Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

AgroUnia sprawy ROTR-u nie odpuści

Data publikacji 09.02.2022r.

AgroUnia pod koniec stycznia zorganizowała pikietę pod siedzibą upadłej SM ROTR w Rypinie. Zgromadziła się tu kilkudziesięcioosobowa grupa rolników, którzy do 2018 r. dostarczali produkowany w swoich gospodarstwach surowiec do rypińskiej mleczarni.

– Są poszkodowani rolnicy, którzy jasno mówią, że trzeba działać, pokazywać, nagłaśniać fakt, że problem nie został rozwiązany, a oni doznali krzywdy. Trzeba wywierać presję i się organizować. Ta spółdzielnia upadła przez niegospodarność i brak odpowiedniego działania prezesa oraz zarządu. Interesy rolników nie były właściwie pilnowane. Nikt za upadek spółdzielni nie poniósł odpowiedzialności. Rolnicy zaś stracili pieniądze. To się dzieje w sytuacji, kiedy polski rząd mówi, że sprawy rolników są dla niego ważne i istotne. To jest niesamowite, bo powstaje pytanie, kto jest temu winny i dlaczego doprowadzono do takiej sytuacji – pytał w Rypinie Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii.

r e k l a m a

Za dramatyczną

sytuację producentów mleka winą obarczył państwo, które nie potrafi wprowadzić rozwiązań i działań systemowych. Nie potrafi też doprowadzić do wyjaśnienia przyczyn upadku ROTR oraz ukarania winnych. Mimo że spółdzielnia upadła w 2018 r. prokuratura jak do tej pory nie postawiła nikomu zarzutów ani nie przedstawiła wyników śledztwa.

– AgroUnia ma rozwiązanie dla takich spraw. Napisaliśmy program, który przewiduje powstanie Funduszu Stabilizacyjnego. To państwo jest winne temu, że ludzie są w Polsce oszukiwani a pieniądze nie są im wypłacane. To państwo powinno wziąć na siebie koszty tej niegospodarności i powinno wypłacić ludziom pieniądze. Niech potem państwo ściga winnych i dochodzi środków od tych, którzy oszukali ludzi. Państwo ma do tego narzędzia. Niech Skarb Państwa wypłaca ludziom a potem szuka pieniędzy, tam gdzie one zaginęły – mówił Michał Kołodziejczak.

Wiele gorzkich słów

padło pod adresem rządowego programu, który miał udzielić pomocy finansowej rolnikom, którzy choć raz nie otrzymali płatności za mleko w latach 2018–2020. Początkowo byli dostawcy ROTR nie kwalifikowali się do ubiegania się o nią. Rządowe rozporządzenie przewidywało, że pomocą zostaną objęci hodowcy, którym mleczarnie nie zapłaciły w latach 2019–2020. ROTR upadł rok wcześniej. Później wobec dużych protestów, pomoc została rozszerzona o rok 2018 r. Byli dostawcy ROTR mieli jednak tylko 10 dni na dostarczenie do ARiMR dokumentów. Trzeba było przedstawić między innymi faktury za mleko z ostatnich 5 lat. Kryteria przydzielania pomocy zostały tak ustalone, że niewielu poszkodowanych rolników było w stanie zakwalifikować się do przyznania im środków finansowych.

– Dostawcą ROTR byłem tylko 2,5 roku. To wystarczyło jednak, abym utracił 50 tys. zł. Bardzo to obciążyło budżet mojego gospodarstwa. To był naprawdę ciężki czas. Włożyliśmy wiele wysiłku, aby przetrwać. Udało nam się i mam tylko nadzieję, że może kiedyś uda się odzyskać pieniądze. Iskierką nadziei była ogłoszona pomoc. Rząd zapowiedział, że będzie pomagał rolnikom. Mieliśmy ogromne nadzieje, tylko że realnie nic nie otrzymamy. Warunki przyznawania wsparcia zostały tak ustalone, że prawie nikt środków od rządu nie otrzyma. ROTR upadł, ja nie otrzymałem kilku płatności za mleko a mimo to wyliczono mi, że mój dochód w 2018 r. wzrósł o 6 tys. zł. Nie mam pojęcia jak i kto to ustala, ale moim zdaniem jest to chore i niewyobrażalne. Taka procedura może obowiązywać tylko w naszym kraju – mówił Andrzej Stawski, były dostawca SM ROTR.

