Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Łącko z Krainy w Kratę wpadło do Sieci

Data publikacji 02.01.2022r.

Czy wiecie, że od trzech lat w Polsce działa Sieć Najciekawszych Wsi? Nie da się tam zapisać, wypełniając formularz i porządkując nieco centrum miejscowości. Trzeba spełnić szereg wymogów. Ale za to, kiedy już się w sieci znajdziemy, wiele zyskujemy. A turyści, także ci z zagranicy, mają absolutną pewność, że kiedy wybiorą którąś z wiosek na aktywny odpoczynek, nie zawiodą się.

zachodniopomorskie

Łącko leży w Krainie w kratę, o czym zaraz. Jest w Sieci Najciekawszych Wsi, o czym powiemy chwilę później. O Łącku dowiedzieliśmy się od społeczników z Postomina. Kiedy zadzwoniliśmy do sołtysa wsi, nie tylko zgodził się z nami rozmawiać, ale już w pierwszych zdaniach rozpoczął, jak przystało na włodarza jednej z najciekawszych wsi, intensywną promocję.

Wyjątkowi jak owalnica

– Zacznę od tego, że Łącko zostało dostrzeżone przez innych, to znaczy nie my ubiegaliśmy się o to, żeby nas zobaczono i doceniono, tylko uwagę zwróciła na nas sama Sieć Najciekawszych Wsi. Łącko jest bardzo starą osadą rybacką położoną nad jeziorem Wicko, oddzieloną wąskim pasem lasu od Bałtyku. Kiedyś byliśmy brzegiem morza, Bałtyk sięgał do Łącka, ale to dawne czasy. Później powstała w sposób naturalny mierzeja, która nas oddzieliła od wody. Łącko to wieś, która z lotu ptaka cała tonie w zieleni. Mamy tu niezwykłą harmonię pomiędzy krajobrazem, przyrodą a architekturą. Łącko jest też oryginalne poprzez swój układ architektoniczny. Jesteśmy tak zwaną owalnicą – to charakterystyczne dla dawnych słowiańskich osad. Mamy miejsce centralne, czyli kościół z drogą, która go okala. Jest jeszcze jedna, dłuższa droga okalająca wioskę. I kilka krótkich uliczek, które przecinają wieś, w której mamy niewiele ponad sześćdziesiąt kominów. Ale jest to wszystko tak uroczo rozmieszczone, że, proszę mi wierzyć, kiedy ktoś przyjeżdża po raz pierwszy, zdarza się, że potrafi się zagubić – opowiada Władysław Wrzesień, sołtys Łącka.

W krainie w kratę inne powietrze

Owalnicowe drogi Łącka są niemal w całości wybrukowane. Sołtys mówi, że to przedstawiciele samorządu wykazali tak dużą wrażliwość estetyczną i sami zasugerowali, by przy tej urokliwej architekturze i zieleni nawierzchnię zmieniać nie na asfalt czy nowoczes­ną kostkę, a na kamień.

– Nasi włodarze mają niesamowite wyczucie potencjału tych naszych wioseczek, a szczególnie Łącka, które było kiedyś ulubionym miejscem wypoczynkowym dla książąt darłowskich. Ma zabudowę parkową, dużo jest starodrzewów, pomników przyrody. Przez naszą wieś przebiega europejski szlak rowerowy. I słyszymy zachwycone komentarze turystów, którzy przystają w Łącku na odpoczynek. A kiedy wjeżdżają, mówią, że jakby przenikali do innego świata. Wieczorem spacerują drogą oświetloną, co prawda, nowoczes­nymi, ale w stylu retro latarniami. Tu w ogóle panuje jakaś niezwykła atmosfera – mówi Władysław Wrzesień i tłumaczy o co chodzi z „krainą w kratę”.

Łącko ma bardzo dużo budynków z tak zwanego szachulca, czyli w których szkielet z drewnianych belek wypełniony jest plecionką z łozy lub trzciny i polepiony gliną zmieszaną z sieczką lub trocinami. Ale wśród szachulca pojawia się i mur pruski, czyli taki, w którym przestrzenie między belkami wypełnione są cegłą. Budynki dziś stojące w Łącku mają po sto pięćdziesiąt, dwieście lat, ale są i takie, którym przypisuje się nawet trzysta.

