Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Nawozy dolistne i biostymulatory stosujemy od wielu lat

Data publikacji 07.03.2022r.

Nawożenie dolistne, biostymulacja, wspomaganie i wspieranie roślin w rozwoju prowadzącym do wysokiego plonowania to temat rzeka. Wybór preparatów jest także imponujący, a im większy, tym trudniej wybrać właściwie.

warmińsko-mazurskie

Marcin Swacha ma wieloletnie, praktyczne doświadczenie w tym temacie i jest zwolennikiem nawożenia dolistnego i biostymulacji, ale wszystko musi mieć uzasadnienie i być robione z głową.

r e k l a m a

Nie zrezygnujemy całkowicie orki

Grunty orne odwiedzanego gospodarstwa znajdują się w dwóch gminach: w gminie Bartoszyce i gminie Sępopol. W gminie Sępopol pola leżą prawie pod samą granicą, gleby są ciężkie, zlewne oraz zimne i, jak mówi rolnik, zawsze trzeba poświęcić im więcej uwagi.

– Na polach przygranicznych więcej czasu potrzeba na doprawienie gleby, siejąc przeważnie zwiększamy obsadę, bo wschody nigdy nie są stuprocentowe, poza tym na części pól jest problem z wyczyńcem. W tym roku tak nam się ułożył płodozmian, że na tych ciężkich glebach mamy praktycznie wszystkie uprawy, bo jest tam: rzepak, pszenica, a wiosną pojawi się groch i kukurydza – wylicza Marcin Swacha.

Pola zlokalizowane koło domu są dużo cieplejsze, a przede wszystkim łatwiejsze w uprawie. Właściciele nie narzekają na jakość gleb, ponieważ posiadają gleby od klasy IIIb do V, z przewagą gleb klasy IVa i IVb. Odczyn jest uregulowany i zawiera się w przedziale 5,7– 6,2.

W gospodarstwie prowadzona jest technologia orkowa i bezorkowa. Z tym, że bezorkowa prowadzona jest tylko po rzepaku, ale nie na każdym polu, bo tam gdzie jest problem z uciążliwym chwastem rolnik wykonuje orkę.

– Całkowicie nie zamierzamy iść w technologię bezorkową. Czasami upraszczamy uprawę ze względu na brak czasu, czy brak odpowiednich warunków do przeprowadzenia wszystkich uprawek. W 100 procentach bezorkowo nie będziemy działali dlatego, że mamy na przykład na niektórych polach wyczyńca i bez orki nie damy sobie z nim rady. Wiadomo, że wiele środków już sobie z nim nie radzi, więc dodatkowo staramy się eliminować wyczyńca polnego poprzez odpowiednią agrotechnikę. Po prostu nie ma wyjścia trzeba go przyorać i tyle – wyznaje rozmówca.

Sprawdzone odmiany pszenicy

Jesienią 2021 r. rolnik wysiał trzy odmiany pszenicy ozimej Plejada i Euforia z HR Strzelce oraz Hondia z DANKO. Hondia doskonale sprawdza się w wielu gospodarstwach. Tutaj wysiewana jest co roku od 5 sezonów. Jednak w tym sezonie na polach gospodarstwa w Witkach prym wiedzie odmiana Euforia z HR Strzelce, która od ub.r. jest na Liście Odmian Zalecanych do uprawy w województwie warmińsko-mazurskim. Rolnik potwierdza, że bardzo dobrze sprawdziła się w ubiegłym sezonie. Plonowała wysoko i stabilnie.

Doświadczenia COBORU pokazują, że Euforia sprawdza się w tym rejonie, zarówno przy dużej ilości opadów, jak i w latach ekstremalnie suchych. Warto podkreślić, że Euforia rekomendowana jest do uprawy w 11 województwach. Dla rolników z północno-wschodniej Polski bardzo ważne jest to, że Euforia mieści się na szczycie tabeli odmian zimotrwałych. W roku 2021 średnie plony zbóż w gospodarstwie w Witkach oscylowały w granicach 78 dt z hektara.

– Siewy pszenicy zaczynamy zwykle ok. 20 września i najpierw siejemy na polach przygranicznych, czyli na tych zimnych, zlewnych stanowiskach, bo tam zboże wschodzi dłużej. Jak wszystko idzie zgodnie z planem to kończymy siewy ok. 25–27 września, czyli w optymalnym terminie dla naszego rejonu. Na lżejszych glebach przyjmuje zawsze obsadę na poziomie 230–250 szt./m2, a na ciężkich glebach przy granicy zawsze zwiększam obsadę o 10, a czasem nawet o 20%. Wszystko zależy od tego, jakie są warunki podczas siewu i jak jest doprawiona gleba – wyjaśnia młody rolnik.

r e k l a m a

Zaprawianie aminokwasami

Właściciele gospodarstwa zawsze z pełnym przekonaniem stosowali nawozy dolistne lub preparaty biostymulujące. Dostosowując je do potrzeb roślin i kolejnych faz rozwojowych. Pan Marcin potwierdza, że wykonanie takiego czy innego dobrze dobranego i przemyślanego zabiegu jest jak najbardziej uzasadnione i daje dobre efekty.

