Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

W naszym gospodarstwie ciągniki praktycznie nie gasną

Data publikacji 09.02.2022r.

W połowie tego roku do podlaskiego Pokaniewa do gospodarstwa Moniki i Tomasza Cieślików trafi nowy traktor. Będzie to potężny ponad trzystukonny, wyprodukowany w amerykańskim Waterloo, John Deere 7R 330 z przekładnią bezstopniową oraz z systemem do automatycznego prowadzenia po polu. To będzie pierwszy tak duży traktor na tym terenie. Zadań do wykonania będzie miał aż nadto, tak jak pozostałe trzy traktory John Deere'a pracujące w tym gospodarstwie, o czym świadczą ich wysokie przebiegi. Przykładowo, najmniejszy z nich – niespełna 90-konny 5820 – ma za sobą prawie 18 000 godzin pracy! Ten wynik odpowiada temu, jakby ten traktor pracował non stop bez przerwy przez ponad dwa lata.

podlaskie

– To właśnie John Deere 5820 był pierwszym zachodnim traktorem, który kupiliśmy. Jak się na niego zdecydowaliśmy w 2007 roku na stanie mieliśmy ursusowską sześćdziesiątkę z silnikiem Perkinsa, starego Zetora 7011 oraz przegubowego T-150K. Uprawialiśmy wtedy 60 hektarów, a w oborze stało 50 krów – wspomina Tomasz Cieślik. – Wszyscy nasi sąsiedzi kupowali wtedy New Hollandy, a my postawiliśmy na John Deere'a. Dlaczego? Wydawało nam się, że New Holland nie wytrzyma pracy w naszych warunkach. John Deere robił wrażenie bardziej solidnego. Miał też dobre opinie. O ile dobrze pamiętam to za ten traktor z ładowaczem zapłaciliśmy wtedy 175 tys. zł netto. Od razu kupiliśmy pod niego prasę i owijarkę. W praktyce okazał się niezwykle oszczędny, bo wedle moich pomiarów współpracując z prasą spalał tylko 5–6 litrów paliwa na motogodzinę. Przez kilka lat wykonywał naprawdę mnóstwo zadań. Ciągał nawet czteroskibowy pług a jak trzeba to pomagał przy budowie obory na 135 DJP, którą zaczęliśmy stawiać w 2008 roku, a oddaliśmy do użytku rok później.

Traktor zdał egzamin wytrzymałości, bo mimo 13 pełnych lat pracy i prawie 18 000 motogodzin przebiegu ani jego skrzynia biegów typu PowerQuad 16/16, ani sprzęgło (mimo współpracy z ładowaczem czołowym) nie było jeszcze naprawiane ani wymieniane. Jeżeli chodzi o silnik to wystąpiła w nim jedna poważniejsza awaria związana z wypaleniem uszczelki pod głowicą.

– John Deere 5820 cały czas jest w pełni sprawny i cały czas ma jakieś zadania do wykonania. Jeździ ze ścielarką, zgrabiarką czy z opryskiwaczem. Z kolei maszyny do najcięższych zadań sprzęgam z tym ciągnikiem – rolnik wskazuje na 155-konnego John Deere'a 6930 Premium ze skrzynią AutoQuad Plus 24/24. – Kupiłem go fabrycznie nowego w 2010 roku. Dzisiaj jego przebieg doszedł 8500 motogodzin. Ten traktor jest niezawodny, a pracuje naprawdę bardzo ciężko. Podpinam do niego pięcioskibowy pług obracalny Kverneland, 3-metrowy agregat uprawowo-siewny Amazone oparty na bronie aktywnej, jeździ też z wozem asenizacyjnym Zunhammera o pojemności 19 500 litrów oraz z przyczepą zbierającą Strautmann Tera-Vitesse CFS 4201 DO, która ma 40 m3 pojemności. Dzięki temu, że posiada przedni TUZ i WOM to zawieszam na nim również 9-metrowy zestaw koszący Pöttingera oparty na kosiarce czołowej Alpha Motion oraz na tylnych kosiarkach Novacat A9. Takim zestawem przez 10 godzin jestem w stanie wykosi 60 hektarów.

r e k l a m a

Zbiór trawy bez przetrząsania

Wydajność kosiarki ma kluczowe znaczenie, wszak w gospodarstwie Cieślików praktykowany jest system zbioru trawy, w którym po skoszeniu materiał dosycha przez 2–3 godziny, a potem, bez wykonywania zabiegu przetrząsania, rozpoczyna się formowanie pokosów. Z tym zadaniem mierzy się dwukaruzelowa zgrabiarka Pöttinger Top 842 C, która centralnie odkłada pokos z szerokości ok. 8 metrów. Potem – bez zbędnego czekania – startuje zbiór pokosów przyczepą Strautmann z jednoczesnym podawaniem preparatu zakiszającego. Maszyna przewozi plon do gospodarstwa i wysypuje go w wybranym silosie lub na pryzmie. Następnie pracę rozpoczyna traktor, który nie tylko ugniata paszę, ale równomiernie ją rozrzuca. Takie możliwości daje zawieszony na nim rozgarniacz zielonek marki Spawex Tornado, którego elementem roboczym jest obracający się bęben o średnicy ponad 1 metra i szerokości ok. 2,2 metra. Maszyna waży 860 kg.

