Witamina E ma kilka postaci chemicznych. Jedną z nich jest alfa-tokoferol. I tylko tę jej postać potrafi wykorzystać ludzki organizm. Rozpuszcza się w tłuszczach. A jej główna rola to działanie jako antyoksydant. Przypomnijmy: antyoksydanty to substancje, które chronią komórki naszego ciała przed działaniem tzw. wolnych rodników. Czym są owe wolne rodniki? Kiedy nasz organizm trawi i przetwarza składniki odżywcze, wynikiem tego procesu jest powstawanie atomów albo też całych cząsteczek, które mają niesparowane elektrony. Co to znaczy? Otóż elektrony są trochę jak ludzie. Lubią być w parach i w parach występują w większości przypadków. Jednak bywa, jak na przykład w efekcie trawienia albo też wystawienia organizmu na działanie dymu tytoniowego, że elektron w cząsteczce zostanie sam. Na ogół źle znosi tę samotność. I wtedy wchodzi w różne niebezpieczne albo niekorzystne dla naszego organizmu związki, powodując tym, na przykład, szybsze starzenie się skóry. Dlatego cząsteczkę albo atom z takim samotnym elektronem dobrze jest zneutralizować. Zajmują się tym antyoksydanty, a jednym z silniejszych jest właśnie witamina E.
Chroni przed zawałem
Dlaczego jest tak ważna? Ponieważ wolne rodniki nie wpływają tylko na szybkość pojawiania się zmarszczek na twarzy, ale też na zdrowie serca i ryzyko niektórych raków. Witaminą E naukowcy zaczęli się intensywniej interesować w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy to odkryto, że uszkodzenia powodowane przez wolne rodniki mają związek z wczesnymi fazami miażdżycy, która powoduje stopniowe zamykanie światła naczyń krwionośnych. Wolne rodniki przyczyniają się też do utraty wzroku i wielu chorób przewlekłych. A witamina E nie tylko może rodniki neutralizować, lecz w niektórych przypadkach także ograniczyć ich powstawanie.
W jakich przypadkach zatem witamina działa dobroczynnie na pewno, a w których nie mamy na to twardych dowodów? Długo myślano, że suplementowanie jej jest łatwym sposobem na zapobieganie chorobom układu sercowo-
-naczyniowego. Zauważono, że u kobiet powyżej 65. roku życia suplementacja witaminy redukuje ryzyko zawału czy udaru o 26%. Jednakże, niestety, nie udowodniono zbawiennego wpływu tej witaminy u ludzi już chorujących na schorzenia układu sercowo-
-naczyniowego albo tych, którzy już przeszli zawał. Najnowsze badania pozwoliły stworzyć hipotezę, że witamina E może być bardzo pomocna, ale w pewnych grupach w populacji. W jednym z badań w Izraelu podawano większe dawki witaminy E osobom chorym na cukrzycę typu 2 i zaobserwowano znaczący spadek ryzyka chorób serca.
Co do raka prostaty – nie tylko nie udowodniono wpływu witaminy na obniżenie jego ryzyka. Istnieją badania, które mówią, że suplementowanie jej może nawet to ryzyko zwiększać.
Witamina E i wzrok? W sześcioletnich badaniach witamina wykazała działanie obniżające ryzyko zwyrodnienia plamki żółtej, ale była podawana w sąsiedztwie witaminy C, beta-karotenu i cynku. Sama witamina E spożywana poza dietą nie przeciwdziała schorzeniu. Nie udowodniono jasno zaś przeciwdziałania witaminy E chorobie Alzheimera i chorobie Parkinsona.
Wystarczy, że dobrze jesz
Do czego na pewno jest nam witamina E potrzebna? Bez niej nie będziemy dobrze widzieć, a krew nie będzie krzepła tak, jak powinna. Potrzebujemy jej, żeby być płodnym, ponieważ wspiera owulację i rozwój płodu. Jeśli mamy niedobory tej witaminy, skóra zestarzeje się nam szybciej, mózg będzie funkcjonował poniżej możliwości i może pojawić się ból nerwów.
Żeby mieć alfa-tokoferolu tyle, ile trzeba, wystarczy zbilansowana dieta. Nie musimy przyjmować witaminy E w suplementach. Jej niedobory są bardzo rzadkie, ale zdarzają się u osób chorujących na zapalenie trzustki, celiakię i mukowiscydozę. Objawami niedoboru są retinopatia, czyli uszkodzenia siatkówki, skutkujące problemami ze wzrokiem, a także neuropatie polegające na uszkodzeniach nerwów, zwłaszcza w stopach i dłoniach, powodujące bolesność i problemy z ruchem. Niedobór może wywoływać ataksję, czyli niezdolność do kontrolowania ruchów ciała, a także obniżać odporność.
Nie ma ryzyka, że przesadzimy z witaminą E, jeśli przyjmujemy ją w pożywieniu. Jej dzienne zapotrzebowanie mieści się w przedziale 400–1000 jednostek. Jeśli się przedawkuje, nie zaszkodzi to zdrowym osobom. Jeśli przyjmiemy ponad 1000 jednostek na dobę albo właściwą ilość witaminy, ale w towarzystwie leków rozrzedzających krew, istnieje wysokie ryzyko krwawień.
Nie chcesz przesadzić z witaminą E i zaszkodzić sobie, za to wyglądać młodo i sprawnie myśleć? Po prostu zadbaj, by w diecie znalazły się: olej z kiełków pszenicy, olej słonecznikowy, ziarna słonecznika, migdały, orzeszki ziemne, szpinak, dynia, czerwona papryka, szparagi, mango i awokado.
Karolina Kasperek