Kardashianka – na śniadanie
W Stanach Zjednoczonych kolagen stał się modny w latach 80. ubiegłego wieku jako kosztowny wypełniacz do wstrzykiwania w celu uwydatnienia ust i wygładzenia zmarszczek. Jednak w ostatnich latach, kiedy wiele firm opracowało bardziej apetyczne formy kolagenu, choćby w postaci gum do żucia, śmietanek do kawy o waniliowym smaku, proszków w saszetkach czy kapsułek, jadalny kolagen stał się powszechnie stosowanym składnikiem.
Do jego zażywania namawiają na Instagramie celebrytki, jak chociażby Kourtney Kardashian, która każdy dzień zaczyna od gorącego napoju kolagenowego. A mała, ale wciąż rosnąca liczba badań dowodzących, że kolagen może poprawić stan skóry, osłabić objawy choroby zwyrodnieniowej stawów, przyspieszyć gojenie ran czy spowolnić zanik mięśni, spowodowała że dotychczasowi sceptycznie nastawieni naukowcy przekonują się do tej substancji.
Tracony bezpowrotnie
Kolagen jet popularny, ale badacze wciąż zadają sobie pytanie, jak skuteczny może być i czy jest bezpieczny.
– To jeden z trzech topowych produktów, o które pytają mnie pacjenci. I wierzę, że niesie on ze sobą jakieś obietnice w różnych gałęziach medycyny. Ale jest też jednym z najbardziej kontrowersyjnych produktów – mówi Mark Moyad, dyrektor programu medycyny alternatywnej i uzupełniającej w Centrum Medycznym University of Michigan.
Kolagen często nazywany jest rusztowaniem ciała. Mówi się, że jest „klejem”, który trzyma ciało w całości. Kolagen tworzy około 75% suchej masy w skórze. Dostarcza jej objętości, powodując, że wygląda na lekko napompowaną, i trzyma na wodzy zmarszczki. Jest też bogaty w aminokwasy prolinę i glicynę, które są niezbędne, by utrzymywać w dobrej kondycji ścięgna, kości i stawy, a także naprawiać w nich uszkodzenia. Kiedy się starzejemy, procesy niszczenia kolagenu zaczynają przeważać nad jego odtwarzaniem. Tracimy 1% kolagenu każdego roku, począwszy od 20. roku życia, i aż 30% tej substancji w ciągu pierwszych pięciu lat menopauzy. W gabinetach medycyny estetycznej szybko zrezygnowano ze wstrzykiwania kolagenu, ponieważ okazał się nie tak trwały, jak inne wypełniacze, źle się wchłaniał aplikowany do skóry i wywoływał alergie.
Jednak w ciągu kilku ostatnich lat pojawiły się badania wskazujące na to, że spożywany kolagen może poprawiać stan skóry. W badaniach z 2014 roku przeprowadzonych na jednym z niemieckich uniwersytetów zbadano 69 kobiet w wieku 35–55 lat. Te, które przyjmowały kolagen (nie wiedząc, czy otrzymują kolagen, czy substancję obojętną) w dawkach 2,5 albo 5 g, deklarowały poprawę elastyczności skóry, której nie zauważały te, które otrzymywały placebo.
Istnieją też podobne badania z 2019 roku. U badanych, którym podawano kolagen pozyskiwany z kurcząt, obserwowano o 76% mniejszą suchość skóry, mniej widoczne zmarszczki i 6-procentowy wzrost zawartości kolagenu w skórze.
Specjaliści zauważają jednak, że bada się małe grupy, a część z tych badań finansowana jest przez przemysł, więc należy mieć do nich ograniczone zaufanie.
Nie wszyscy przekonani
Część naukowców i lekarzy jest sceptyczna wobec tych rewelacji. Argumentują między innymi, że kwas w żołądku rozkłada białko kolagenowe do najprostszych cegiełek, zatem białko to nie jest w stanie dotrzeć do skóry. Problemem jest też bezpieczeństwo preparatów. Preparaty kolagenowe produkuje się z tych zmielonych części ryb, kurcząt, świń czy krów, które są w ich ciałach tkankami działającymi jak gąbka dla zanieczyszczeń i metali ciężkich. W teście produktów przeprowadzonym przez amerykańską firmę consumerlab.com okazało się, że na czternaście produktów wszystkie zawierały deklarowane zawartości kolagenu, ale w jednym preparacie stwierdzono duże stężenie kadmu – toksycznego metalu ciężkiego. Część dermatologów zaznacza, że kopyta, skóry, kości i tkanka nerwowa, jeśli pochodzą od krów, mogą być źródłem zakażenia prionami wywołującymi BSE, czyli chorobę szalonych krów.
Jaki wybrać?
Jeśli zdecydujemy się na kolagen w preparacie, trzeba mądrze go wybrać. Szukajmy producentów, którzy pozyskują kości i tkanki z chowu na wolnych wybiegach i wolnego od antybiotyków. Szukajmy sprawdzonych marek, produktów opatrzonych metkami znanych organizacji kontrolujących jakość. Sprawdźmy stronę internetową producenta i zobaczmy, jakie praktyki stosuje w celu pozbywania się z produktu zanieczyszczeń i metali ciężkich.
A jeśli już trafimy na dobry produkt, musimy trochę poczekać na efekty. Specjaliści mówią, że potrzeba do tego około dwunastu tygodni.
Karolina Kasperek