia mleczarska. W gospodarstwach wielopokoleniowych, ich rodzice czy dziadkowie przeznaczali pozyskane w ten sposób fundusze na pierwsze inwestycje, oni sami przeznaczają je na rozbudowę gospodarstw i przystosowanie m.in. do coraz nowszych wymogów.
Produkcja mleka w Polsce już w latach dziewięćdziesiątych była znacząca. Jednak jej wadą było duże rozdrobnienie i – co się z tym wiązało – kosztowna obsługa bazy surowcowej. Co innego odbierać mleko z gospodarstwa posiadającego kilka sztuk bydła a co innego kilkadziesiąt. Powodowało to m.in. liczne problemy z utrzymaniem łańcucha chłodniczego, a to z kolei skutkowało gorszą jakością produktów. Aby temu zaradzić, do ciężkiej pracy wzięły się zarządy i rady nadzorcze spółdzielni mleczarskich. Za obecnym sukcesem większości gospodarstw stoi zazwyczaj bliska współpraca pomiędzy nimi a gospodarstwem rolnym. Z czasem pomoc producentom mleka w doskonaleniu i powiększaniu produkcji stała się regułą.
Zdecydowana większość spółdzielni pomaga w finansowaniu modernizacji oraz powiększaniu produkcji. Standardem stało się prowadzenie specjalnie w tym celu tworzonych funduszy. W niektórych mleczarniach nazywane są one funduszami rozwoju hodowli, w innych funduszami wsparcia gospodarstw. Mniejsza o nazwę – cel ich funkcjonowania jest ten sam. A mianowicie, szybkie zapewnienie finansowania członkom spółdzielni z przeznaczeniem na rozwój gospodarstwa czy dokonanie nagłego zakupu. Dzisiaj fundusze te powiększane są zazwyczaj z wypracowanego przez firmę zysku. Jeżeli jednak cofniemy się kilkanaście lat wstecz to spostrzeżemy, że ich geneza jest nieco inna. W latach 90. spółdzielni nie było zazwyczaj stać, aby wypracowane środki pieniężne przeznaczyć na pomoc rolnikom. Fundusze te tworzyli więc sami spółdzielcy, przeznaczając na ten cel część środków z wypłaty za mleko.
Można powiedzieć, że ten dobry zwyczaj wszedł w krew polskim mleczarniom. W razie problemów pożyczek udzielają właściwie wszystkie przedsiębiorstwa. Zarówno te mniejsze jak OSM Piaski czy SM Bieluch, jak i większe np. OSM Krasnystaw, OSM Sierpc, OSM Łowicz czy OSM Koło. Jest to również standard wśród mleczarskich potentatów, takich jak SM Mlekovita i SM Mlekpol. Co więcej, ta dobra praktyka została przyjęta również przez przedsiębiorstwa działające w formie całkowicie odmiennej niż spółdzielcza. Za przykład posłużyć mogą tu Grupa Kapitałowa Polmlek czy Mleks sp. z o.o.
Warto też zwrócić uwagę na fakt – być może według niektórych banalny – który nie ma miejsca w innych sektorach produkcji rolnej: większość mleczarni wypłaca zaliczki na poczet dostaw surowca. W znaczący sposób wpływa to na poprawę płynności finansowej gospodarstw zajmujących się produkcją mleka. W środowisku mleczarskim uważamy to za coś normalnego, jednak możliwości takiej niestety nie posiadają chociażby producenci owoców i warzyw. Większość z nich nie zna z wyprzedzeniem nawet ceny, za jaką sprzeda swoje produkty. Na tle innych działów rolnictwa system informowania o zmianach cen surowca działa wręcz wzorcowo. Widoczny jest również trend ustalania stałej ceny na dłuższe okresy, które rozciągają się nawet na rok. Ewentualne nadwyżkowe kwoty wypracowane przez spółdzielnię wypłacane są w postaci premii.
Nie zapomnijmy jednak, że spółdzielnie zapewniały i zapewniają nie tylko finansowanie. Jeszcze kilkanaście lat temu jednym z większych problemów w gospodarstwach niejednokrotnie było zapewnienie środków do produkcji. Dystrybucja tak banalnych i niezbędnych przedmiotów jak płyny wspomagające higienę doju czy chłodziarka do mleka prowadzona była poprzez spółdzielnie mleczarskie. Rozliczenie takich zakupów odbywało się i nadal odbywa w formie kompensaty z wynagrodzeniem za dostarczony do spółdzielni surowiec. Z czasem potrzeby gospodarstw wzrosły i spółdzielnie zaczęły tworzyć własne hurtownie lub wręcz centra zaopatrzenia hodowców. Największymi z tego typu obiektów mogą pochwalić się Spółdzielnia Mleczarska Mlekovita czy Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Łowiczu. Niemniej jednak również mniejsze firmy takie jak garwolińska spółdzielnia mleczarska potrafią zachwiać lokalnym rynkiem dystrybutorów środków produkcji rolnej, oferując towar w cenach zdecydowanie niższych od konkurencji. Tak jak wypłacanie zaliczek, czy premii, również ta forma działalności przyjęła się poza spółdzielniami. Za przykład posłużyć może tu już wspomniany Mleks z siedzibą w Wyszkowie. Prowadzi on na znaczącą skalę dystrybucję środków czystości, higieny udoju i pielęgnacji bydła z minimalną marżą.
Jednym z wiodących tematów w mleczarskim środowisku jest ostatnio sukcesja. Kolejno następują zmiany w zarządach oraz radach nadzorczych spółdzielni. Bez wątpienia w najbliższym czasie możemy spodziewać się znaczącej wymiany pokoleniowej w większości organów funkcjonujących obecnie na rynku firm. Pokolenie współczesnych hodowców przywykło do udogodnień, które wypracowali sobie ich poprzednicy. Warto jednak pamiętać o tych, którzy przekazują produkcję swoim następcom i ogromie wykonanej pracy. Wystarczy spojrzeć na archiwalne zdjęcia zakładów mleczarskich sprzed dwudziestu czy trzydziestu lat. To samo dotyczy gospodarstw wyspecjalizowanych w produkcji mleka. Początek ich obecnego sukcesu to bardzo często nieduża pożyczka na zakup kilku sztuk bydła pozyskana z lokalnej spółdzielni.