Dariusz Kisielewski z miejscowości Młotkowo Wieś (pow. sierpecki) gospodaruje na 50 hektarach, w tym 22 ha własnych i 28 ha dzierżawy. Uprawia pszenżyto, żyto, kukurydzę na ziarno oraz ziemniaki skrobiowe. Utrzymuje trzodę chlewną w cyklu zamkniętym, posiada 12 loch. Pełni funkcję członka rady powiatowej MIR Powiatu Sierpeckiego.
– Na szczęście prowadzimy produkcję mieszaną, bo z samej trzody chlewnej trudno byłoby wyżyć przez ostatnie 2 lata, które dla tej gałęzi były tragiczne. Sprzedajemy także ziarno kukurydzy oraz nadwyżki zbóż, których ceny w ostatnim czasie zwyżkowały, w przypadku żyta jest to 1050 zł netto za tonę, a pszenżyto można sprzedać po 1100 zł plus VAT. Nigdy nie sprzedaję zbóż po żniwach i tym razem się to opłaciło. Niemniej naszą główną produkcją jest trzoda chlewna, przy czym tuczymy już tylko prosięta od własnych macior, bo wcześniej dokupowaliśmy dodatkowe warchlaki, ale w ostatnim czasie, jak i teraz nie ma to żadnego sensu. Dziś tuczniki sprzedałem po 4,5 zł/kg, a 2 tygodnie temu po 4,0 zł/kg. To już trochę lepsze ceny niż 3,5–3,7 zł, bo takie też były, ale nadal nijak się mają do bardzo wysokich kosztów produkcji. Oczywiście te relatywnie „dobre” ceny, jakie uzyskałem, wyższe o 10–20 groszy, wynikają też z tego, że dostarczam tuczniki do stałego odbiorcy, jakim jest nieduża lokalna ubojnia. Cena tuczników nieco drgnęła, chyba ma to związek z obniżonym importem mrożonego mięsa z Niemiec. Bo głównym czynnikiem sprzyjającym zapaści na rynku wieprzowiny oprócz ASF jest właśnie niekontrolowany import niskiej jakości wieprzowiny po cenach dumpingowych. Mam wrażenie, że gdyby to mięso nie przyjechało do nas, to za tydzień czy dwa trafiłoby do utylizacji. Jestem już ostatnim trzodziarzem na ponad 30 gospodarstw na wsi, a w sumie domostw jest 50. Rolnicy masowo rezygnują z chowu trzody chlewnej. Problemem nie tylko jest niska cena, ale również wymogi narzucane w ramach walki z ASF, co najbardziej uderza w tradycyjny chów przyzagrodowy. Proszę sobie wyobrazić, że trzykrotnie składałem wniosek na dofinansowanie nowego ogrodzenia zgodnego z wymogami ASF i trzy razy mi odmawiano. Cały czas weterynaria czepia się obecnego ogrodzenia. Dbanie o gospodarstwa rodzinne to puste słowa bez pokrycia z ust naszej władzy. Obecnie 1 kg paszy kosztuje mnie 1,6 zł, a świniak potrzebuje średnio 2,6 kg paszy na 1 kg przyrostu, czyli już mamy 4,16 zł w przeliczeniu na 1 kg żywca, a gdzie pozostałe koszty jak: woda, prąd, obsługa weterynaryjna i własna praca, nie mówiąc o amortyzacji – powiedział Dariusz Kisielewski.
✴ ✴ ✴
Jarosław Sokołowski ze wsi Bukówno (pow. białobrzeski) wyspecjalizował się w produkcji warzyw pod osłonami. W sumie posiada 63 tunele foliowe o łącznej powierzchni prawie 3 ha. Cały areał gospodarstwa to 7,5 ha. Rolnik uprawia także zboża, a w tym roku planuje założyć plantację borówki amerykańskiej. Jest przewodniczącym rady powiatowej MIR w Białobrzegach.
