warmińsko-mazurskie
Odśpiewaniem „Roty” rozpoczęło się w ostatnią sobotę stycznia spotkanie lidera AgroUnii Michała Kołodziejczaka z rolnikami w sali OSP Rumian w gminie Rybno (powiat działdowski). Na 23 lutego zapowiedział podczas spotkania blokadę Warszawy.
Zdaniem Kołodziejczaka zła pozycja rolnika w łańcuchu żywnościowym wynika ze słabości państwa i „kanapowych” związkowców, którzy się zaprzedali. Wykorzystują to pośrednicy, którzy narzucają rolnikom niekorzystne warunki dostaw. Według lidera AgroUnii pod ministerstwo rolnictwa podlega ponad 30 tys. osób w samym resorcie, ale i agencjach oraz pozostałych instytucjach związanych z rolnictwem w powiatach. To właśnie oni mogliby pomagać rolnikom.
– Państwo powinno wspierać nas ochroną prawną – mówił Kołodziejczak. – Wiemy, że sam związek nie zrobi wszystkiego, musi mieć siłę i program wykuty w boju. Związek wychodzi do ludzi. Także na tym terenie muszą być osoby, które mają ambicję o współdecydowaniu, o podejmowaniu mniejszych czy większych inicjatyw wspólnie.
Zdaniem Jana Zelmy, hodowcy drobiu z Omula pod Lubawą, kolejne rządy zawodzą. Korporacje potęgują dramat hodowców i wykorzystują swoją przewagę.
– W ubiegłym roku na indykach nie zarobiłem ani złotówki. Ostatni rzut sprzedałem złotówkę poniżej kosztów. Jedynie firmy z obcym kapitałem, proponując tucz nakładczy, dają coś zarobić. W Polsce prawie połowa kurników stoi pusta. Ubojnie w styczniu pracowały jedynie przez 10 dni – wyjaśniał rolnik.
Kołodziejczak podkreślił, że Polska jest liderem w produkcji żywności w Unii i jednym z największych eksporterów.
– Kiedy wasze budynki stoją puste, bo hodowla się nie opłaca lub panuje ptasia grypa czy ASF, Skarb Państwa powinien wypłacać rekompensaty hodowcom – podkreślił Kołodziejczak.
Jak mówił jeden z rolników z Omula, w czasie gdy upadły PGR-y, chciał on kupić bądź wydzierżawić 30–50 ha ziemi.
– Odpowiedź Agencji była następująca: nie dzielimy PGR-ów. Proszę wziąć całe 200 ha. Mając tylko ursusa C-360, nie sprostałbym temu wyzwaniu – zaznaczał.
Michał Kołodziejczak podkreślił, że w tym regionie nie można zapominać o latach 90. ubiegłego wieku i likwidacji PGR-ów oraz ludziach, którzy padli ofiarą tej transformacji.
– Za zmiany ustrojowe w Polsce zapłacili ludzie. Skorzystali politycy pewnych opcji, gromadząc spory kapitał. Teraz dzieje się bardzo podobnie. Mamy transformację żywnościową, energetyczną, gospodarczą, upadają małe gospodarstwa, sklepy i zakłady przetwórcze. Widać potężną ekspansję wielkich sieci handlowych – mówił Michał Kołodziejczak.
Na spotkaniu nie zabrakło głosów z sali dotyczących opłacalności. Jakub Gierej, rolnik z Jelenia, powiedział, że ma w gospodarstwie 20 krów i oddaje mleko do małej spółdzielni. Po ostatnich podwyżkach otrzymuje jedynie 1,6 zł/l.
– Więksi dostawcy w innych spółdzielniach mają ponad 2 zł. To są bolączki, których nikt od razu nie rozwiąże. Dysproporcje cenowe między małym a dużym dostawcą płodów rolnych są szokujące. Godna płaca za ten sam produkt powinna zatrzymać proces likwidacji rodzinnych gospodarstw – wyliczał Gierej.
Zdaniem Michała Kołodziejczaka politycy wszystkich opcji pokazali, jak można nieudolnie działać.
– Utrzymanie produkcji rolnej zapewni nam bezpieczeństwo żywnościowe, dlatego reagujemy i spotykamy się w całej Polsce. Musimy się jednoczyć. Biznes korporacji ma się dobrze, a dyktaty cenowe upadlają nas, rolników. Zmiany muszą być uczciwe. Wspólnie ich dokonamy – skwitował lider związku.
Kołodziejczak zapewniał, że AgroUnia buduje związek – ruch społeczny, który dużo już osiągnął, a zmieni jeszcze więcej.
– Warto zaangażować się w budowę naszego projektu, którego siłą jest wspólnota. Pamiętajcie: samo się nie zrobi! – grzmiał Kołodziejczak. – W budowie są struktury regionalne. Zapowiadamy strajki lokalne na 9 lutego, a na 23 lutego blokadę stolicy – dodał szef AgroUnii.
Organizatorami spotkania byli działacze AgroUnii z Warmii i Mazur, tj. Piotr Kamiński, Piotr Hładyszewski i Mateusz Kępka.
Piotr Kamiński na zakończenie podziękował Michałowi Kołodziejczakowi za przybycie i zachęcał rolników do współpracy.
– Kto ma ochotę i chciałby współpracować niech zostawi kontakt. Wspólnie będziemy działać i podejmować decyzje - zachęcał gospodarz z Dębienia k. Rybna.
Marcin Konicz