Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wiedzą trzeba się dzielić

Data publikacji 28.02.2021r.

Jesienią ub.r. w gospodarstwie Elżbiety i Piotra Jarczaków w Smoligowie (pow. hrubieszowski) zostało wysianych prawie 120 ha pszenic. Plany są takie, aby wiosną zasilić je azotem w trzech dawkach przy zastosowaniu saletry amonowej. Pszenice jakościowe są uprawiane w tym gospodarstwie od lat z bardzo dobrymi wynikami. Średnia plonu z wielolecia to między 8 a 10 t/ha.

lubelskie
Początki nie były łatwe. Gdy Elżbieta i Piotr Jarczakowie zaczynali w 1997 r. wspólne życie i wspólne prowadzenie gospodarstwa mieli do dyspozycji 1,5 ha i mieszkanie w bloku przy miejscowej Spółdzielni Produkcji Rolnej w Smoligowie. Na dodatek pan Piotr zaczynał przygodę z branżą rolniczą, od której wcześniej zamierzał trzymać się z daleka.

r e k l a m a

Prawie 250 hektarów

– W początkowym etapie rozwoju gospodarstwa bardzo pomógł nam program Młody rolnik – mówi Piotr Jarczak. – Żona ma wykształcenie rolnicze, więc mogliśmy z niego skorzystać. – Potem braliśmy udział w kolejnych edycjach programu „Modernizacja gospodarstw rolnych”, wtedy lepiej niż obecnie odpowiadających potrzebom rolników – dodaje Elżbieta Jarczak.
Odnieśli sukces. Dziś ich gospodarstwo to 247 ha gruntów uprawnych. Dom i zabudowania gospodarcze są oddalone od bloku, gdzie mieszkali dawniej o raptem kilkaset metrów. Pan Piotr jest też radnym gminy Mircze. Jako radny stara się dbać o sprawy rolników. – Dla mnie każdy rolnik jest ważny. Taki, który ma hektar i 1000 hektarów. Bez różnicy – podkreśla.
Piotr Jarczak nie ma też problemów z dzieleniem się swoimi doświadczeniami z innymi rolnikami. A i sam jest otwarty na doświadczenia innych. – Wiosną ub. roku ponad 70-letni sąsiad podpowiedział mi sposób na pobudzenie wzrostu zaskorupiałych pszenic na stanowisku po burakach. Zastanawiałem się, jak ją chemicznie pobudzić, a on mówi „tu nie trzeba żadnych dokrzewiaczy, spróbuj lekkiej brony”. Tak zrobiłem. Potem poszedł już tylko azot. Efekt był piorunujący, w tym roku pewnie tak zrobię na całości pszenic.

Od I do V

W Smoligowie przeważają borowiny klasy III i IV. Większość gruntów małżeństwo ma w sąsiednim Łaskowie, to ziemie klasy I i II, ale są i piaski klasy IV i V. – Zróżnicowanie rodzajów gleb wymusza stosowanie różnych strategii i rodzajów agrotechniki. Działki nie są za wielkie, największa ma 12 ha, nie można więc zainwestować z najmocniejszy sprzęt, bo nie miałoby to sensu, natomiast trzeba się najeździć – mówi Piotr Jarczak.
Pod śniegiem 117 ha zimują pszenice jakościowe a 66 ha rzepaki. Wiosną na 10 ha będzie rosła fasola. Co z resztą areału? – Bijemy się z myślami – mówi pan Piotr. – Wiele wskazuje, że po 15 latach zrezygnujemy z uprawy buraków cukrowych. Po prostu ta uprawa przestała się opłacać. W ostatnich latach trzeba zmagać się z chwościkiem, nalotami szarka komośnika i w efekcie z niskimi plonami. Do tego dochodzą problemy z Cukrownią Werbkowice dotyczące wysokości polaryzacji i poziomu zanieczyszczeń.
Pani Elżbieta jest zwolenniczką zastąpienia buraków kukurydzą na ziarno. Pierwsze doświadczenia wypadły pozytywnie. – Udaje się także na tych ziemiach, gdzie buraki nie plonowały najlepiej. Zainwestowaliśmy w suszarnię i chciałabym, żeby ta uprawa weszła u nas w miejsce buraków cukrowych na stałe – mówi Elżbieta Jarczak.