– W ramach PROW złożyliśmy wniosek o dofinansowanie nasadzeń borówki amerykańskiej na powierzchni 3 ha. Jest to działanie z modernizacji gospodarstw rolnych, a więc dofinansowanie może wynieść 50% poniesionych kosztów netto. Na założenie 1 ha plantacji potrzeba zainwestować ok. 60 tys. zł. Obrany kurs na borówkę amerykańską jest podyktowany dość stabilną ceną w ostatnich latach, tylko poprzedni rok pod tym względem był gorszy. Mamy duże tradycje uprawy pod osłonami i w przyszłości będziemy chcieli przykryć folią również borówkę, dlatego sadzimy odmianę, która jest preferowana do uprawy w tunelach. Na obecną chwilę pod osłonami uprawiamy: paprykę, cukinię, kalarepę, kapustę pekińską i botwinę. Nie możemy pozwolić sobie na produkcję samej papryki ze względu na jej choroby odglebowe, niezbędne jest zmianowanie, stąd taka liczba gatunków. Samo odkażanie bez płodozmianu nie dawało pożądanego efektu. Przy zmianowaniu znacznie obniżamy presję patogenów. Moje gospodarstwo jest typowe dla naszej okolicy, przeważnie rolnicy mają od 5 do 10 ha i od 30 do 100 tunelów foliowych. Większych gospodarstw od 30 do 50 ha jest ok. 3%. Kiedyś mieliśmy też krowy i świnie, ale przy areale poniżej 10 ha ten kierunek stał się nieopłacalny. Co do tunelów to dziś trzeba mieć ich co najmniej 30, bo z mniejszej ilości nie da się wyżyć, chyba że rolnik jest dwuzawodowcem i dodatkowo pracuje poza gospodarstwem. Jeśli chodzi o sprzedaż, to w takich gminach jak nasza, czyli Radzanów i sąsiednich: Przytyk, Potworów, Klwów, jest dużo skupów, gdzie można sprzedawać płody spod osłon. Jeździmy też na Bronisze oraz do podwarszawskiej hurtowni, a przy dużych zbiorach tak jak było to ostatnio w przypadku kapusty pekińskiej, jeździmy także na giełdę do Łodzi. Przeważnie są to klienci umówieni. Tylko pierwsze wyjazdy były w ciemno, w celu złapania kontaktów. Jak towar jest dobry, to nie trudno utrzymać stałego i pewnego klienta – powiedział Jarosław Sokołowski.
✴ ✴ ✴
Andrzej Niedźwiedzki we wsi Golanka (pow. ostrołęcki) gospodaruje na 35 ha, w tym 15 ha własnych i 20 ha dzierżawy. Uprawia 8 ha kukurydzy na kiszonkę i 27 ha użytków zielonych. Utrzymuje 70 sztuk bydła, w tym 40 krów. Rocznie dostarcza 250 tys. l mleka do OSM Piątnica – zakład w Ostrołęce. Od 4 kadencji jest członkiem powiatowej rady MIR w Ostrołęce, a także pełni funkcję przewodniczącego gminnej komisji suszowej.
– W powiecie ostrołęckim warunki sprzyjają produkcji mleka, jest mało gruntów ornych, a przeważają łąki i pastwiska. Nasza miejscowość jest wyjątkowa, bo nikt nie sieje zbóż, jeśli są uprawiane grunty orne to jedynie pod zasiewy kukurydzy na kiszonkę. Nasza mleczarnia OSM Piątnica od lat utrzymuje wysokie ceny mleka, będąc pod tym względem w ścisłej czołówce, ale też wymaga surowca bardzo dobrej jakości, wszak mamy wewnętrzną klasę „premium” o wyśrubowanych normach. Wiadomo, coś za coś. Utrzymujemy głównie mieszańce międzyrasowe hf x simental, które najlepiej sprawdzają się w warunkach naszego gospodarstwa. Hf-y dają więcej mleka, ale są też bardzo wymagające pod względem paszowym i jest to delikatne bydło, a mieszańce wyróżniają się lepszą odpornością i zdrowotnością. Krowy żywimy dawką TMR, w skład której wchodzą: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka oraz pasza treściwa pełnoporcjowa z firmy Wipasz, minerały, witaminy, a także poekstrakcyjna śruta rzepakowa w celu uzupełnienia białka. Paszowóz RMH zakupiłem rok temu z dofinansowaniem w ramach PROW. Ma on pionowy ślimak oraz 10 m3 pojemności. Jest wyposażony w dwustopniową przekładnię, dlatego do jego napędzania z powodzeniem wykorzystujemy starszy i nieduży ciągnik, jakim jest Ursus C-360 3P. To ekonomiczne rozwiązanie bez angażowania nowszego i droższego sprzętu. Oprócz paszowozu z dofinansowaniem PROW zakupiliśmy również ciągnik Zetor o mocy 100 KM wyposażony w ładowacz czołowy, beczkę asenizacyjną 8 tys. l, rozrzutnik Metal-Fach z pionowymi wałkami o ładowności 8 ton, kosiarkę dyskową o szerokości roboczej 2,8 m oraz rozsiewacz nawozów Amazone. Latem nadal prowadzimy wypas, który w przypadku krów ma za zadanie urozmaicić dawkę i poprawić zdrowotność, zwłaszcza nóg i racic. Oczywiście cały czas krowy dokarmiane są dawką TMR w oborze. Natomiast jałówki prawie okrągły rok wychodzą na świeże powietrze, a w okresie letnim, dzień i noc przebywają na pastwiskach i w zasadzie wystarcza im zielonka bez dokarmiania. Zobaczymy czy w tym roku też tak będzie, wszak ze względu na wysokie ceny nawozów ograniczamy ich stosowanie i odrosty traw na pewno będą słabsze. Nadal czekam z zakupem nawozów, zaś na jesieni wapnowaliśmy wszystkie nasze gleby – powiedział
Andrzej Niedźwiedzki.