Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Dzięki kukurydzy rolnik oszczędza

Data publikacji 22.02.2022r.

Żywienie stanowi około 70% kosztów produkcji trzody chlewnej, więc rolnicy najczęściej w tym aspekcie szukają oszczędności. Ważne, aby na zmianach nie ucierpiały wyniki produkcyjne. Umiejętne wykorzystanie wilgotnego ziarna kukurydzy może obniżyć koszty, pozwalając na zastąpienie nim drogich zbóż.

łódzkie

Dariusz Kubik z Widawy w powiecie łaskim przejął gospodarstwo po rodzicach 7 lat temu. W najlepszym momencie było w nim 45 loch, ale ze względu na złą koniunkturę obecnie ich liczba spadła do 36. Jak twierdzi młody rolnik, jeśli sytuacja na rynku żywca wieprzowego się nie poprawi, to jeszcze zmniejszy pogłowie loch – do 24 sztuk, ponieważ tyle jest zobowiązany utrzymywać ze względu na dofinansowanie, jakie otrzymał z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na zakup maszyn, ciągnika i sterownika do przygotowania i mieszania pasz. Za półtora roku jednak już nic go nie będzie obligowało do produkcji świń, więc niewykluczone, że zupełnie się z nią pożegna.

Póki co, stara się mimo wszystko usprawniać produkcję. Myśli właśnie o zamontowaniu paszociągu w tuczarni oraz sektorze loch luźnych i prośnych, gdyż dotychczas wszystkie pasze zadawał ręcznie, co przy utrzymaniu na ściółce wymaga bardzo dużych nakładów pracy.

– W przyszłości chciałbym także zamontować dozowniki dla loch w porodówce, aby lepiej kontrolować żywienie i zapobiegać marnowaniu się paszy. Przy ciągle ros­nących kosztach surowców paszowych na żywieniu można najwięcej zaoszczędzić. Z tego też względu zdecydowałem się 5 lat temu na stosowanie w paszach konserwowanego wilgotnego ziarna kukurydzy zamiast pszenicy – mówi pan Dariusz.

Zależnie od sytuacji na rynku surowców, gospodarz kupuje albo koncentraty białkowe, albo mieszanki mineralno-witaminowe oraz poekstrakcyjną śrutę sojową. Kukurydza dodawana jest do mieszanek dla tuczników oraz loch karmiących, które zawierają też pszenżyto i jęczmień. Lochy prośne natomiast otrzymują owies jako źródło włókna surowego.

Kukurydza się sprawdza

– Gdyby nie kukurydza, musieli­byśmy dokupywać zboże dla zwierząt, ponieważ pszenicę konsumpcyjną uprawiamy na sprzedaż. Pszenżyta i jęczmienia nie wystarczy, a kukurydza dobrze plonuje i sprawdza się w paszach. Uzyskujemy około 13,5 tony z hektara. Możliwość konserwacji mokrego ziarna zdecydowała o tym, że postanowiliśmy uprawiać tę roślinę. Wcześniej trudno było rozważać ją jako opłacalny surowiec, gdyż suszenie bardzo podwyższało koszty. Zaproponowane rozwiązanie bardzo dobrze się u nas sprawdziło i z powodzeniem zastąpiło pszenicę – wyjaśnia Dariusz Kubik.

W konserwacji całego ziarna przy użyciu preparatów chemicznych przerywa się oddychanie ziarna oraz hamuje rozwój drobnoustrojów, ograniczając straty. Dzięki zawartości kwasu w kukurydzy można zmniejszyć udział zakwaszacza w paszach dla świń. Przy tej metodzie konserwacji nie ma konieczności odcięcia dopływu powietrza podczas magazynowania, jak to ma miejsce w przypadku kiszonego ziarna. Wilgotna kukurydza może być przechowywana przez długi czas nawet na pryzmie i stosowana w żywieniu świń w ilościach podobnych do ziarna kiszonego. W zależności od wilgotności ziarna stosuje się odpowiednią dawkę preparatu do konserwowania. Można je traktować na równi z suszonym, ponieważ nie traci na wartości.

