– Biorąc pod uwagę aktualną sytuację w rolnictwie, drożyznę oraz to, że gospodarstwa rolne są już na skraju wytrzymałości ekonomicznej spotkały się dzisiaj wiodące organizacje rolnicze w woj. podlaskim, aby rozwiązać problemy dotykające naszego podlaskiego rolnictwa i wspólnie przedstawiać nasze żądania wobec rządu – powiedział Grzegorz Leszczyński.
Podlaskie Porozumienie Rolnicze podczas swojego pierwszego posiedzenia wystosowało wspólne postulaty, które podczas konferencji prasowej przedstawił Grzegorz Leszczyński. Przedstawiciele Porozumienia podkreślają, że większość postulatów rolnicy zgłaszają rządowi od dłuższego czasu za pośrednictwem różnych organizacji, w tym także PIR.
– W naszych postulatach przede wszystkim wzywamy ministra rolnictwa i rozwoju wsi do podjęcia realnych rozmów z rolnikami oraz respektowania proponowanych przez nich rozwiązań. Domagamy się podjęcia zdecydowanych działań na rynku trzody chlewnej, które wydobędą ten dział produkcji z głębokiej zapaści, jaką obecnie mamy. Domagamy się wprowadzenia mechanizmów, które uniemożliwią zakup produktów od polskich rolników poniżej kosztów wytworzenia. Kolejne postulaty dotyczą: obniżenia kosztów produkcji, wprowadzenia paliwa rolniczego, uruchomiania powszechnych, tanich kredytów rolniczych, stworzenia definicji i zasad funkcjonowania rolnika aktywnego. Domagamy się również objęcia koni dopłatami bezpośrednimi, ochrony wsi jako miejsca produkcji rolnej oraz zmniejszenia biurokracji w rolnictwie. Poczekamy dwa tygodnie i jeśli nie będzie jakiegokolwiek odzewu od rządu w związku z naszymi postulatami i jeśli rząd nie usiądzie do rozmów z nami, całkiem możliwe, że wówczas to Porozumienie podlaskie przekształci się w komitet protestacyjny – powiedział Grzegorz Leszczyński.
Głos zabrał także Marek Siniło, wiceprezes PIR reprezentujący Podlaskie Porozumienie Rolników.
– Jako PPR nie tylko pokazujemy problemy, ale również proponujemy konkretne rozwiązania – uzupełnił Marek Siniło.
– Podlaskie Porozumienie Rolnicze działa od dzisiaj i każdy problem, który zaistnieje będziemy przedstawiać władzy lokalnej lub na wyższym szczeblu w Warszawie. Jest taka potrzeba, bo nasze podlaskie rolnictwo jest specyficzne. Jako jedyne w kraju ma bardzo dużo gospodarstw prowadzących produkcję zwierzęcą, w tym głównie hodowlę bydła mlecznego czy mięsnego. W naszym województwie mamy także produkcję trzody chlewnej oraz drobiu. Są 4 parki narodowe, dzięki czemu łącznie 47% zajmują tereny chronione, co znacząco wpływa na prowadzenie naszej produkcji. Właśnie dzięki gospodarstwom średnim, rodzinnym ta produkcja istnieje. Potrzebujemy tylko pomocy w gałęziach, w których jest nam szczególnie ciężko oraz tego, żeby nam nie przeszkadzano nieżyciowymi przepisami – powiedział Grzegorz Leszczyński.
Do dziennikarzy zwrócił się także Stanisław Rogalski z Podlaskiej Izby Rolniczej.
– Zebraliśmy się tutaj w trosce o to, by w przyszłości wam ani nam nie zabrakło chleba – powiedział Stanisław Rogalski.
Podczas konferencji prasowej Grzegorz Leszczyński odpowiadając na pytania dziennikarzy odniósł się do protestu organizowanego 23 lutego przez AgroUnię w Warszawie.
– Solidaryzujemy się z rolnikami protestującymi w Warszawie. Nie dzieliłbym ich ze względu na to, czy reprezentują jakąś organizację, gdyż sytuacja zmusza ich do tego, żeby protestować. Wielu rolników sprzedało jesienią zboża w cenie od 600 do 800 zł za tonę, kiedy nawozy kosztowały średnio 1400 zł za tonę. Teraz zboża kosztują od 1000 do 1200 zł, a średnia cena nawozów wynosi około 3000 tys. zł więc wzrost cen wynosi nawet ponad 100%. Trudno więc się dziwić rolnikom, że chcą protestować. My też dołączamy się do tych postulatów, bo to są również nasze postulaty. Zobaczymy, jeśli nie będzie odzewu, to możliwe, że po 23 lutego cały kraj się zorganizuje tak jak to miało miejsce przy próbie wprowadzenia tzw. piątki Kaczyńskiego. Wówczas izby rolnicze też wzięły udział w organizacji protestów, które przyniosły skutek – powiedział Grzegorz Leszczyński.
