łódzkie
– Pobiera poszczególne komponenty z dokładnością do 1 kg. O pomyłce nie ma tu mowy i to nawet wtedy, gdy zwierzęta wypadają lub dochodzą do danej grupy żywieniowej, bo wystarczy wprowadzić do systemu aktualną ich liczbę, a komputer sam przeliczy i pokaże na wyświetlaczu ile danego komponentu należy załadować. Wszystko jest dokładnie monitorowane i gdy osiągnięta zostanie wartość docelowa danego składnika operator to widzi i jest w stanie w odpowiednim momencie zatrzymać frez – opowiada Tomasz Kocięba.
r e k l a m a
Z zaczepianego na samojezdny
W gospodarstwie Tomasza Kocięby krowy żywione są dawką TMR od 2006 roku. Pierwszy paszowóz miał 7 m3 pojemności, ale ta maszyna okazała się za mała i szybko została wymieniona na większą, o kubaturze 10,5 m3. Mowa o wozie Strautmann Verti-Mix 1050 z pojedynczym pionowym ślimakiem.
– Radził sobie znakomicie, gdy było 60 krów. Wtedy w godzinę mieszał całą ilość paszy. Ale gdy stado podstawowe zwiększyło się trzykrotnie, wóz musiał pracować przez kilka godzin dziennie przygotowując 5 czy 6 dawek – opowiada hodowca. – To zadanie angażowało aż dwie osoby: jedna odpowiadała za załadunek składników, druga obsługiwała traktor z paszowozem. Sprawy nie ułatwiało to, że z każdym kolejnym rokiem maszyna była w coraz gorszym stanie technicznym, przez co pasza nie była dokładnie docinana i mieszana. Dlatego stawiając w 2018 roku nową oborę wiedzieliśmy, że ten paszowóz trzeba będzie wymienić. Aby mogła pracować maszyna samojezdna zdecydowaliśmy się utwardzić cały teren gospodarstwa, bo tego typu sprzęt na podłożu gruntowym sobie nie radzi. Pod kątem nowej maszyny postawiliśmy też silosy do kiszonek, których wcześniej nie mieliśmy.
Tomasz Kocięba prześledził ofertę rynkową. Przetestował kilka maszyn. Finalnie wybrał pionowy, dwuślimakowy wóz Sano SelfLine 4.0 Compact 1612, którego producentem jest niemiecki Siloking Mayer. Co zadecydowało o wyborze?
– Jego kompaktowe wymiary, bo choć ma 16 m3 pojemności, to jego wysokość tylko nieznacznie przekracza 2,5 metra. Pozostałe maszyny, które brałem pod uwagę były znacznie wyższe. Dzięki temu wozem Sano mogę wjeżdżać do starszych zabudowań, a taki był cel kupując nowy sprzęt. Znaczenie miało to, że ten paszowóz jest niezwykle zwrotny mimo że ma ponad 8,5 metra długości. Takie możliwości daje nietypowy trzypunktowy układ jezdny z tylnymi skrętnymi kołami – rolnik argumentuje wybór dodając, że wpływ na decyzję miało również i to, że jego kolega od 2012 roku do dzisiaj użytkuje samojezdny wóz Sano.
Pobiera nawet słomę z bel
Wóz Sano rozpoczął pracę w gospodarstwie z początkiem sierpnia 2020 roku. Ma za sobą prawie 900 motogodzin. Codziennie przerzuca przez siebie ponad 20 ton paszy, przygotowując pięć dawek. Potrzebuje na to dwóch, maksymalnie dwóch i pół godziny. Dawka dla krów najbardziej wydajnych, czyli dających powyżej 34 kg mleka dziennie, składa się z kiszonki z kukurydzy (29 kg/szt.), sianokiszonki (15 kg/szt.), kiszonego ziarna kukurydzy (3 kg/szt.), młóta (7 kg/szt.), koncentratu firmy Agro Kocięba (4,3 kg/szt.), śruty zbożowej (1,8 kg/szt.), mieszanki mineralnej Bestermine firmy De Heus (0,25 kg/szt.) oraz dodatków firmy Farmwet i kredy (po 0,1 kg/szt.). Taka dawka jest przygotowywana dla 92 sztuk, a namieszany TMR waży ponad 5,57 tony, co po przeliczeniu daje ok. 60 kg paszy na sztukę. Dawka dla krów o niższej wydajności (96 sztuk) składa się z takich samych komponentów. Inne są proporcje. Przykładowo: więcej jest sianokiszonki, mniej kiszonki z kukurydzy. Łączna masa tego TMR-u wynosi 6 ton. Kolejne dwie dawki sporządzane są dla jałówek, z tym że jedna jest zadawana również krowom zasuszonym. Następny TMR jest przygotowywany dla krów przed porodem.
– Świetnym rozwiązaniem w tej maszynie jest frez, który umożliwia pobieranie paszy zarówno z naszych wysokich na 3,5 metra silosów, jak i z poziomu posadzki. Radzi sobie nawet z pobieraniem słomy z bel, która jest podawana jałówkom, choć myślę, że słoma byłaby ładowana jeszcze sprawniej, gdyby była sprasowana w kostkach – uważa Tomasz Kocięba.
r e k l a m a
Z magnesem i zbiornikiem na dodatki
Frez ma 2 metry szerokości. Na jego obwodzie są rozmieszczone 42 noże, które równomiernie odcinają kiszonkę, pozostawiając równą ścianę paszy w silosach, co zapobiega jej zagrzewaniu. Z frezu pasza przekazywana jest na szeroki na 70 cm przenośnik, który transportuje ją do zbiornika. Wytrzymałość zbiornika gwarantują wzmocnienia ze stali szlachetnej Silonox zamocowane w newralgicznych miejscach zbiornika – przy wysypie czy bocznych klinach. Stanowiły one wyposażenie dodatkowe. W zbiorniku są dwa ślimaki. Każdy ma 2,5 zwoja i 7 noży tnących. Dostępne są tutaj dwie prędkości obrotowe: standardowa 20 obr./min oraz szybka 46 obr./min, która jest załączana pod koniec wyładunku, co pozwala opróżnić zbiornik z resztek paszy. Rozładunek TMR-u odbywa się na jedną stronę przez boczne drzwi dozujące z hydrauliczną zasuwą.
– Ma klimatyzację, podgrzewane lusterka oraz dwie kamery – jedna jest zamontowana u góry zbiornika, druga z tyłu wozu. Ponadstandardowym wyposażeniem jest zbiornik do dozowania dodatków paszowych. Maszyna została też doposażona w magnes wyłapujący opiłki, druty czy kawałki pękniętych noży. Sprawdzamy go co dwa tygodnie i za każdym razem jakieś części metalowe się na nim znajdują – dodaje rolnik.
Paszowóz jest napędzany czterocylindrowym silnikiem Volvo o pojemności 5,1 litra. Dysponuje mocą 143 KM. Wedle szacunków, motor pod obciążeniem spala w granicach 10 litrów paliwa na motogodzinę. Maszyna ma napęd hydrostatyczny, który pozwala poruszać się z prędkością do 15 km/h. Czy wystąpiła w niej jakaś awaria?
– Jedna. Spaliła się cewka i pojawił się problem z prawidłowym chłodzeniem silnika. Naprawa została wykonana na gwarancji – odpowiada rolnik. – Jeżeli miałbym się doszukiwać minusów w tej maszynie, to jedynym, który zauważyłem jest utrudniony dostęp do filtrów silnika.