Z Darłowa do Łącka

To teraz trochę o historii, która woła z każdego miejsca w tej malowniczej wiosce. Nazwa Łącko pochodzi od łąk. W dawnych czasach nosiło niemiecką nazwę Lanzik, Lanczk i Lantzke. Nic zakakującego, bo Lanzig to po niemiecku łąka.

W Sieci Najciekawszych Wsi chodzi jednak także o opowieść. To i historia, i często związane z miejscem legendy. Takich w Łącku nie brakuje. Wiadomo na pewno, że wieś była miejscem dłuższego pobytu jednego z książąt z dynastii Gryfitów – Bogusława X, nazwanego później Wielkim. Podanie już natomiast głosi, że przebywał przez kilka lat w Łącku i że wtedy zajmował się nim chłop Hans Lange. Znane jest nawet miejsce pobytu księcia. W miejscu, w którym mieszkał, stoi dziś trochę później zbudowany dom i ufundowana jest tablica pamiątkowa.

Jednak chyba najgłośniejszą jest legenda o dzwonach i haniebnym morderstwie.

– Legenda związana jest z naszym kościołem z końca XV wieku pod wezwaniem Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, a konkretnie z dzwonami na wieży, które mają jakieś pięćset lat. Ponoć mistrz próbował wielokrotnie odlać dzwon, ale dźwięk wciąż był nie taki. Pod nieobecność mistrza uczeń odważył się sam zrobić nowy dzwon. Okazało się, że ma niebiański dźwięk. Mistrz, kiedy się o tym dowiedział, wrócił i z zazdrości zamordował ucznia. A potem ruszyło go sumienie i historia skończyła się ponoć tragicznie, czyli wymierzeniem mu kary śmierci. Mamy też legendę o łabędziu pojawiającym się na jeziorze Wicko. Podobno miejscowy zakonnik naruszył niewinność pięknej dziewczyny. Jej duch ma się pokazywać na lustrze wody – opowiada sołtys i dodaje, że pierwotnie na wieży były trzy dzwony, ale jeden dawno temu wyjechał gdzieś do Niemiec.

Ależ mają bramę!

W łąckim kościele można podziwiać późnogotycką rzeźbę św. Anny Samotrzeć i XVI-wieczną kamienną chrzcielnicę. Sołtys mówi, że są tylko dwie takie w całej Europie. W kościele są też kilkusetletni krucyfiks, ołtarz i malowidła na stropie. A w samej wiosce? Dęby pokoju, które mieszkańcy posadzili w 1870 roku na pamiątkę zakończenia wojny francusko-pruskiej. Jest też przeuroczy domek z szachulca wybudowany w ramach projektu „Zobaczyć Łącko” przez mieszkańców i studentów wydziału architektury Politechniki Poznańskiej. Jest pracownia plastyczna „Kukuryku”, która znajduje się w gospodarstwie agroturystycznym i która prowadzi zajęcia z rysunku, malarstwa, garncarstwa, wyrobu biżuterii, a także pokazy wypieku chleba. Można zobaczyć gospodarstwo i dom, w którym, zgodnie z legendą, miał mieszkać przez kilka lat na przełomie XV wieku książę Bogusław. Ale chyba największą atrakcją jest dębowa brama szachulcowa z 1767 roku.

– Brama jest absolutnie oryginalna. Jesteśmy w trakcie rozmów z jej właścicielem, by przejąć ją, przenieść i wyeksponować gdzieś w centrum wioski. Do niedawna mieliśmy też bardzo ciekawy dom – dom żeglarza. Istnieje legenda, że na wysokości pobliskiego Jarosławca rozbił się kiedyś okręt. Ocalały żeglarz osiedlił się w Łącku i wybudował replikę okrętu, który się rozbił. Ten okręt długi czas był w naszym kościele, jeszcze w XIX wieku. Cóż, czas robi swoje. Wielka szkoda, że w tamtym wieku ktoś nie wymyślił Sieci Najciekawszych Wsi i nie zatrzymał tej repliki w czasie – mówi z żalem sołtys Łącka.

