kujawsko-pomorskie
Główni organizatorzy, czyli DLG AgroFood jak co roku stanęli na wysokości zadania, bo kolejna edycja Międzynarodowych Targów „Ferma Bydła” przebiegała bardzo sprawnie, a oferta była szeroka i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Jak co roku przygotowano wykłady i konferencje. Tym razem tematyka kręciła się wokół Zielonego Ładu. Mówiono o hejcie pewnych środowisk pseudoekologów co do spożycia mięsa i mleka oraz o emisji gazów cieplarnianych towarzyszącej rolnictwu w kontekście jej zmniejszenia poprzez odpowiednie żywienie. Wiemy, jaki kierunek w tym temacie obiera dziś UE oraz że prowadzona jest pewna nagonka na hodowców bydła, że poniekąd ich krowy są winne ociepleniu klimatu. Jest to zupełna bzdura, bo wystarczy wspomnieć, że uprawy kukurydzy na kiszonkę spasaną bydłu pochłaniają 3 razy więcej CO2 niż to samo bydło emituje wszystkich gazów cieplarnianych w przeliczeniu na CO2. Co zresztą w poprzednim numerze TPR pisał wybitny znawca tematu dr Ryszard Kujawiak. Skądinąd przeciętny polski producent mleka czy żywca wołowego nie interesuje się tak naprawdę ile jego krowa wydziela gazów i jakie zmiany w jej żywieniu obniżą tę emisję, no chyba że takie żywienie podniesie też mleczność jego krowy i pozwoli utrzymać rodzinę. Dlatego też niskiej frekwencji rolników na targach upatrujemy w ich frustracji polityką UE dotyczącą rolnictwa oraz nieciekawą sytuacją w branży związaną z bardzo wysokimi kosztami produkcji.
r e k l a m a
2 zł za litr mleka, ale u rolnika, nie w sklepie
Co do kosztów to dokładnie wyliczył je na przykładzie swojego gospodarstwa dostawca mleka OSM Włoszczowa Martin Ziaja, który utrzymuje 160 krów, sprzedając od nich rocznie ponad 1,5 mln l mleka. Z jego dość szczegółowych szacunków wynika, że przed pandemią wyprodukowanie litra mleka, uwzględniając wszystkie czynniki łącznie z amortyzacją, kosztowało go 1,27 zł, ale obecnie ze względu na inflację i bardzo wysokie ceny środków produkcji jest to już 1,55 zł. Jednak korzysta jeszcze z pasz objętościowych wytworzonych w poprzednim sezonie, czyli znacznie taniej niż będzie to w tym roku ze względu na horrendalne ceny nawozów. Po uwzględnieniu nowych cen, koszty produkcji mleka wzrosną do 1,70 zł w gospodarstwie Martina Ziai. Przy czym korzysta on z budynków, które już zostały spłacone, a w przypadku rolników, którzy stosunkowo niedawno wybudowali nowoczesne obory, uwzględniając ratę kredytu, ten koszt produkcji mleka może oscylować w granicy 1,90 zł.
Martin Ziaja poprowadził konferencję będącą dyskusją na temat skutków Zielonego Ładu dla producentów mleka. Oprócz niego głos zabierali inni rolnicy oraz fachowcy i naukowcy.
– Założenia Zielonego Ładu przewidują zmniejszenie zużycia herbicydów i nawozów. Jednak my musimy wyżywić krowy rasy hf, które mają bardzo duże wymagania pokarmowe, szczególnie energetyczne. Nie wyobrażam sobie zmniejszania dawki nawozów pod kukurydzę, czy braku przeprowadzenia zabiegu chemicznego w kierunku zwalczania chwastów. To odbije się na zdrowiu krowy, która obecnie produkuje duże ilości mleka dobrej jakości – powiedział Dariusz Piątek, główny hodowca z OHZ Dębołęka.
Europa nie zbawi świata
– Na problemy klimatu i rolnictwa powinniśmy patrzeć globalnie, a nie wybiórczo, bo sama UE świata nie zbawi. Największy kłopot polega na tym, że po wdrożeniu założeń Zielonego Ładu my rolnicy z UE nie będziemy w stanie równorzędnie konkurować z pozostałą częścią świata rolniczego. Razem ze wzrostem standardu życia podnosi się spożycie mleka i jego przetworów. Mając rozwiniętą produkcję i przetwórstwo, to my moglibyśmy uzupełnić brakujące litry mleka w tym spożyciu, natomiast Zielony Ład nas zablokuje i pozwoli na rozwój mleczarstwa w innych częściach świata. Europa posiada tylko 6% światowego pogłowia bydła, ale produkuje 20% mleka na świecie. To pokazuje, że jesteśmy dobrze zorganizowani, ale jako rolnicy indywidualni nie możemy tak jak duże firmy uciec z produkcją poza granice UE – powiedział Jacek Kalak z okolic Krotoszyna, dostawca mleka do Spółdzielczego Związku Grup Producentów Rolnych „Lazur” w Nowych Skalmierzycach, utrzymujący 200 krów.
