Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Alpejskie klimaty na Podlasiu

Data publikacji 07.03.2022r.

Przemysław Jarmołowski ze wsi Kamionka (pow. moniecki) trzyma krowy w wąskiej i niskiej oborze starego typu. Mimo takich warunków stado żywi dawką TMR wymieszaną w dziesięciometrowym pionowym paszowozie Alima–Bis Alimamix Evolution 10 Lite. Choć maszyna do obory nie wjeżdża, to dzięki ponad dwumetrowemu tylnemu podajnikowi podaje paszę wprost do budynku. Wyjątkowa w tej maszynie jest też jej kolorystyka. Na życzenie pani Marty, żony rolnika, producent pokrył paszowóz białymi łatami oraz lakierem nawiązującym do słynnej już alpejskiej fioletowej krowy Milka.

podlaskie

– Długo się zastanawialiśmy czy w naszych warunkach jakikolwiek paszowóz się sprawdzi. Utrzymujemy bowiem krowy w oborze starego typu, która jest niska, wąska i ciasna. Stół paszowy ma tylko półtora metra szerokości, a jakby tego było mało, w jego posadzce są jeszcze wykonane żłoby – opowiada Przemysław Jarmołowski. – Ale musieliśmy znaleźć jakieś rozwiązanie, aby ograniczyć ręczną pracę, której było aż nadto. Wszystko bowiem trzeba było tutaj wykonywać ręcznie. Najpierw po kolei dowoziłem do obory kiszonkę z kukurydzy czy sianokiszonkę. Paszę ustawiało się w wejściu do budynku, a potem taczką rozwoziło między stanowiskami. Podobnie wyglądało żywienie opasów czy jałówek. Po przemyśleniach doszliśmy do wniosku, że jedną maszyną, która może się sprawdzić w naszych warunkach będzie wóz z tylnym wzdłużnym podajnikiem, który pozwoli dostarczać TMR do obory, bez konieczności wjeżdżania do budynku.

Rolnicy przejrzeli ofertę rynkową i finalnie postawili na firmę Alima–Bis, która oferowała w swoich paszowozach najdłuższe na rynku tego typu podajniki. Zamówienie zrealizował podlaski sprzedawca tych maszyn – firma Belima. Paszowóz trafił do gospodarstwa w marcu 2020 roku. Konstrukcyjnie jest zbudowana tak, że posiada ramę, na której spoczywa zbiornik o pojemności 10 m3. Jego dno zostało uformowane z blachy 20 mm, natomiast ściany boczne mają 6 mm grubości. Wewnątrz zbiornika kręci się ślimak, do którego zwojów przykręcone są noże. W procesie przygotowywania TMR-u biorą też udział dwa umieszczone w ścianach przeciwnoże, których zadaniem jest blokowanie paszy dla jej szybszego pocięcia. Na wyposażeniu maszyny znajduje się elektroniczny system wagowy włoskiej marki Digi Device, platforma inspekcyjna pozwalająca na ocenę procesu mieszania, szerokie opony o rozmiarze 400/60-15,5 oraz rura poprowadzona wokół górnej krawędzi zbiornika, która zamocowana jest po to, aby ograniczać wypadanie paszy. Maszyna posiada dwa otwory do wysypu paszy – boczny oraz tylny – które są zamykane zasuwami podnoszonymi siłownikami hydraulicznymi. Przy tym drugim zamocowany jest podajnik o długości 2,20 m i szerokości 75 cm, który jest podnoszony i opuszczany hydraulicznie. Obsługuje się go ze sterownika.