Ty też możesz być w Sieci...

Chciałoby się powiedzieć „lepiej późno niż wcale”. Ważne, że Sieć Najciekawszych Wsi powstała. Prace nad nią wystartowały już w 2015 roku, ale na dobre ruszyła trzy lata później. Pomysł, by zainspirować się francuską siecią, przyszedł do głowy Ryszardowi Wilczyńskiemu, dziś posłowi z okręgu opolskiego. Pomysł przybrał kształt we współpracy z Polską Siecią Odnowy i Rozwoju Wsi.

– W 2018 roku wytypowanych zostało sto wsi na terenie całego kraju. W przedsięwzięcie zaangażowanych było pięć zespołów projektowych. Do współpracy zaproszono naukowców z uczelni polskich. Wiedzieliśmy, że nie możemy konkurować z architekturą wsi francuskich. Wiedzieliśmy też, że nie chodzi nam o wsie tematyczne. Bo te bazują na potencjale tworzonym na bieżąco. A nam chodziło o istniejący, zastany potencjał kulturowy, często związany z bogatą historią, z architekturą, folklorem, tradycjami, walorami przyrodniczymi – wyjaśnia prof. Sylwia Staszewska z Zakładu Geografii Rolnictwa i Wsi na Wydziale Geografii Społeczno-Ekonomicznej i Gospodarki Przestrzennej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, uczestnicząca od początku w projekcie jako ekspert i osoba biorąca udział w certyfikacji.

Ze stu wsi wybrano pięćdziesiąt, które zostały ocenione przez ekspertów według ustalonych wcześniej kryteriów. Efektem oceny był raport, który zawierał pozytywne i negatywne spostrzeżenia dotyczące sposobu zabudowy i zagospodarowania, uwagi odnoszące się do wykorzystania i kształtowania elementów przyrodniczych, wskazówki jak wykorzystać potencjał ludzki i kulturowy wsi. Raport ten otrzymywali mieszkańcy i samorządy.

– Raport zawierał też rekomendacje dotyczące sposobu kształtowania przestrzeni wiejskiej: sugerował dobór roślin, wskazywał na cenne elementy architektoniczne i warte ochrony formy przyrodnicze, proponował zmiany renowacyjne i porządkowe – wyjaśnia prof. Staszewska.

Celem oceny wsi było sprawdzenie czy wieś spełnia kryteria, by dostać się do Sieci Najciekawszych Wsi. Jeśli nie spełniała, wówczas mieszkańcy wraz z przedstawicielami samorządu określili plan działania, zgodnie z którym naprawiali to, co wymagało zmian, i wzmacniali to, co było wartością we wsi. Po zmianach ekspert ponownie odwiedzał miejscowość i sprawdzał spełnienie kryteriów.

Dziś w SNW jest czternaście certyfikowanych wiosek, a kolejnych dziewięć czeka na certyfikat.

Co należy zrobić, jeśli czujemy, że i nasza wieś mogłaby „wpaść” w taką sieć?

– Wieś powinna zgłosić się do sekretariatu PSORW. Telefon można znaleźć na stronie www.psorw.pl. Zostanie wtedy przydzielony wsi ekspert, który się skontaktuje i ustali w rozmowie telefonicznej, jakim potencjałem dysponuje wieś. Za ocenę płaci urząd gminy. Jeśli po naszym przyjeździe wieś spełnia kryteria, może nawet natychmiast wejść do Sieci. A może być tak, że będzie potrzebować planu działania. I wtedy certyfikacja może trochę potrwać – wyjaśnia ekspertka i dodaje, że zdarzało się, że wieś nie została zakwalifikowana.

Profesor Staszewska zachęca jednak do zgłoszeń, bowiem wsie posiadają czasem tzw. miejsca ciekawe. To osobna lista na stronach PSORW, na której mogą się znaleźć interesujące miejsca, historie czy inicjatywy, które też mogą wspomóc wieś w rozwoju turystyki, rekreacji czy wpłynąć na jej wizerunek.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a