– Argumentem za stosowaniem takiego ziarna, zwłaszcza w dobie braku opłacalności produkcji trzody chlewnej, jest obniżenie kosztów żywienia. Pasze wychodzą po prostu taniej. Poza tym nie jest wymagany żaden specjalistyczny sprzęt, jak w przypadku innych metod kiszenia czy suszenia. Wystarczy, że ziarno po zbiorze zostanie przepuszczone przez żmijkę, na której zamontowane są dysze rozpylające preparat, który dokładnie pokryje całe ziarno. Jako firma dostarczająca preparat konserwujący możemy także zapewnić specjalną pompę samozasysającą, jeżeli rolnik wyrazi taką chęć – opowiada Przemysław Pauter, doradca żywieniowy z firmy Schaumann.

Wymiana loch na nowe

W gospodarstwie Dariusza Kubika utrzymywane były dotychczas lochy rasy polskiej białej zwisłouchej, które zamieniane są obecnie na maciory CG36 z Choice Genetics. Trafiło ich do gospodarstwa już 20 sztuk. Pozostałe lochy będą wymieniane stopniowo.

– Chciałem zwiększyć plenność macior, aby uzyskiwać tyle samo tuczników przy mniejszym stadzie podstawowym. Nowo wprowadzone loszki dopiero zaczęły się wypraszać. Mioty faktycznie są liczniejsze niż w przypadku p.b.z., ale prosięta dużo mniejsze. Mimo to noworodki od loch CG36 są bardziej żywotne i lepiej się odchowują. Jest też mniej przygnieceń po porodzie – wyjaśnia Dariusz Kubik.

Gospodarz liczy na to, że odnowienie stada przyczyni się do poprawy wyników. W gospodarstwie jest jeden knur, ale krycia odbywają się poprzez inseminację. Wykorzystywane jest nasienie knurów mięsnych duroc lub duroc × pietrain, a wyproszenia loch są nadzorowane. Gospodarz zamontował w porodówkach kamery, aby mógł śledzić w nocy z domu rozwój sytuacji i ewentualnie w porę interweniować. Choć, jak twierdzi, przy porodach nowo zakupionych loszek prawie wcale nie było to konieczne. Być może ze względu na to, że prosięta są mniejsze, obywa się bez komplikacji.

Zimny chów

Wszystkie pomieszczenia dla świń były adaptowane ze starych budynków inwentarskich. Rodzice gospodarza także utrzymywali trzodę chlewną, a swego czasu również 15 krów dojnych. Jednak wówczas produkcja mleka była mało opłacalna i w gospodarstwie pozostały świnie, pod które przerobiono wszystkie dostępne pomieszczenia.

Lochy utrzymywane są na płytkiej ściółce, a tuczniki na głębokiej. Jedynie porodówki są na rusztach. W porodówce jest 15 kojców jarzmowych, a w tuczarni 4 kojce po 30–35 stanowisk. Prosięta po odsadzeniu od razu trafiają na głęboką ściółkę. Pan Dariusz twierdzi, że brak odchowalni nie wpływa źle na zdrowotność prosiąt pomimo niestosowania dogrzewania. Co więcej, starsze tuczniki przebywają w chlewni, w której jedną ścianę stanowi jedynie plandeka.

– Nie widzę żadnego ujemnego wpływu w porównaniu z tradycyjnymi zamkniętymi pomieszczeniami. Mam wrażenie, że zdrowotność jest nawet lepsza, ponieważ zwierzęta mają stałą wymianę powietrza. Na ściółce mogą się ogrzać, więc chłód im niestraszny, a klimat mają lepszy. W produkcji świń najgorsze jest przegrzanie. To dotyczy i tuczników, i loch – uważa gospodarz.

Latem upały bardzo odbijają się na skuteczności pokryć, która potrafi spaść nawet o 30%. Maciory od razu po inseminacji łączone są w grupy po 5 lub 10 sztuk.

– Mieliśmy plan, aby postawić nową tuczarnię, a stare budynki zmodernizować do utrzymania loch i zwiększyć ich liczbę do 70, ale już od dłuższego czasu sytuacja temu nie sprzyja. Żeby pokryć koszty produkcji, kilogram tucznika nie może spadać poniżej 4,6–4,7 zł, a mi oferowano ostatnio cenę 3,9 zł. Bardziej opłaca się sprzedać zboże, niż przeznaczać je na paszę dla świń – wylicza rolnik.

Lochy karmiące dostają 15% kukurydzy w dawce, warchlaki 5–10%, a tuczniki od 25 do 30%. Kukurydza jest wykorzystywana w paszy do końca tuczu i rolnik nie zauważył, aby przez to pogorszyła się jakość mięsa czy słoniny.