– Podajnika z kabiny traktora nie widać i początkowo cofanie paszowozem nie było łatwe i można powiedzieć, że wykonywało się je na wyczucie. Teraz problemu już nie ma, bo z tyłu zbiornika zamontowałem kamerę, która bezprzewodowo przekazuje obraz do siedmiocalowego monitora umieszczonego przy desce rozdzielczej traktora – podaje użytkownik maszyny.

r e k l a m a

Miesza ponad 2 tony na raz

Dawka sporządzana w paszowozie została wyliczona przez doradcę żywieniowego firmy Blattin. Jej przygotowanie odbywa się według sprawdzonego schematu. Na początku do zbiornika ładowana jest bela sianokiszonki o wadze ok. 700 kg. Po około 10 minutach rozdrabniania do zbiornika trafia ok. 150 kg kiszonego w rękawie ziarna kukurydzy. Potem jest uzupełniana kiszonką z kukurydzy do łącznej masy ok. 2200 kg. Po wymieszaniu rolnik cofa paszowozem do budynku z opasami wysypując podajnikiem ok. 700 kg paszy.

– Następnie do zbiornika, w którym pozostaje około 1,5 tony paszy, dorzucam po 20 kg śruty rzepakowej i sojowej, po 4 kg witamin i kredy oraz 0,5 kg soli. Miksuję całość przez 10 minut i po cofnięciu wozem pod oborę – jak dodaje rolnik – rozpoczyna się rozładunek. Stojąc z tyłu maszyny i korzystając ze sterownika uruchamiam podajnik i ładuję kolejne porcje wprost do taczki, którą pasza jest dowożona do krów. Takich cykli wykonuję czternaście, może piętnaście. Docelowo taczkę zastąpi ładowarka przegubowa z łyżką, do której będzie przerzucana pasza. Tak przygotowana dawka wystarcza na półtora dnia. Raz w miesiącu w wozie kręcę jeszcze suchą dawkę dla młodszych jałówek. Ładuję wtedy do zbiornika belę słomy, melasę, śrutą zbożową, sojową, trochę rzepakowej, witaminy, kredę i sól. Wszystkie te składniki ważą łącznie około 1 tony.

Poniżej 4 litrów paliwa na TMR

Z paszowozem współpracuje 65-konny Zetor 7011. Spokojnie sobie radzi, mimo że wóz nie ma na wyposażeniu dwubiegowej przekładni redukcyjnej. W trakcie przygotowywania TMR-u silnik traktora wkręcany jest na 1500–1600 obr./min. Co do zużycia paliwa, to wedle szacunków rolnika, praca takiego zestawu łącząc mieszanie i wyładunek paszy pochłania niecałe 4 litry paliwa. A cykl przygotowywania TMR-u dla krów i opasów zamyka się w 40–50 minutach.

– Paszowóz wykonany jest solidnie. Po przerzuceniu przez dwa lata ponad 1000 ton paszy nie widać na nim żadnych pęknięć, uszkodzeń. Ba, nawet nie ma większych śladów zużycia. Noże tylko raz były zdejmowane i ostrzone. Fakt, jego zbiornik jest zasypany do w ok. 2/3 pojemności, ale czasami maszyna musi się zmagać ze zbitymi, suchymi belami sianokiszonki, ale ich rozdrobnienie nie stanowi dla niego większego problemu. To w dużej mierze zasługa tego, że oprócz ośmiu dużych noży tnących rozmieszczonych na ślimaku, ma jeszcze dodatkowych pięć krótkich wspomagających proces cięcia – twierdzi rolnik. – W maszynie wystąpiła tylko jedna niewielka usterka, która była związana z błędnymi wskazaniami listwy diodowej sygnalizującej wielkość otwarcia tylnego okna. Szybko zostało to naprawione.

Przemysław Jarmołowski jest przekonany, że wprowadzenie żywienia z paszowozu podniosło wydajność mleczną krów, ale nie jest w stanie podać konkretnych danych. Twierdzi, że poprawiły się też parametry mleka.

– Kluczowe jest jednak to, że po zakupie paszowozu żywienie stało się mniej uciążliwe. Teraz krócej niż w godzinę jestem w stanie nakarmić wszystkie krowy i opasy, gdzie wcześniej trwało to znacznie dłużej – kończy Przemysław Jarmołowski.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a