– Gdzie są fachowcy i specjaliści, przecież ich nie brakuje w UE, dlaczego się nie sprzeciwiają błędnym założeniom Zielonego Ładu oraz nieuzasadnionemu obwinianiu rolników i ich zwierząt o zmiany klimatyczne. Ceny żywności bardzo wzrosną, a społeczeństwo będzie jak zawsze obwiniać o to nas rolników, a nie władzę, która wprowadza na nas bezsensowne ograniczenia. Musimy kształcić społeczeństwo i wprowadzać w nasze tajniki produkcji, zapraszać do obór wycieczki dzieci i młodzieży, aby zobaczyli, że to nie jest nic złego i aby wiedzieli skąd bierze się mleko i jak wygląda krowa. Mamy głód na świecie i przybywa ludności, ale nie u nas tylko w biednych krajach trzecich. Europa mogłaby tę ludność wyżywić, ale nie pozwala na to polityka – powiedział młody producent mleka i zootechnik Piotr Przybysz.
r e k l a m a
A-Lima-Bis nie boi się wyzwań
Jedno z największych stoisk dla odwiedzających przygotowała firma A-Lima-Bis ze Środy Wielkopolskiej. Były nie tylko wozy paszowe, ale i ścielarka już drugiej generacji Evo Comfort 2.0. oraz rozrzutnik obornika Evo Spreader.
– Zbyt mało zorganizowanych wycieczek młodzieży ze szkół oraz rolników przełożyło się na niską frekwencję. Co dziwne, nie ma też na targach tak jak było to w latach poprzednich dostawców podzespołów – powiedział wiceprezes A-Lima-Bis Tomasz Łuczak, dodając, że jego firma nie boi się wyzwań, dlatego zwłaszcza na rynki skandynawskie produkuje już nie tylko ciągane paszowozy, ale też miksery stacjonarne z odpowiednio dobranymi paszociągami. Ostatnio wykonali też system wstępnego mieszania, rozdrabniania i podawania substratu do jednej z dużych krajowych biogazowni, który miał wpływ na wyrównanie parametrów pracy bioreaktora i podniesienie jego wydajności.
– Wielu rolników pyta nie tylko o nowe wozy paszowe, ale zainteresowani są także modernizacją starych, gdzie najczęściej trzeba wykonać wymianę ślimaka i my to robimy w pionowych paszowozach wszystkich marek. To dość tani i skuteczny sposób na przedłużenie pracy paszowozu, co ma znaczenie zwłaszcza teraz gdy koszty produkcji są bardzo wysokie – dodał Tomasz Łuczak.
Hodowla w polskie ręce
Na stoisku Stacji Hodowli i Unasienniania Zwierząt w Bydgoszczy spotkaliśmy nie tylko rolników, ale i prezesa Wiesława Drewnowskiego, który przekazał nam cenne informacje.
– Pojawiła się duża szansa na reprywatyzację i zarazem repolonizację SHiUZ Bydgoszcz. Jest duże poparcie w kręgach władzy na wykupienie udziałów przez KOWR, co w dalszej perspektywie umożliwi ich przejście w ręce polskich hodowców. Co więcej, główny udziałowiec, jakim jest francuska firma Genes Diffusion nie mówi i nie widzi siebie nie jako właściciela, ale partnera do współpracy. To niepowtarzalna szansa i bardzo chciałbym zrealizować ten proces co byłoby zwieńczeniem mojej pracy zawodowej – stwierdził prezes Wiesław Drewnowski.
Na stoisku Polskiego Wydawnictwa Rolniczego spotkaliśmy Czytelników „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, a zarazem dostawców OSM Łowicz, którzy prenumerują naszą gazetę za pośrednictwem tej spółdzielni.
– Jesteśmy z okolic Wąbrzeźna i do Łodzi mieliśmy zbyt daleko na „Fermę”, a do Bydgoszczy to tylko 70 km. Interesuje nas wszystko co wiąże się produkcją mleka – powiedzieli dostawcy OSM Łowicz – dziadek, syn i dwóch wnuków, utrzymujący 60 sztuk bydła.
Na stoisku firmy Lely można było obejrzeć robot do podgarniania paszy Lely Juno, ale także Lely Discovery Collector, do czyszczenia pełnych posadzek z odchodów.
– Frekwencja na tegorocznych targach nie napawa optymizmem. Rolnicy głównie pytają o ofertę robotów udojowych. To numer jeden w kręgu ich zainteresowania, ze względu na to, że rodzinne gospodarstwa w ostatnim czasie znacznie zwiększyły skalę produkcji, a z drugiej strony trudno jest zatrudnić kogoś odpowiedzialnego do doju, czy w ogóle do pomocy przy krowach – powiedział Bartosz Borucki z Lely.