wielkopolskie
– Gdy w 2004 roku przejmowałem gospodarstwo, prowadzona była w nim dwukierunkowa produkcja zwierzęca. Obok 30 krów mlecznych utrzymywana była też trzoda chlewna. Oba kierunki hodowli są do dziś, pomimo że trzoda nie jest obecnie opłacalna. Dlaczego nie rezygnuję z produkcji żywca wieprzowego? Z prostego powodu. Licząc, że sytuacja na rynku wieprzowiny ulegnie poprawie skorzystałem z programu dofinansowującego budowę ogrodzeń zabezpieczających gospodarstwa przed ASF. Jestem więc zobligowany przez kolejne 5 lat utrzymywać trzodę, do której musimy dziś z produkcji mleka dokładać – informuje Przemysław Wielgocki.
Stado bydła liczy blisko 200 sztuk,
w tym 80 krów dojnych. Do niedawna wszystkie byczki pozostawiane były do opasu, dziś znaczna część trafia na sprzedaż.
– Rosnące koszty produkcji mleka powodują, że zwiększamy pogłowie krów, tak by wielkością produkcji zrekompensować koszty – dodał hodowca.
Średnia wydajność stada wynosząca 8 tys. kg mleka do rekordowych nie należy i jest efektem bardzo młodego pogłowia, które dopiero zaczyna się rozdajać. Stado przebywa w starej oborze, do której 4 lata temu dobudowano wolnostanowiskową część na 80 krów. W starej części urządzono dojarnię, część budynku przeznaczono dla sztuk po wycieleniu i leczonych. Młodzież oraz krowy zasuszone przebywają w specjalnym namiocie o wymiarach 10x30 m, w którym może przebywać 50 sztuk.
– Praca hodowlana, jaką prowadzimy w gospodarstwie ma za zadanie przede wszystkim zwiększenie wydajności mlecznej. Nie zapominamy oczywiście o poprawie cech zdrowotnych, bardzo zależy nam też na długowieczności zwierząt – podkreśla hodowca.
Żywienie w gospodarstwie państwa Wielgockich oparte jest na technologii TMR. Do wozu paszowego firmy Sano o poj. 5 m3 trafia kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka z traw, słoma, kiszone wysłodki buraczane, melasa, śruty: zbożowa, sojowa i rzepakowa oraz niezbędne dodatki witaminowo-mineralne.
Rolnik zapytany o to co obecnie generuje największe koszty w produkcji mleka odpowiedział, że z pewnością jest to żywienie oraz pracownicy najemni.
– Jeśli spojrzymy na to pytanie przez pryzmat całego gospodarstwa, to z pewnością czołowe miejsce zajmują ceny nawozów, środków ochrony roślin i paliwo. Rocznie zużywamy ok. 15 tys. litrów paliwa, co przy obecnych cenach stanowi olbrzymi wydatek – zaznacza pan Przemysław. – Jak to ma się do opłacalności produkcji mleka? Z jednej strony można powiedzieć, że jest opłacalna, bo się z niej utrzymujemy. Z drugiej strony, skala opłacalności z roku na rok maleje. Stado mamy coraz większe, obroty też, a możliwości inwestowania coraz mniejsze. Za dobrych czasów z produkcji mleka bez kredytów mogliśmy kupić 5 ha, dziś jest to niewyobrażalne.
Hodowca zapytany o plany na przyszłość odpowiedział, że oczywiście związane są one z produkcją mleka.
– Powoli inwestujemy w gospodarstwo, mamy dwóch synów i liczymy, że w przyszłości przejmą ojcowiznę. Obecnie wymieniamy schładzalnik na mleko na znacznie większy, bo o poj. 5 tys. l. Wykorzystując obecną dojarnię jesteśmy w stanie jednocześnie doić 16 krów, przymierzamy się jednak do zakupu hali udojowej. Marzy się nam rybia ość 2x7 stanowisk, ale finanse nie pozwalają na taką inwestycję. Tak samo jest z budową wolnostanowiskowej obory. Kiedy plany przełożą się na realizację trudno dziś określić – stwierdza na zakończenie Przemysław Wielgocki.