r e k l a m a

Pszenice od września do grudnia

Największą powierzchnię w gospodarstwie zajmują pszenice. Na ok. 70 ha jest co roku wysiewana odmiana główna. Oprócz niej co najmniej kilka innych nowości odmianowych na próbę. Od kilku sezonów, także w bieżącym, główną odmianą jest pszenica typu kompensacyjnego RGT Kilimanjaro z hodowli RAGT. – Bez zarzutu co do plonowania i parametrów jakościowych – mówi Piotr Jarczak. Dodaje, że bardzo dobre i stabilne plony na glebach słabszych uzyskuje w jego gospodarstwie odmiana Euforia z Hodowli Roślin Strzelce. – W obecnym sezonie została posiana na większości słabszych gleb.
Średnia plonowania pszenicy z wielolecia w gospodarstwie waha się między 8 a 10 t/ha, przy doskonałych parametrach jakościowych. Średnią zaniżają plony z pszenic wysiewanych później, na stanowiskach po burakach. Ale generalnie nie ma co narzekać. Nie celujemy w rekordy, tylko w stabilny wyrównany plon na wysokim poziomie – mówi.
Pszenice w gospodarstwie są uprawiane w technologii uproszczonej (najpierw brona mulczująca, następnie dwa przejazdy broną talerzową lub agregatem podorywkowym). – Wschody na stanowiskach, gdzie używany był agregat podorywkowy wyglądały lepiej, więc prawdopodobnie od przyszłego sezonu całość areału pod pszenice będzie tak uprawiana – mówi pan Piotr. – Choć oczywiście trzeba pamiętać, że bardzo duży zależy od pogody i każdy rok w tym względzie jest inny – zastrzega rolnik.
Pszenice, które zajęły stanowiska po rzepakach były siane od 15 września. W przypadku pszenic wysiewanych po pszenicach siew był opóźniany do 20 października, aby uniknąć chorób podstawy źdźbła. Z kolei siew pszenic po burakach był prowadzony jeszcze później, bo na początku grudnia. – Nie obawiam się późnych siewów pszenicy. Nigdy nie wystąpiła w naszym gospodarstwie sytuacja, aby pszenica zimująca w fazie szpilkowania wymarzła – wyjaśnia pan Piotr.
Pan Piotr jest zwolennikiem stosowania niskich norm wysiewu. Oczywiście każda odmiana ma swoje wymagania a im późniejszy termin siewu, tym wyższa norma. Np. dominująca odmiana Kilimanjaro w terminach wrześniowych była wysiewana w ilości 130 kg/ha, w październiku 140 kg, a w grudniu 160 kg. – Po wschodach pszenice wrześniowe fajnie wyglądały, odpowiednio się zagęściły. Podobnie jak te wysiane w październiku. Co do grudniowych, to wszystko przed nami. Wiosną trzeba zadbać o ich odpowiednie dokrzewienie – mówi plantator.

Trzy dawki azotu

Wracając jeszcze do norm wysiewu: – W przypadku zastosowania maksymalnych, łatwo narazić plantację na poważne straty spowodowane jesienią przez choroby grzybowe. Po drugie, z moich doświadczeń wynika, że postawienie na niskie normy wysiewu w połączeniu ze starannym wiosennym dokarmianiem azotem daje znacznie lepsze efekty dla budowania plonu – wyjaśnia rolnik.
Co do azotu, to całość pierwszej dawki na wszystkich stanowiskach, niezależnie od terminu siewu, zapewni saletra amonowa. To azot w dwóch formach: szybko działającej (azotanowej) oraz uwalnianej w dłuższym okresie po wysiewie (amonowej). Azot w tej formie pobudza krzewienie pszenicy co ma istotne znaczenie w przypadku niskiej gęstości łanu. – To optymalne rozwiązanie wziąwszy pod uwagę, że w tym roku nie będzie możliwości wjechania w podmokłe po zejściu śniegów pola ciężkim opryskiwaczem z RSM – mówi pan Piotr.
Pierwsza dawka będzie wynosić od 200 do 300 kg/ha. Najwięcej azotu, na rozkrzewienie, dostaną pszenice, które weszły w zimę w fazie szpilkowania. – Ta pierwsza dawka będzie podzielona na dwie, z moich doświadczeń wynika, że jest to najlepsze rozwiązanie – dodaje rolnik. – Odstęp między przejazdami powinien wynosić ok. siedmiu dni. Termin ten może wymagać korekty w zależności od temperatury powietrza – zaznacza.
Druga dawka, także w postaci saletry amonowej, zostanie zaaplikowana do dwóch tygodni później. W równej już porcji, czyli ok. 200 kg/ha. – Oczywiście lustracja stanu plantacji może to założenie zmienić – zastrzega rolnik. I dodaje, że w ostatnich sezonach decyzję co do terminu podania drugiej dawki starał się opierać także na informacjach nt. stanu pszenicy uzyskiwanych dzięki zdjęciom satelitarnym. – Jednak bywa, że np. z powodu zachmurzenia, te zdjęcia docierają za późno. W takiej sytuacji oczekiwanie może skutkować spóźnieniem z wjazdem z azotem, więc w tym sezonie będę posiłkowania się zdjęciami raczej unikał – wyjaśnia mój rozmówca.
Co z trzecią dawką? Jest zwykle w gospodarstwie stosowana w wysokości ok. 100 kg/ha. Oczywiście, gdy ma to sens, czyli w sprzyjających warunkach pogodowych. – Dwa lata temu w czasie suszy zrezygnowałem w trzeciej dawki – mówi pan Piotr. – Szkoda pracy i pieniędzy na aplikację nawozu, która nie przyniesie żadnych efektów – wyjaśnia.
Przez ostatnie trzy lata pan Piotr wykorzystywał w wiosennym nawożeniu azotowym zbóż mocznik z dodatkiem inhibitora ureazy. W tym roku nie zamierza tego robić. Dlaczego? – W ub. roku mnie zwiódł. Wiosna była chłodna, straty gazowe azotu były znaczne – stwierdza. – Azot nie przenikał do gleby i siłą rzeczy nie było efektów jego działania – dodaje pani Elżbieta. – Nie chcę ryzykować, że taka sytuacja się powtórzy, stąd powrót do stosowanego wcześniej, sprawdzonego rozwiązania z saletrą amonową – wyjaśnia rolnik.
Niedożywienie pszenicy mikroelementami zmniejsza plonotwórcze działanie azotu i odbija się na wysokości plonu i jego jakości. – Wiosną stosujemy w pszenicach nawóz siarkowo-magnezowy Dalmag (200 kg/ha), a także nawozy dolistnie. FoliQ Cu Miedziowy i Foliq Asco Vigor (2x po 2 l/ha) oraz FoliQ Mg Magnezowy (2 razy po 2 l/ha).

Krzysztof Janisławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a