Najważniejsze to być często na polu i obserwować rośliny, bo jak warunki są dobre i rośliny są bez zastrzeżeń, to trzeba skupić się tylko na dokarmianiu mikroelementami. Nie trzeba wtedy żadnych wspomagaczy i biostymulacji. Ale jeżeli widać wyraźne niedobory i warunki atmosferyczne nie sprzyjają wzrostowi roślin, warto zastosować coś, co pomoże im przetrwać i da łanom "supermoc" do dalszego rozwoju.

– Można powiedzieć, że wspieram rośliny od samego początku, bo już przygotowując materiał siewny stosuję płynny nawóz do zaprawiania nasion Raiza-Mix, zawierający m.in. hormony i aminokwasy roślinne. Dzięki temu poprawiam i przyspieszam kiełkowanie. Robiłem, tak dla siebie, doświadczenie z siewem nasion zaprawianych powyższym preparatem i niezaprawianych. Przy siewie w tym samym terminie różnica we wschodach wynosiła 4 dni na korzyść zaprawianych. Dodatkowo na polu zaprawianym wschody były bardziej wyrównane, system korzeniowy był dużo większy i bardziej rozbudowany. Dzięki temu roślina mogła szybciej i skuteczniej pobrać składniki pokarmowe – wyjaśnia rolnik.

Bakterie do rozkładu słomy

Na ciężkich glebach i po kukurydzy na ściernisko rolnik stosuje naturalny preparat przyspieszający rozkład materii organicznej w glebie i resztek pożniwnych. Jest to preparat BaktoKompleks, który pan Marcin zamawia w firmie Chemirol, podobnie, jak większość środków do produkcji rolnej. Preparat zawiera 5 szczepów bakterii glebowych z rodzaju Bacillus wyselekcjonowanych z polskich gleb przez mikrobiologów z wieloletnim doświadczeniem. Wcześniej w gospodarstwie stosowany był użyźniacz glebowy UG Max, a BaktoKompleks stosowany jest tu od 3 lat.

– Z aplikacją preparatu nie ma problemu, bo wykonuję to opryskiwaczem, oczywiście zabiegu nie można wykonywać przy pełnym słońcu. Bakterie zaczynają działać i współpracować, a efekty jest bardzo szybki, bo widać to już w pierwszym roku. Jest to naprawdę ciekawe wspierające rozwiązanie, dzięki któremu jesteśmy w stanie szybciej odzyskać cenne pierwiastki z resztek bez strat i przy rozsądnej cenie. Regularne wapnowanie plus BaktoKompleks i z roku na rok jest coraz lepiej jeżeli chodzi o uprawę i o strukturę gleby – podsumowuje właściciel gospodarstwa.

Sprawdzony zestaw wiosenny

Jesienią zboża nie były dokarmiane dolistnie, natomiast wiosną Marcin Swacha zastosuje w pszenicy ozimej dwa preparaty, które zdały egzamin w poprzednich latach. Pierwszym jest Kelpak, czyli dobrze znany biostymulator zawierający płynny koncentrat z alg Ecklonia maxima. Drugim produktem będzie Dynamic Cresco – płynny nawóz mikroelementowy – cynkowy, łagodzący skutki stresu wywołane m.in. przez środki ochrony roślin, suszę, czy wiosenne przymrozki.

– Taką mieszankę podaję już po ruszeniu wegetacji, oczywiście jak zrobi się trochę cieplej, żeby preparaty skutecznie zadziałały. Co do dawkowania to zwykle stosuję się do zaleceń producenta, chyba że mam jakieś własne doświadczenia i wiem, że na tym polu powinienem zwiększyć bądź obniżyć dawkę, to po prostu to robię – stwierdza plantator.

Kolejna aplikacja nawozów dolistnych odbywa się łącznie z zabiegiem T1, gdy jest już na tyle ciepło, że można zastosować całą gamę mikroskładników m.in. miedź, mangan, cynk, molibden i trochę boru. Jeżeli chodzi o mikroelementy to czasami rolnik stosuje pojedyncze składniki, czasami kupuje gotowe mieszanki. Wszystko zależy od tego, jak to wychodzi cenowo. Chyba że rośliny wykazują naprawdę duże niedobory konkretnego mikroelementu, wówczas tylko kupując dany składnik pojedynczo można uzupełnić niedobory. Jednak od dłuższego czasu rośliny w odwiedzanym gospodarstwie w zasadzie nie wykazują niedoborów, ponieważ właściciele działają częściowo interwencyjnie aplikując regularnie mikroskładniki niezbędne do wzrostu i rozwoju danej uprawy.

– Chciałbym dodać, że mikroelementy aplikuję razem z zabiegiem T1, ale rozdzielam je jakby na dwie dawki aplikując drugą między zabiegiem T1 a T2. Celowo nie czekam, żeby podać je razem z T2, bo dla niektórych mikroelementów byłoby to trochę za późno. W sytuacji, kiedy muszę zastosować wiosną mocny herbicyd na wyczyńca przyhamowujący także pszenicę, to zawsze stosuję jeden z biostymulatorów. Dzięki biostymulacji pszenica lepiej i łagodniej znosi stres. Szybciej się regeneruje i podnosi – podsumowuje Marcin Swacha.

Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a