Grzegorz Leszczyński stwierdził, że Podlaskie Porozumienie Rolnicze oczekuje przede wszystkim interwencji rządu w sprawie wysokich cen nawozów mineralnych.
– Najbardziej interesuje nas to, co zostanie przez rząd zrobione w kwestii cen nawozów. Zaraz trzeba będzie wysiewać nawozy na oziminy, a rolników nie stać na ich zakup. Nie ma nawet kredytów, żeby kupić te drogie nawozy, jeśli ktoś zdecydowałby się na ich zakup. Skąd producenci trzody mają wziąć pieniądze na nawozy sprzedając tuczniki po 4 zł za kg. Natomiast pomoc 1000 zł do lochy będzie wypłacana w czerwcu. Potrzebne jest więc szybkie, zdecydowane działanie. Domagamy się powszechnego kredytowania. Niech rząd nie odsyła nas gdzieś do ARiMR czy KOWR. Rolnicy mają blisko banki spółdzielcze tylko tym bankom trzeba stworzyć akcję kredytową czy pożyczkową – powiedział Grzegorz Leszczyński.
Podczas konferencji Stanisław Żochowski, prezes Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka apelował do rządu o wsparcie mleczarstwa.
– Jako prezes Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, zwracam się do rządu z apelem, aby w naszym sektorze nie doszło do takiej sytuacji, jaka jest na rynku trzody chlewnej. Już zaczyna brakować surowca w mleczarniach i trzeba zapobiegać załamaniu się koniunktury w mleczarstwie teraz, a nie gdy już będzie za późno – powiedział Stanisław Żochowski.
Do sytuacji w mleczarstwie odniósł się także Wojciech Łuba, przewodniczący rady powiatowej PIR w Zambrowie.
– Na portalach internetowych pojawiają się informacje, że mleko łapie wysoki pułap cenowy, że cena przekracza 2 zł za litr. Mam taką dygresję, którą chcę przedstawić na swoim przykładzie. W 2015 roku ojciec przekazał mi gospodarstwo mleczne. Średnia cena mleka z całego roku wynosiła wówczas 1,64 zł za litr. Obecnie jeszcze nie obliczyłem średniej ceny za ubiegły rok, ale nie wiem, czy osiągnę poziomu sprzed tych kilku lat. Gdy przejmowałem gospodarstwo tona saletry kosztowała niespełna 900 zł, tona mocznika około 1000 zł, a paliwo do ciągnika oscylowało w okolicach 4 zł za litr. Usługowe koszenie kombajnem kosztowało niecałe 300 zł, a dzisiaj kosztuje 450 zł/ha. Podrożało znacznie paliwo, nawozy, więc informacja, że producentom mleka żyje się dobrze jest fikcją, gdyż wzrost ceny o około 40 groszy nie zrekompensuje nam wzrostu kosztów produkcji litra mleka – powiedział Wojciech Łuba.
– Nasze rolnictwo w tym mleczarstwo nie wytrzyma konkurencji z krajami ościennymi. Na Litwie wprowadzono euro, a kredyty preferencyjne są tam na poziomie 0,1 – 0,5%, a u nas kredyty preferencyjne są na poziomie 3%. W związku z tym wcale nie dziwię się młodym rolnikom, że nie chcą zostawać na gospodarstwie – dodał Grzegorz Leszczyński.
Alina Ojdana ze Związku Zawodowego Rolnictwa "Korona" stwierdziła, że cena żywca wieprzowego pokrywa zaledwie 2/3 kosztów produkcji.
– Mamy do czynienia z wielką zapaścią w produkcji trzody chlewnej. W swoich postulatach chodzi nam o wprowadzenie trwałych mechanizmów pomocy, a nie doraźnych, tymczasowych, które praktycznie co kwartał zmieniane są poprzez nowe rozporządzenie. Chcemy wprowadzenia stałych mechanizmów w okresie przynajmniej 5-letnim. Chodzi nam o rozwiązania, które nie będą wymagały pozwolenia UE. Nie chcemy takiej sytuacji, jaka jest w przypadku wprowadzenia dopłaty do nawozów. Czekamy do 3 marca na pozwolenie i nie wiemy, czy decyzja Unii w tej sprawie faktycznie będzie pozytywna. W naszych dyskusjach pojawia się przypuszczenie, że może być ona jednak negatywna. Tak jak powiedział prezes Grzegorz Leszczyński, będziemy nieugięci i będziemy domagać się spotkań z ministrem, aby nie tylko krytykować, ale doprowadzić do tego, żeby wdrażane były nasze postulaty. Jako producenci trzody chlewnej najlepiej wiemy, jak prowadzić tucz, żeby wypracować zysk. Jednak nie może tak być, żeby za kilogram żywca otrzymywać 4 zł podczas gdy koszty produkcji wynoszą 6 zł za kg. Już nie mamy z czego dokładać do produkcji i nie jesteśmy zainteresowani pożyczkami z de minimis, gdyż w ten sposób pozbawiamy się możliwości wykorzystania puli tych środków na inne cele – powiedziała Alina Ojdana
Andrzej Brzozowski ze Stowarzyszenia Producentów Trzody Chlewnej "Podlasie" w swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na brak odpowiednich odszkodowań za wybicie trzody chlewnej w przypadku stwierdzenia w gospodarstwie ASF.