– W roku 2018 powinniśmy osiągnąć dochód niższy niż w poprzednich latach. Jak rolnicy przenieśli się do innych mleczarni, które nie oszukiwały ich na cenie litra mleka, to okazywało się, że średnie wynagrodzenie sumaryczne za 2018 r. było wyższe. To nie było prawdą, ponieważ większość gospodarstw nie otrzymała płatności za trzy faktury za mleko. Pomoc prawdopodobnie otrzymają ci rolnicy, którzy zmuszeni byli do likwidacji stada i sprzedania krów bo u nich ilość mleka spadła. Wszyscy inni, którzy ponieśli stratę i nie dostawali przez kilka miesięcy płatności za mleko i wynagrodzenia za naszą ciężką pracę do niej się nie kwalifikują. Nie jest to dla nas jasne – dodała Beata Poznańska, córka byłych dostawców SM ROTR.

W Rypinie Michał Kołodziejczak odniósł się także do informacji o tym, że jego telefon był zainfekowany szpiegowskim oprogramowaniem Pegasus. Lider AgroUnii miał być podsłuchiwany w 2019 r.

– Gwarantuje, że jako AgroUnia sprawy ROTR-u nie odpuścimy. Będziemy robić wszystko co się da, aby osiągnąć cel najważniejszy. Wszyscy ludzie, którzy mają wierzytelności muszą odzyskać swoje pieniądze. Minister choćby nie chciał, to niech stanie na głowie i pomoże rolnikom. Nie jest tylko od dbania o PR. Nie wiem skąd on weźmie pieniądze dla rolników, ale one muszą do nich trafić. Na Pegasusa mogli wyciągnąć środki z Funduszu Sprawiedliwości, który został stworzony z myślą o ofiarach przestępstw. Tutaj są właśnie takie osoby. Dokonano kradzieży ich pieniędzy. Na szpiegowanie mojego telefonu wydali co najmniej pół mln zł, po to, aby kupić licencje dla jednego urządzenia. Takie środki wystarczyłyby na pomoc dla 10 byłych dostawców ROTR po 50 tys. zł. Wszak przecież suma wydana na zakup całego systemu wystarczyłaby na spłatę całych wierzytelności za mleko – mówił Michał Kołodziejczak.

W Rypinie rolnicy wyrażali też żal, że od 2018 r. nie wiedzą, co tak naprawdę dzieje się z majątkiem ROTR.

– Najłatwiej winę zrzucić na nas rolników, że nie pilnowaliśmy rady i zarządu. Ja się znam na produkcji mleka. Łatwo tak mówić, ale minęło 3,5 roku i nic się nie dzieje w tej sprawie. Była rada nadzorcza, prezes, wszyscy powinni być pociągnięci do odpowiedzialności – mówił Jacek Szarszewski, hodowca z Głogowa w gminie Obrowo.

r e k l a m a

Jesteśmy w posiadaniu

dokumentów obrazujących sytuację będącej w upadłości SM ROTR za lata 2019 i 2020. Na koniec grudnia 2019 r. zobowiązania ROTR wynosiły 90,98 mln zł. Najwięcej stanowiły zobowiązania z tytułu dostaw i usług (w tym mleka) 39,725 mln zł. Kolejne były kredyty i pożyczki 21,518 mln zł oraz te określone, jako „inne” 26,570 mln zł. Wśród zobowiązań znalazły się też te wynikające z tytułu podatków i ubezpieczeń 2,599 mln zł oraz wynagrodzeń 0,567 mln zł. W 2020 r. syndykowi udało się zmniejszyć zobowiązania ROTR o łączną kwotę 7,845 mln zł.

Za sumę 5 mln zł zostały spłacone kredyty i pożyczki, za 2,628 mln zł „inne”. Zaś 0,216 mln zł spłacono część wynagrodzeń. Natomiast na koniec grudnia 2020 r. zobowiązania ROTR wyniosły 83,264 mln zł.