– Rozgarniacz kupiliśmy w zeszłym roku. Ma za sobą pełny sezon, bo pracował przy wszystkich pokosach. Sprzęt jest rewelacyjny – twierdzi Tomasz Cieślik. – Nie tylko daje możliwość równania górnej warstwy paszy, ale można nim przesuwać zielonkę w różnych kierunkach – do przodu, tyłu lub na boki. Wcześniej, gdy do równania paszy w silosie wykorzystywałem holenderski rozgarniacz z poziomymi talerzami, zawsze był problem z przerzucaniem paszy w kierunku ściany, co skutkowało tym, że ugniatając masę w tym miejscu traktor mocno się przechylał i praktycznie nie dało się jeździć nim bardzo blisko ścian. Z rozgarniaczem Tornado jestem w stanie dorzucić w kierunku ściany taką ilość paszy, że ciągnik nie przechyla się nawet wtedy, gdy ubijana jest pasza przy samej ścianie.

Rozgarniacz zielonek zawieszany jest na traktorze John Deere 6130R. To trzeci, a zarazem najnowszy traktor John Deere'a, który został zakupiony w 2019 roku. Dysponuje mocą znamionową 130 KM. Mimo tylko trzech lata pracy ma za sobą (uwaga) aż 5400 motogodzin. Łatwo można wyliczyć, że rocznie kręci po 1800 godzin. Wynik imponujący.

– "Nabija" godziny wykonując przede wszystkim zadania z ładowaczem czołowym. W pracach załadunkowych zastąpił John Deere'a 5820. Komfort jest nieporównywalny, a największą różnicę robi to, że 6130R posiada przekładnię bezstopniową z joystickiem Command Pro. Możliwości tej skrzyni są ogromne. W tym ciągniku mogę zmieniać prędkość jazdy pedałem przyspieszenia lub joystickiem. Mogę też ustawić szybkość, która nie będzie przekraczana. Mogę zaprogramować prędkość, która z kolei będzie utrzymywana. To ostatnia możliwość przydaje się wiosną, kiedy zawieszam na tym traktorze rozsiewacz do nawozów. Taka możliwość sprawdza się również przy siewie zbóż czy doprawianiu pola 3-metrową talerzówką, z którą 6R też współpracuje – wymienia hodowca.

Są trzy John Deere'y. Będzie czwarty

We wrześniu ub.r. Tomasz Cieślik złożył w firmie Fricke Maszyny Rolnicze zamówienie na nowy traktor. Wybrał produkowany w USA model 7R 330 ze skrzynią bezstopniową AutoPowr. Rolnik wybrał specyfikację Ultimate obejmującą fotel ze skórzaną tapicerką, ogrzewaniem, aktywnym obiegiem powietrza, funkcją masażu. Traktor będzie wyposażony w przedni TUZ, WOM, oświetlenie LED-owe oraz zwiększony udźwig podnośnika. Maszyna ma przyjechać do Polski w czerwcu lub lipcu br. Co będzie wykonywała w gospodarstwie? – dopytujemy.

– Planujemy przejść na system bezorkowy i jednym z zadań będzie współpraca z agregatem uprawowo-siewnym pracującym w tej technologii, który planujemy zakupić. Będzie ciągał też przyczepę zbierającą, zresztą w zeszłym roku otrzymaliśmy na testy 7R 290, który znakomicie sprawdził się w tym zadaniu. "Siódemka" będzie również kosiła trawę, bo 6930 Premium ma problemy z dziewięciometrowym zestawem Pöttingera, gdy do skoszenia jest bujna trawa. W takich warunkach jego prędkość spada nawet do 6–7 km/h – odpowiada rolnik dodając, że w planach gospodarstwa jest też zakup rozrzutnika obornika, który również będzie ciągany traktorem 7R.

John Deere 7R 330 pozwoli również wprowadzić w gospodarstwie rozwiązania rolnictwa precyzyjnego. Zresztą ten traktor fabrycznie jest wyposażony w system telematyczny JD Link, który po aktywacji pozwala zdalnie z komputera lub smartfona śledzić aktualną pozycję maszyny. Umożliwia monitorowanie postępu prac oraz obserwowanie parametrów roboczych poszczególnych sprzętów, w tym zużycia paliwa, prędkości obrotowej silnika, a nawet poślizgu kół. Na podstawie tych parametrów można wyciągać wnioski dotyczące błędów w eksploatacji sprzętu, co też może wpłynąć na oszczędności. O popularności tego rozwiązania świadczy fakt, że na świecie grubo ponad pół miliona ciągników i maszyn John Deere jest "podłączona" do systemu JDLink. W Polsce z takim systemem współgra kilka tysięcy maszyn.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a