Nowy rok zawsze przynosi nowe nadzieje, ale i niepewność co nas czeka. Mamy nadzieję, że ten rok, który nadszedł będzie lepszy od poprzedniego. My w przyszłość, mimo wszystko, patrzymy z optymizmem. Od dwóch lat świat żyje w lęku przed koronawirusem. Jak się okazuje, jego kolejne mutacje są coraz bardziej zaraźliwe, ale i powodują słabsze objawy. Najnowsza wersja COVID-a właśnie taka jest. Tak też było w historii ludzkości. Wszystkie „zarazy” z przeszłości z czasem traciły na zjadliwości. Gdyby było inaczej, ludzkość już dawno by wyginęła. I stąd nasz optymizm co do pandemii. Życzymy Wam drodzy Czytelnicy, aby jej koniec nastąpił w 2022 r. Oczywiście pamiętamy o wszystkich zmarłych – zarówno w Polsce jak i na świecie – będących ofiarami tej zarazy. Mamy nadzieję, że medycy i politycy wyciągną wnioski z tej pandemii. Bądźmy czujni. Wszak znowu może się pojawić nowa bakteria czy też nowy wirus. Także z wojskowych laboratoriów.
r e k l a m a
O rolniczej inflacji,
która jest wielokrotnie wyższa od tej oficjalnej, podawanej przez Główny Urząd Statystyczny, pisaliśmy już wielokrotnie w tej rubryce. Zastanawiamy się, jaki w tym wypadku będzie rozwój sytuacji. Przede wszystkim, czy paliwa i nawozy mogą stanieć? Ceny tych pierwszych wzrosły ze względu na gazową wojnę, jaką Europie wypowiedziała Rosja. Każda wojna, nawet 100-letnia, kiedyś się skończy. I zakończenia tej wojny życzymy Wam drodzy Czytelnicy w 2022 r. Ceny tych drugich zależą nade wszystko od cen gazu, więc tutaj sytuacja jest podobna. Unia Europejska i Polska mają instrumenty, które pozwolą obniżyć koszty gazu dla przemysłu (opłaty emisyjne i podatki), więc ceny nawozów można choć trochę zmniejszyć nawet nie oglądając się na prezydenta Putina i najskuteczniejszą dywizję rosyjskiego wojska, czyli firmę GAZPROM i tego również życzymy Wam drodzy Czytelnicy w 2022 r. Naszym zdaniem, powinna nastąpić głęboka demonopolizacja rynku nawozów w całej Unii Europejskiej. Także poprzez bezcłowe wprowadzenie na rynek tańszych nawozów. Oczywiście takie rozwiązanie powinno mieć charakter przejściowy.
Polska z racji
nadmiernego stosowania węgla i tzw. zielonych certyfikatów dostaje mocno po kieszeni. Nasze rolnictwo zostanie też ukarane z racji tzw. Zielonego Ładu. I tylko dlatego, że zużywa znacznie mniej nawozów i pestycydów od takich potęg rolniczych jak Francja, Holandia, Niemcy czy też Dania. Bowiem zmniejszenie poziomu nawożenia oraz środków ochrony roślin sprawi, że nasza prawie ekologiczna żywność, której produkcja znacznie spadnie, będzie sprzedawana po takich samych cenach jak pełna chemii żywność holenderska czy niemiecka. A może by wprowadzić w UE zielone certyfikaty premiujące te państwa, które zużywają najmniej rolniczej chemii! Ciekawe czy bogate państwa UE zgodzą się na ten pomysł?! Owszem, możemy stosowne dokumenty złożyć w Brukseli! Ale ich rozpatrzenie będzie trwało dziesiątki lat.
r e k l a m a
Konsumencka inflacja
w Polsce w listopadzie wyniosła 7,8 procenta (wzrost o 1 procent w porównaniu do października) i zapewne nadal piąć się będzie – nawet do poziomu 10 procent. To oznacza wzrost oprocentowania kredytów zaciągniętych przez rolników na inwestycje, choć rozmaite telewizje przekonują nas, że drożeją tylko kredyty na zakup mieszkań. Jak na razie drożeje transport (nie tylko z powodu cen paliw), użytkowanie mieszkań i domów (koszty ogrzewania i prądu) oraz żywność. Z komunikatu GUS, a ściślej biorąc z jego interpretacji przez rozmaitych ekonomistów wynika, że winę za ową drożyznę ponoszą rolnicy. Wprawdzie rolnicy za ziemniaki dostawali około 30 groszy za kilogram, ale według wspomnianego komunikatu cena ziemniaków w sklepie wzrosła o 26 procent. Wzrosła, bo rolnicy nie godzą się na sprzedaż po 10 groszy! A dramatyczny wzrost cen na półkach sklepowych: cebuli o 40 procent oraz ogórków o 40 procent – to wręcz makabra dla miastowych. Nie na darmo kilka numerów temu wstępniak miał tytuł: Stop rolniczej pazerności! Jeden ze speców od ekonomii produkujący się w telewizji walczącej o wolność i demokrację skomentował 11-procentowy wzrost ceny masła na półkach słowami typu, że tak właściwie to masła, tak dla zdrowotności, powinniśmy jeść niewiele. Stwierdził też, że cukier to biała śmierć. Czyli masło to żółta śmierć! Tylko na odcinku wieprzowiny osiągnęliśmy sukces. Spadek cen rok do roku o 1,4 procenta! Ten fakt wspomniany spec skomentował tryumfalnie: będziemy mieli tańszą szynkę na święta. Jednak nie zapytał czy ceny skupu tuczników też spadły w ciągu kilkunastu miesięcy o 1,4 procenta? Bo z naszych wyliczeń wynika, że o ponad 30 procent.
W tym miejscu przypominają się nam komunikaty dotyczące wzrostu cen z czasów komuny – z końca lat sześćdziesiątych i początku lat siedemdziesiątych. Wówczas politycy uspokajali Polaków, że choć spadła produkcja dóbr konsumpcyjnych, to wyprodukowaliśmy o 20% więcej lokomotyw. Powrotu tych czasów oczywiście nie życzymy Wam drodzy Czytelnicy w 2022 r.