W dokumentach finansowych został przedstawiony również stan środków trwałych. Wartość gruntów własnych i użytkowanych wieczyście wyceniono i zaewidencjonowano na 1,5 mln zł. Z kolei budynki, lokale i obiekty inżynierii wodnej były warte 21,336 mln zł i nie zmieniła się ona w porównaniu z końcem roku 2019. Księgowa wartość urządzeń technicznych i maszyn wyniosła zaś 25,416 mln zł.

SM ROTR na koniec 2020 r. miała także aktywa w postaci materiałów o wartości 1,232 mln zł, produktów gotowych 7 tys. zł i towarów 32 tys. zł. Łącznie zapasy stanowiły kwotę 1,272 mln zł, natomiast należności krótkoterminowe od kontrahentów z tytułu dostaw i usług 1,878 mln zł. W sprawozdaniu finansowym wykazano również wartość zadeklarowanych a niewpłaconych udziałów stanowiącą 0,188 mln zł. Majątek przedsiębiorstwa stanowią również „wartości niematerialne i prawne”. Są to posiadane przez spółdzielnię licencje na oprogramowanie. Ich wartość wyniosła 0,497 mln zł. W sprawozdaniu finansowym znajduje się informacja, że w księgach firmy jako wartości niematerialne i prawne ujęty jest również znak towarowy. Zarząd spółdzielni, kiedy jeszcze działała, wycenił je na 22 mln zł, co pomogło ukryć straty, jakie ponosiła w latach 2015 – 2018. Zarząd ROTR w dokumentach finansowych podawał nazwisko osoby, która miała dokonać wyceny znaków towarowych. Włocławską prokuraturę zapytaliśmy czy badany był przez nią wątek wyceny logo ROTR. Jesteśmy w trakcie oczekiwania na odpowiedź.

Koszty działalności

operacyjnej spółdzielni w roku 2019 wyniosły 13,34 mln zł, a w roku 2020 3,14 mln zł. Natomiast przychody ze sprzedaży produktów i usług 4,4 mln zł w 2019 i 45 tys. zł w roku 2020. Strata ze sprzedaży wygenerowana w roku 2019 stanowi 8,9 mln zł, natomiast w roku 2020 kwotę 3,09 mln zł. Na wynik upadłej firmy w roku 2020 wpłynęły również sprzedaż majątku trwałego spółdzielni opiewająca na kwotę 8,766 mln zł oraz inne pozostałe przychody pozaoperacyjne (luźno związane z jej statutową działalnością) na kwotę 6,68 mln zł wykazane w pozycji „inne’’.

Upadłość spółdzielni została ogłoszona w 2018 r. Syndyk ją próbował sprzedać w całości lub też wydzierżawić. W 2019 r. utrzymywana była więc załoga i gotowość produkcyjna. Pozyskane zostały zlecenia. W Rypinie miała się odbywać produkcja i przetwarzanie mleka przerzutowego. Syndykowi nie udało się jednak sprzedać ani wydzierżawić zakładu. Jego działalność w dużej mierze powiększyła straty będącej w stanie upadłości spółdzielni. W 2019 roku spółdzielnia wydała między innymi prawie 3,1 mln zł na materiały i energię, 2,766 mln zł na wynagrodzenia i blisko 1,1 mln zł na usługi obce. Jak już wcześniej wspomniano, łączne koszty działalności operacyjnej wyniosły 13,33 mln zł, a strata z działalności usługowej i produkcyjnej sięgnęła 8,916 mln zł. W 2020 r. na wynagrodzenia upadła spółdzielnia wydała 369 tys. zł.

Tomasz Ślęzak

Od redakcji:

O upadłości SM ROTR i krzywdzie jego dostawców piszemy od lipca 2018 r. Byliśmy pierwszą ogólnopolską redakcją prasową, która przedstawiła szczegółowe informacje dotyczące jej sytuacji finansowej. Podczas rozmów z byłymi dostawcami ROTR otrzymujemy od nich podziękowania za dotychczasowe zaangażowanie i pomoc w sprawie. Nasze publikacje wiele znaczą dla pokrzywdzonych i ich rodzin.

– Byli Państwo jednym z nielicznych mediów, które do sprawy podchodziło poważnie – czytamy w jednym z otrzymanych maili.

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a