Niestety, przy tej samej okazji nadal rosną koszty produkcji, co u rolników budzi w pełni uzasadniony niepokój. Dopóki ceny mleka w skupie rosną proporcjonalnie do kosztów produkcji, dopóty sytuacja jest pod kontrolą. Problem w tym, że dalsza prognoza w tej materii nie jest jasna. Zależy ona od wielu czynników, zarówno tych regularnych, jak i nieregularnych, a zaistnienie i wpływ na cenę tych ostatnich trudno przewidzieć i ocenić. Zagadnienie to jest poważne, bo już teraz wielu producentów ma wątpliwości czy ich ciężka praca na sens. Z całą pewnością monitoring uśrednionych bieżących kosztów produkcji powinien stać się jednym z kluczowych zadań Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które dysponuje przecież wykwalifikowaną kadrą mogącą się poświęcić temu zagadnieniu. W dalszej kolejności mogłoby to uporządkować relacje pomiędzy skupem a producentami, a w dalszej zaproponować jakieś programy ratunkowe, gdyby koszty produkcji miały zmierzać ku przewyższeniu cen skupu mleka.
Według danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w okresie od stycznia do listopada 2021 roku wartość eksportu polskich artykułów mleczarskich w stosunku do analogicznego okresu roku poprzedniego wzrosła aż o 12%, osiągając wielkość ok. 11 mld zł.
Kondycja naszej branży nie zależy jednak tylko i wyłącznie od uzyskiwanych przychodów ze sprzedaży, ale ich relacji z bieżącymi kosztami produkcji.
Zważając na to, że w strukturze odbiorców naszych produktów dominuje Unia Europejska, której kraje kupują aż 65% naszych produktów eksportowych, można zachować pewien spokój, bo popyt na rynku wspólnotowym nie jest zagrożony.
Bardzo dobrą wiadomością, jednak niekoniecznie dla konsumentów, jest znaczący wzrost wartości mleka. W lutym przeciętnie w Unii Europejskiej, zgodnie z danymi instytutu IFE w Kilonii, cena wzrosła o kolejne 2 centy, osiągając 0,563 euro za kg mleka o zawartości tłuszczu 4%, czyli ok. 2,77 netto za litr.
Nie jest to oczywiście przeciętna cena mleka wypłacana w Unii Europejskiej, a jedynie wielkość wyliczona na podstawie aktualnych notowań cen produktów masowych, tj. mleka w proszku i masła w Kempten.
Wyliczona wartość surowca w żadnym wypadku nie jest ceną wypłaconą przez jakąkolwiek mleczarnię, ale wyznacza, do pewnego stopnia, kierunek i zakres rozwoju cen surowego mleka w Niemczech i UE.
Z polskiego rynku płyną podobne sygnały, co znajduje odzwierciedlenie w ponownym wzroście cen mleka przerzutowego, którego wartość przekroczyła ok. 2,20 zł netto za litr.
Czy konsumenci na świecie będą akceptować dalsze podwyżki? Zgodnie z danymi z FAO, w lutym 2022 roku żywność na świecie podrożała o 3,9% w stosunku do stycznia 2022 roku i aż o 24,1% w ciągu ostatniego roku.
Na te podwyżki wpłynęły duże wzrosty wskaźników cen olejów roślinnych i produktów mlecznych.
Jeśli chodzi o wzrost kosztów produkcji, to zgodnie z danymi Komisji Europejskiej, w ciągu miesiąca koszty żywienia krów wzrosły o 0,3%, a energii o 2,7%. Dane te jednak nie obejmują gwałtownych wzrostów wynikających z wojny pomiędzy
Rosją i Ukrainą.
Inwazja Rosji spowodowała zawirowania na wszystkich rynkach, powodując skokowy wzrost kosztów produkcji żywności oraz zakłócenia w łańcuchu dostaw w całej Europie.
W przypadku eskalacji tej sytuacji istotne będzie, aby mleczarnie były w stanie podnosić ceny sprzedaży nawet szybciej niż w ostatnich miesiącach, aby umożliwić nadążanie za inflacją i przeniesienie wyższych dochodów na ceny mleka w skupie, co umożliwi pokrycie dalszych wzrostów kosztów produkcji w gospodarstwach.
Dalszy wzrost cen surowców energetycznych wpłynie na zwiększenie inflacji, uderzając w siłę nabywczą konsumentów, którzy już wyraźnie odczuwają wzrost cen żywności, z czego handel zdaje sobie sprawę. Może to wpłynąć na popyt, dlatego mleczarnie mogą natrafić na opór przy negocjowaniu wyższych cen artykułów mleczarskich.
Pojawiająca się panika zakupowa na krajowym i światowym rynku mleczarskim, wynikająca z utraty eksportu ukraińskiego i białoruskiego (które są eksporterami netto), może wywołać dalsze wzrosty cen produktów mleczarskich, co na pewno wywoła presję rolników na przetwórców, aby dorównali podwyżkom cen surowego mleka.
Sektor mleczarski aktualnie znajduje się pod dużą presją kosztową ze strony dostawców mleka, mimo że rolnicy zasadniczo funkcjonują z tzw. rocznym opóźnieniem, czyli w bieżącym roku wytwarzane są pasze, które posłużyły do produkcji mleka za rok.
Pasza objętościowa, czyli kiszonki z kukurydzy czy traw, została wyprodukowana jeszcze w oparciu o nawozy oraz paliwo w starych cenach. Jednak jeżeli weźmiemy do kalkulacji kiszonki i wszystkie produkty z pola wyprodukowane przy bieżących cenach, to wpływ wzrostu kosztów paszy na wyprodukowanie mleka okaże się bardzo gwałtowny.
Potrzebny jest zatem stały, obiektywny monitoring kosztów produkcji, który jest niezbędny do prowadzenia negocjacji zarówno z mleczarniami, jak i handlem przez
przetwórnie.
Sytuacja więc staje się bardzo trudna, dlatego istotny jest wspólny głos branży, w szczególności w rozmowach z detalistami, którzy wydają się być oderwani od rzeczywistości, nie zdając sobie sprawy, że przy tej polityce, półki sklepowe za rok mogą być puste.