– Ze zbytnim otłuszczeniem mamy do czynienia, gdy w dawce jest nadmiar energii, a zbyt mało białka, które nie równoważy tego stosunku. Kukurydza przewyższa wszystkie pozostałe zboża pod względem zawartości energii, dlatego bardzo ważne jest zachowanie odpowiedniej proporcji do białka, a jeszcze bardziej do ilości aminokwasów. Wtedy nie tylko nie występuje żółta słonina, ale zachowujemy też wysoką mięsność, nawet powyżej 60%, oczywiście przy odpowiedniej genetyce zwierząt – podkreśla Przemysław Pauter.

Nie grożą mykotoksyny

W gospodarstwie Dariusza Kubika ziarno kukurydzy jest konserwowane od razu po zbiorze i przechowywane w silosach z włókna szklanego, gdyż generuje to mniejsze ryzyko korozji, choć stosowany preparat na bazie propionianu amonu jest sam w sobie mniej agresywny niż kwas propionowy i nie powinien przyczyniać się do korozji urządzeń. Zakonserwowane ziarno może być magazynowane przez wiele miesięcy bez pogorszenia jakości. U gospodarza jest wykorzystywane aż do kolejnych żniw.

– Przed zakupem silosów magazynowaliśmy zakonserwowaną kwasem kukurydzę na pryzmie w magazynie albo nawet w workach typu big bag. W tym pierwszym przypadku zdarzyło mi się kiedyś zapomnieć wyłożyć posadzkę folią i niestety w miejscach styku ziarna z powierzchnią podłogi i ścian doszło do psucia się. Dobra izolacja jest wymagana, aby ziarno nie straciło na jakości w trakcie przechowywania – przestrzega rolnik.

Zaletą tej metody konserwacji kukurydzy są przede wszystkim niskie koszty w porównaniu z suszeniem. Dzięki temu staje się ona atrakcyjnym surowcem paszowym w żywieniu świń. Użycie preparatu konserwującego, zdaniem gospodarza, eliminuje konieczność dodawania zakwaszacza do paszy, więc właściwie konserwant przestaje być kosztem. Kukurydza o 24-procentowej wilgotności wymaga dodania preparatu w ilości około 14 kg/t.

Najlepiej śrutuje się ziarno, którego wilgotność nie przekracza 27%. Wyższa może oczywiście powodować zbrylanie i zawieszanie się masy w urządzeniach. Gospodarz zaleca śrutowanie jej z innym zbożem – wówczas proces przebiega łatwiej. Ponadto im wyższa wilgotność, tym więcej kwasu trzeba użyć do konserwacji, a tym samym ogranicza to dawkę kukurydzy, jaką można podać zwierzętom. Zaletą stosowania wilgotnego ziarna jest także to, że pasza nie pyli się tak mocno i w chlewni jest dzięki temu lepszy mikroklimat.

Oczywiście ziarno kukurydzy można też zakisić w formie ześrutowanej, ale, jak podkreśla doradca żywieniowy z firmy Schaumann, przy tej metodzie jest większe ryzyko skażenia mykotoksynami przy wybieraniu kiszonki. Należy uważać, aby była naruszona jak najmniejsza powierzchnia. W miejscach, gdzie dostanie się powietrze, będą bowiem rozwijać się grzyby i pleśnie, które pogorszą jakość surowca. Owszem, zwiększona kwasowość takiej paszy wpływa korzystnie na przewód pokarmowy świń, ale nakłady pracy są też większe niż przy konserwacji całego ziarna kwasem zaraz po zbiorze.

– Przy zwiększonych dawkach kukurydzy w mieszankach dla świń lepiej jest wykorzystywać do przygotowania pasz koncentraty dedykowane pod takie właśnie żywienie, które uzupełnią niedobory białka oraz takich aminokwasów, jak lizyna czy tryptofan. Ale mówimy tu o dużych ilościach tego ziarna w dawce na poziomie około 30%. Przy zdecydowanie mniejszych ilościach sprawdzą się równie dobrze standardowe koncentraty czy mieszanki mineralno-
witaminowe. W przypadku żywieniu kukurydzą należy zwrócić uwagę nie tylko na poziom energii oraz zawartość aminokwasów, ale także mniejszą ilość włókna surowego. W przypadku niedoboru tego ostatniego składnika zalecamy uzupełnianie go specjalnymi preparatami z lignocelulozą – wyjaśnia Przemysław Pauter.

Dominika Stancelewska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a