Nie raz przeżyliśmy nawroty zimy w marcu, a nawet w kwietniu, bo przedwiośnie jest nieprzewidywalne i może zaszkodzić zasiewom ozimin bardziej niż zima. Niemniej to prognozowane ocieplenie może się przedłużyć, a to oznacza rychły początek wybudzenia się roślin i ruszenie wegetacji. A to oznacza problem, bo niewielkie dawki startowe azotu powinniśmy zgodnie z dobrą praktyką rolniczą zastosować z wyprzedzeniem, lecz zgodnie z prawem jest to możliwe od dnia 1 marca.
r e k l a m a
Wiosna nie przestrzega prawa
Obok na stronie 25 piszemy zresztą o działaniach Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych i zapowiedzi odpowiedzialnego za to prawo resortu, że zmiany są planowane, ale w nieokreślonej dokładnie przyszłości. Jak zatem podejść w tych realiach do startowego nawożenia zbóż ozimych?
Zacznijmy od odrobiny teorii. Z badań wynika, że aby azot z tych szybkich form mógł się przemieścić do zasięgu korzeni powinien być zastosowany ok. 2 tygodnie przed ruszeniem wiosennej wegetacji. Termin aplikacji jest przy tym zdecydowanie ważniejszy od zastosowanej porcji startowej (wystarczy 30 kg N/ha), bo i tak prawie standardowo po dwóch tygodniach od dawki startowej powinno się zastosować drugą wiosenną dawkę azotu. Pamiętajmy przy tym, że obowiązujące rolnika prawo, z którego wiosna się śmieje, określa terminy, ale też maksymalne dawki azotu działającego. Duże gospodarstwa muszą obligatoryjnie sporządzać plany nawożenia azotem dla każdego pola.
Od pogody na przełomie lutego i marca zależy bardzo dużo. Przede wszystkim zależą plony, zależy dobry start zbóż ozimych (rzepaku jeszcze bardziej) i to jak rośliny wykorzystają zapasy wody. Jeżeli po 1 marca gleba obeschnie i nie będzie opadów, będzie źle. Nawozy stałe i najszybciej działająca saletra amonowa musi się rozpuścić, a ponadto tylko opady na poziomie przynajmniej 20–30 mm pozwolą na dotarcie składnika w zasięg systemu korzeniowego zbóż. W takiej sytuacji zdecydowanie lepszym wyborem jest stosowanie roztworu saletrzano-mocznikowego, lecz jeszcze niewielu rolników posiada zbiorniki na magazynowanie tego nawozu i nie ma przystosowanych opryskiwaczy do jego aplikacji.
Najpierw rzepak potem zboża
Wróćmy do pewnego schematu startowego nawożenia ozimin. Jeżeli mamy w gospodarstwie rzepak ozimy i zboża ozime, to chociażby ze względu na głęboki system korzeniowy rzepaku, do którego składniki pokarmowe muszą dotrzeć, dzieląc priorytety wczesnych prac polowych najpierw powinniśmy zająć się startowym nawożeniem rzepaku, a potem zbóż. Jeżeli potrzebne jest zastosowanie korekcyjnych dawek startowych fosforu i potasu, to powinny być aplikowane w pierwszej kolejności przed azotem, ale najlepiej w tym samym terminie w nawozach typu Nitrofoski (NPK).
Oczywiście startowe azotem, a przed nim nawożenie korekcyjne potasem i fosforem (jeżeli jest uzasadnione), najlepiej byłoby wykonać przed wiosennym ruszeniem wegetacji, aby to składniki pokarmowe czekały na roślinę, a nie odwrotnie. Nie ma raczej żadnych szans na uelastycznienie terminu stosowania azotu.
r e k l a m a
Dzielić, nie dzielić
Spekuluję zresztą, wegetacja ruszy wcześnie. Ale jeżeli tak się stanie i biorąc pod uwagę to, że większość rolników będzie raczej w tym roku oszczędzać na drogich nawozach azotowych, to pod rzepak, jak i paszowe zboża ozime rozsądnie będzie zastosować pełną przewidzianą dawkę jednorazowo. Tylko w przypadku zbóż jakościowych strategia nawożenia musi uwzględniać podział dawki przynajmniej na dwie, z tą drugą na kłos, w celu podkręcenia białka i glutenu.
Każdy rolnik będzie musiał zweryfikować podział wiosennej puli azotu na dawki. Realnie oznacza to (biorąc pod uwagę możliwy deficyt wody), że po ocenie potencjału plonotwórczego być może najlepiej będzie całą wiosenną pulę azotu zastosować właśnie 1 marca. To jest niestety niebezpieczne dla środowiska. A bezpieczne dla środowiska jest dzielenie dawek azotu i stosowanie go z odpowiednim wyprzedzeniem przed okresami krytycznego zapotrzebowaniem roślin. Uzasadnione było, jest i będzie, stosowanie wyliczonej dawki azotu przed ruszeniem wegetacji i drugiej ok. 10 dni później z ewentualną korektą i dodatkową dawką w warunkach sprzyjającej pogody na tzw. kłos pszenic jakościowych lub łuszczynę rzepaku.
Ale przypomnijmy też racjonalne, standardowe postępowanie – wczesną wiosną w czasie ruszenia wegetacji stosuje się przy całkowitej dawce do 100 kg N na hektar 40–60% planowanej dawki azotu, a drugą część w fazie strzelania w źdźbło. Przy dawkach powyżej 100 kg N na hektar, w czasie ruszenia wegetacji wysiewa się 40–50%, w fazie strzelania w źdźbło 30–35% i pozostałą resztę na początku fazy kłoszenia.