Jak wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji, w zeszłym roku skradziono w naszym kraju 1154 ciągniki i maszyny rolnicze. I choć to mniej niż w 2019 roku (1326 szt.) i w 2020 roku (1246 szt.), to i tak średnia miesięczna kradzieży jest zatrważająco wysoka, bo wynosi prawie 100 maszyn. Najwięcej sprzętu znika z gospodarstw położonych w woj. mazowieckim. W 2021 roku Komenda Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu odnotowała 113 takich przestępstw. Kolejnymi 63 kradzieżami sprzętu rolniczego na Mazowszu zajmowała się Komenda Stołeczna Policji obejmująca swoim zasięgiem terytorium m.st. Warszawy oraz dziewięć ościennych powiatów. Drugim województwem w statystyce kradzieży w zeszłym roku było dolnośląskie. Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu odnotowała 165 takich przestępstw. Sporo sprzętu (patrz tabela) ginęło także w Wielkopolsce, na Śląsku, Pomorzu oraz na terenie woj. łódzkiego. Policja wskazała, że około połowa wszystkich zdarzeń obejmowała kradzieże z włamaniem. Niestety wciąż odzyskuje się niewielką część skradzionych maszyn. W zeszłym roku do właścicieli powróciło 59 traktorów. Taką samą liczbę maszyn odzyskano w 2020 roku, a w 2019 odnaleziono ich nieco więcej, bo 70 sztuk.
Jak można się zabezpieczyć przez kradzieżą? Sposobów i systemów jest kilka. Jednym z nich jest zamontowanie ukrytego wyłącznika do odcięcia dopływu paliwa, który spowoduje, że w trakcie kradzieży traktor nagle zgaśnie, a to powinno spłoszyć amatorów cudzej własności. Zabezpieczenie dają też alarmy, spersonalizowane zamki, indywidualne kluczyki, pasujące tylko i wyłącznie do posiadanej maszyny oraz immobilizery, czyli elektroniczne układy, który zapobiegają możliwości uruchomienia silnika przez nieupoważnione osoby. Częścią immobilizera jest wbudowany w kluczyk układ scalony unikalny dla każdej maszyny. Do wyboru są immobilizery uniwersalne montowane w maszynach po zakupie oraz – coraz częściej – fabryczne tego typu urządzenia montowane na etapie produkcji traktora. Z pomocą przychodzą także technologie oparte na nawigacji GPS, a że to działa, pokazuje m.in. przykład z 2020 toku z okolic Serocka (Mazowieckie), gdzie traktor o wartości 70 tys. zł udało się odzyskać w niespełna godzinę od momentu kradzieży, mimo że maszyna była już załadowana na skrzynię samochodu ciężarowego. Dokładne miejsce, gdzie znajduje się skradziony ciągnik wskazał wtedy funkcjonariuszom policji lokalizator GPS. Jeszcze bardziej spektakularna była akcja odzyskania potężnego ciągnika John Deere 8335R (335 KM) o wartości około 800 tys. zł skradzionego w miejscowości Godzikowice na Dolnym Śląsku. Rzecz miała miejsca w 2016 roku. Z pomocą przyszedł tutaj system telematyczny JDLink oraz nawigacja GPS. Zadaniem tego systemu jest monitorowanie maszyn i postępu pracy, dostęp do istotnych informacji o maszynie (wydajności, zużycia paliwa), a także zdalna pomoc operatorom i automatyczna wymiana danych. W tej konkretnej sprawie JDLink wskazał na mapie dokładne miejsce, gdzie znajduje się skradziony ciągnik oraz prześledził jego trasę przejazdu, dzięki temu udało się go namierzyć i odzyskać. Cała akcja trwała pięć i pół godziny, mimo że maszyna znajdowała się już 300 kilometrów od gospodarstwa. Traktor można by było namierzyć jeszcze wcześniej, gdyby nie fakt, że system JDLink nie był aktywowany z powodu przerwy sezonowej, a procedura aktywacyjna musiała "przechodzić" przez Stany Zjednoczone. Gdyby system był od razu aktywny, właściciel dostałby informację o przekroczeniu granic ustalonego obszaru, na którym powinna znajdować się maszyna lub przekroczeniu wyznaczonego odgórnie czasu pracy.
r e k l a m a
