Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wojna w Ukrainie a światowe mleczarstwo

Data publikacji 07.03.2022r.

Kryzys w Ukrainie wpłynie na globalny rynek produktów rolnych i żywnościowych. Nie musi on bezpośrednio dotyczyć danego produktu rolnego. Jednak sama ukraińska produkcja zbóż jest na tyle istotna, że wpływa na cały światowy rynek żywnościowy. Jego znaczenie jest na tyle duże, że wahania na nim mogą spowodować powszechny głód w wielu państwach. Polsce braki produktów mleczarskich nie grożą. Jednak wojna w Ukrainie bez wątpienia będzie miała wpływ na rynek mleka.

Sam konflikt w Ukrainie faktycznie dotyczy trzech państw. Poza Ukrainą są to Federacja Rosyjska oraz Białoruś. To, co dzieje się na ich rynkach żywnościowych, już ma wpływ na rynki żywnościowe w skali globalnej. Wojna bez wątpienia wpłynie również na rynek mleka. Nawet jeśli żadne z działań politycznych, będących jej następstwem nie jest bez pośrednio wymierzone w sektor produkcji i przetwórstwa mleka. Przede wszystkim, już funkcjonują wprowadzone głównie przez państwa zachodnie sankcje przeciwko Federacji Rosyjskiej i Białorusi. Są one poszerzane, a kolejne państwa dołączają do tych pierwotnie wprowadzonych przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską. Ma to ogromny wpływ na popyt i podaż na produkty żywnościowe, w tym mleczarskie.

Wśród nałożonych na Federację Rosyjską i Białoruś sankcji jest odcięcie od systemu SWIFT, który pozwalał płynnie dokonywać płatności pomiędzy państwami. Niwelował on również problemy związane z funkcjonowaniem różnych walut w różnych państwach, a sama realizacja przelewów podlegała wyjątkowym uproszczeniom. Odcięcie tych dwóch państw od systemu SWIFT spowoduje co najmniej ich krótkoterminowe wyłączenie z handlu międzynarodowego. Rosjanom czy Białorusinom najzwyczajniej trudno jest przekazywać płatności za zamówione lub zakupione towary. Szacuje się, że objęcie sankcjami Rosji i Białorusi oraz problemy z dostawami z rynku ukraińskiego oznaczają zmianę na rynkach globalnych na poziomie 1,2 miliarda kilogramów ekwiwalentu mleka surowego w skali roku.

W Polsce Ukraina postrzegana jest jako państwo, którego produkcja mleka nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania wewnętrznego. Jest to fakt. Produkcja mleka w tym kraju od lat się zmniejsza. Jednak w skali globalnej, tak jak Białoruś jest eksporterem produktów mleczarskich. Głównymi produktami trafiającymi z Ukrainy do innych państw były proszki mleczne. Głównie natłuszczane mleko w proszku oraz serwatka. Największymi odbiorcami tych pierwszych były kraje związane z Federacją Rosyjską, jak Kazachstan. W przypadku serwatki były to kraje dalekiej Azji, jak Chiny czy Wietnam. Jednocześnie do globalnego obrotu gospodarczego nie trafia część produkcji z Białorusi. Był on znacznie większy niż ukraiński, a trafiał głównie do Rosji i Chin, gdzie lokowano przede wszystkim sproszkowane produkty mleczarskie. Co ważne, Ukraina była istotnym partnerem handlowym dla białoruskich mleczarni. Sprzedawały one tam przede wszystkim sery dojrzewające. W przypadku tego produktu rynek ukraiński był trzecim co do wielkości eksportu po rosyjskim i kazachskim.

W kompletnie innej sytuacji jest Rosja, będąca znaczącym importerem produktów mleczarskich. O ile nałożenie sankcji na Białoruś, czy wyłączenie Ukrainy z rynków globalnych powoduje zmiany po stronie podaży produktów, to wykluczenie Rosji z systemu bankowego skutkuje zmianami po stronie zakupowej. Od 2014 roku mamy do czynienia z rosyjskimi sankcjami nałożonymi na większość państw Europy, Kanadę i Stany Zjednoczone. Obecnie powstaje ryzyko, że zostaną one rozszerzone na każde państwo, które przystąpiło do wykluczenia Rosji ze światowego systemu bankowego. Przykładem może tu być Argentyna. Państwo to stało się dla Federacji Rosyjskiej istotnym dostawcą produktów żywnościowych po nałożeniu na Rosję sankcji w 2014 roku. Obecnie wśród argentyńskich producentów żywności rodzą się obawy, że wypracowane przez lata relacje zostaną pogrzebane w wyniku konfliktu w Ukrainie. W zeszłym roku Argentyna była drugim po Białorusi dostawcą serów dojrzewających do Rosji. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Szwajcarii czy Nowej Zelandii, która jest znaczącym dostawcą masła na rosyjski rynek.

Wojna w Ukrainie będzie miała bez wątpienia wpływ również na cenę mleka, jaką wypłacają mleczarnie swoim dostawcom. Chodzi przede wszystkim o ceny gazu ziemnego i ropy. Pierwszy z nich nie wpływa bezpośrednio na gospodarstwa rolne. Jednak przyrost jego cen ma wpływ na spieniężenie produktów. Zakup paliw i energii stanowi wymierny koszt produkcji. Tym bardziej, że w ostatnich miesiącach w Unii Europejskiej mówiono wprost o kryzysie energetycznym. Pierwsze sygnały o jego natężeniu miały miejsce już w pierwszym dniu wojny, kiedy to kontrakty terminowe na jego zakup znacząco wzrosły. W przypadku holenderskiej giełdy, będącej jedną z największych w Europie, ceny gazu ziemnego wzrosły już o 60%. Obok nadal przyśpieszającej inflacji, czynnik ten będzie stał za znaczącym wzrostem cen produktów mleczarskich.

Odcięcie ukraińskiego i białoruskiego eksportu z rynków światowych już spowodowało zakupową panikę głównie na rynkach azjatyckich. Pomimo że nie są to duże, niemożliwe do zastąpienia ilości, powoduje to jednak wzrost cen. Ostatnie dane z początku miesiąca, dotyczące rynku zarówno Oceanii, jak i europejskiego, świadczą o dużym wzroście cen wszystkich produktów mleczarskich. Znajduje to odzwierciedlenie w wynikach ostatnich giełd mleczarskich, które notują rekordowe od lat wzrosty. Analitycy są zgodni, że trend ten będzie postępował. Indeks cen FAO jest najwyższy od 10 lat. Zarówno produkty mleczarskie, jak i wszelka inna żywność, będą jeszcze drożeć, a składa się na to coraz więcej elementów. Przede wszystkim są to coraz większe koszty, jakie trzeba ponosić na jej wytworzenie. Już przed wybuchem wojny inflacja w Polsce sięgnęła blisko 10%. Rosnące ceny paliw bez wątpienia znacząco ten proces przyspieszą. Pozostaje zadać pytanie, czy wzrosty cen produktów zrekompensują koszty ich wytworzenia. Podobne wnioski nareszcie zaczęły wyciągać unijne władze informując, że Zielony Ład wymaga zdefiniowania na nowo.

Artur Puławski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a