Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Odłóżmy Zielony Ład na półkę

Data publikacji 14.03.2022r.

Waldemar Mazurek – przewodniczący rady powiatu wrocławskiego Dolnośląskiej Izby Rolniczej we wsi Glinica wspólnie z żoną Elżbietą prowadzi, przejęte ponad 30 lat temu, gospodarstwo rolne specjalizujące się w roślinnym kierunku produkcji. Na posiadanym areale uprawia kukurydzę na ziarno, buraki cukrowe, groch, fasolkę, rzepak, jęczmień.

Dwa lata temu przestaliśmy uprawiać pszenicę, stwierdziliśmy bowiem, że w naszym przypadku jest to zbyt pracochłonna i nieopłacalna uprawa. Nasze grunty oddalone od Wrocławia o ok. 30 km są dobre. Przy doborze odmian szczególny nacisk kładziemy na wczesność wschodów ze względu na zasobność gleby w wodę i te odmiany preferujemy na terenie gminy Ślęza. Odmiany późniejsze z kolei preferujemy na terenie gminy Kobierzyce, tam opady deszczu występują nieco później – mówi pan Waldemar.

Mój rozmówca zapytany o to jak ocenia produkcję roślinną w kontekście wysokich cen nawozów i środków ochrony roślin odpowiedział.

Rolnicy w ubiegłym roku wchodzili w pole po starych cenach, a zbierali po nowych, lepszych. Można zaryzykować stwierdzenie, że całkiem dobrze wszystko się spięło. Choć stracili rolnicy, którzy mieli podpisane kontrakty na niższe ceny, ale nie mieli wyboru, musieli się z nich wywiązać. W tym miejscu musimy wspomnieć o sytuacji z lat poprzednich, które były niekorzystne z racji cen, jak i warunków atmosferycznych, dominowały susze. Reasumując, niewielu rolników posiadało rezerwy finansowe, żeby sobie radzić. Obecnie mamy sytuację skomplikowaną i dynamiczną. Wchodzimy w pola z nowymi cenami. W ubiegłym roku wchodziliśmy z obciążeniem 1 ha kwotą 1 tys. zł za nawozy, dziś z obciążeniem na poziomie 3 tys. zł. W przypadku suszy lub jakiegoś załamania na rynku nam producentom zbóż grożą poważne problemy finansowe. Nie możemy zapominać o konflikcie Rosja – Ukraina. Na pewno zaburzy on rynki rolne na świecie. Nie wiadomo jak się rozwinie sytuacja, jest wiele pytań, a niewiele odpowiedzi.

W gospodarstwie Mazurków największe wydatki związane są z zakupem nawozów, środków ochrony roślin i paliwa.

Waldemar Mazurek zapytany jak ocenia Zielony Ład, który ma wejść w życie 1 stycznia 2023 r. odpowiedział.

Moim zdaniem rolnikom nie powinno się przeszkadzać w tym co robią. Doskonale wiedzą co, jak i ile mają produkować, a tym wszystkim powinien sterować rynek, a nie urzędnicy z Brukseli. Uważam, że w obecnej sytuacji należałoby zrezygnować z jego wprowadzenia, a przynajmniej odłożyć w czasie na później. Powinniśmy się skupić na tym, by produkować jak najwięcej żywności. Problem będzie miała Ukraina, może Europa, a nawet Afryka. Przyjdzie czas, by się zająć tym tematem. Trzeba pamiętać, że wprowadzenie Zielonego Ładu będzie się wiązało z ograniczeniami w stosowaniu chemii, będziemy zatem osiągać mniejsze plony, a więc i dochody.

Dużym problemem polskiego rolnictwa jest brak następców do przejmowania gospodarstw. Nie mniejszy dotyczy chętnych do pracy. Jaka zatem zdaniem pana Waldemara jest przyszłość polskiego rolnictwa.

Dzisiaj młodzi ludzie są przyzwyczajeni do wygodnego życia i nie jestem sobie w stanie wyobrazić ciężkiej pracy, jaką kilkadziesiąt lat temu sam wykonywałem. Dzisiaj młodzi ludzie chcą mieć wolny weekend, pracować lekko, zwiedzać świat dlatego też duży nacisk kładziemy na wykształcenie naszych dzieci i nie zmuszamy ich do tego, by któreś zajęło się gospodarstwem. Będzie nam na pewno bardzo miło, jeśli któreś się zdecyduje na nim pozostać, ale nic na siłę – na zakończenie powiedział pan Waldemar.

Ireneusz Oleszczyński

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a