– Rząd chce wspierać odbudowę trzody chlewnej w naszym kraju, ale nasze stanowisko jest takie, żeby przestał ją likwidować, bo wkrótce nie będzie już z czego jej odbudowywać. Sporo ferm także tych dużych rezygnuje z produkcji, gdyż dopłaty 1000 zł do lochy nie pokryją strat, jakie ponosimy od dwóch lat. Pomoc rządu w postaci 1000 zł do maciory jest delikatną zapomogą. Na jednym prosiaku tracimy około 200 zł, a rocznie od jednej lochy otrzymuję 25 prosiąt, więc jedna maciora generuje mi stratę 5000 zł rocznie. Na chwilę obecną zlikwidowałem już 700 macior. Dobrze, że mam jeszcze inne gałęzie produkcji, z których się utrzymuję i dokładam do trzody. Chcemy także, aby rząd zmienił zasady wypłaty odszkodowań za ASF. Jeśli w gospodarstwie wystąpi afrykański pomór świń, to odszkodowanie powinno być wypłacane z urzędu, a nie powinno się szukać pretekstu, aby nie wypłacić rolnikom pieniędzy za ubite świnie – powiedział Andrzej Brzozowski.
Andrzej Brzozowski ostrzegł, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie to pozostanie w Polsce tylko tucz nakładczy. W związku z tym padną także małe masarnie i rzeźnie, które nie będą miały surowca do przerobu.
Bożena Jelska-Jaroś z Podlaskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej zwróciła uwagę na trudną sytuację młodych rolników.
– Może tacy rolnicy jak ja jeszcze jakoś dociągną do emerytury, ale najbardziej mi szkoda naszych następców. Boli mnie dramat młodych rolników, którzy są wykształceni i zamiast robić karierę zawodową pozostali pracować w gospodarstwie. Teraz nie mają przyszłości jako rolnicy, a jednocześnie decydując się na pracę poza gospodarstwem nie są już w stanie dogonić rówieśników, którzy od razu po studiach rozwijali się w danym zawodzie – powiedział Bożena Jelska-Jaroś.
W skład Podlaskiego Porozumienia Rolniczego weszły następujące organizacje: Podlaska Izba Rolnicza reprezentowana przez Grzegorza Leszczyńskiego – prezesa i Marka Siniło – wiceprezesa, Podlaski Związek Hodowców Bydła i Producentów Mleka reprezentowany przez Stanisława Żochowskiego – prezesa, Związek Zawodowy Rolnictwa Samoobrona reprezentowany przez Jana Perkowskiego – przewodniczącego, Wojewódzki Związek Młodzieży Wiejskiej reprezentowany przez prezesa Michała Zarzeckiego, Wojewódzki Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Białymstoku reprezentowany przez wiceprezesa Przemysława Iwanowicza, Regionalny Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Łomży reprezentowany przez prezes Janinę Henrykę Mioduszewską, Związek Gmin Wiejskich reprezentowany przez prezesa Grzegorza Jakucia, Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz w Białymstoku reprezentowany przez prezesa Mieczysława Raczkowskiego, Podlaski Związek Hodowców Trzody Chlewnej reprezentowany przez prezes Bożenę Jelską-Jaroś, Stowarzyszenie Producentów Trzody Chlewnej "Podlasie" reprezentowane przez prezesa Andrzeja Brzozowskiego, Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu reprezentowany przez członka zarządu Krzysztofa Lipskiego, Wojewódzki Związek Hodowców Koni w Białymstoku reprezentowany przez dyrektora Marka Niewińskiego, Związek Zawodowy Rolnictwa "Korona" reprezentowany przez prezes Alinę Ojdana, Polski Związek Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego reprezentowany przez wiceprezesa Piotra Kraśnickiego, Stowarzyszenie "Eko Tarcza Podlasie" reprezentowane przez prezesa Piotra Stockiego.