mazowieckie
Paweł Tchórzewski uprawia pszenicę ozimą, pszenżyto ozime, zboża jare, kukurydzę i groch. Średnie plony zbóż wynoszą około 5 do 7 t z ha, a kukurydzy mokrej około 12 t z ha. Wszystkie orki wykonywane są jesienią. Pan Paweł na razie nie stosuje uproszczonej uprawy, ale nie wyklucza w przyszłości takiego rozwiązania. Plantator uzależnia nakłady na uprawę poszczególnych roślin od potencjału stanowisk, uwzględniając przy tym wpływ warunków atmosferycznych na plonowanie.
r e k l a m a
Ryzykowna intensyfikacja produkcji
– Gospodarujemy na glebach mozaikowych. Mamy miejsca z VI klasą bonitacyjną i trzeba je wkomponować w uprawy. Stosowanie większych ilości nawozów mineralnych słabo się u nas sprawdza, gdyż przy wystąpieniu braku opadów przez okres 2–3 tygodni w niektórych miejscach bez względu na zastosowane nawożenie i ochronę praktycznie nie mam plonu. W związku z tym staram się uzyskać w miarę dobry efekt przy jak najmniejszych nakładach. Nawet opryski przeciwgrzybowe w zbożach redukuję stosując tylko jeden zabieg fungicydowy. Może przy korzystnych warunkach pogodowych drugi zabieg przyniósłby efekt, ale wymaga on dodatkowego zaangażowania oraz kosztów. Jednak w moim przypadku zwiększenie nakładów wiąże się z dużym ryzykiem i obawą o to czy dodatkowe koszty w ogóle się zwrócą – mówi Paweł Tchórzewski.
Plantator dodaje, że wprawdzie mógłby zainwestować w uprawę adekwatnie do maksymalnego potencjału pól, jednak podkreśla, że wszystko jest uzależnione od cen zbieranych płodów.
– Inaczej wygląda ryzyko poniesienia maksymalnych kosztów na produkcję pszenicy, gdy cena ziarna przekracza 1200 zł za tonę, a inaczej przy cenach 700–800 zł za tonę. Tylko przy wzroście kosztów produkcji, w tym przede wszystkim nawozów i paliwa, nawet wysokie ceny zbóż nie zrekompensują nakładów. Obecnie nie wiemy jak wysokie koszty przełożą się na ceny surowców i czy pozwolą uzyskać opłacalność produkcji. Teraz trzeba będzie jeszcze raz wszystko przeliczyć czy warto intensyfikować produkcję, czy bardziej opłaci się w dalszym ciągu minimalizować nakłady – mówi Paweł Tchórzewski.
Trzy nawozy organiczne
Paweł Tchórzewski oprócz produkcji roślinnej prowadzi także tucz trzody chlewnej w cyklu otwartym. Zwierzęta utrzymywane są w dwóch systemach – na betonowych rusztach i głębokiej ściółce, dzięki czemu pan Paweł do dyspozycji ma zarówno obornik, jak i gnojowicę. Obornik w dawce 15–20 t/ha każdego roku roztrząsany jest na powierzchni 5–8 ha, natomiast gnojowicy świńskiej pan Paweł stosuje rocznie 200–300 tys. litrów. Największy udział wśród nawozów organicznych zajmuje poferment w formie płynnej, którego gospodarz wylewa 500–600 tys. litrów rocznie.
– Uprawiając około 10 ha kukurydzy przed orką zimową na części areału stosuję gnojowicę od świń, pod pozostałą część wylewam poferment z biogazowni. Kukurydza na pofermencie jest wyższa od tej uprawianej na gnojowicy o 20 do 30 cm. Po zbiorze kukurydzy na ziarno stosuję poferment w dawce 30 tys. litrów/ha w celu przyspieszenia mineralizacji resztek pożniwnych – mówi plantator.
r e k l a m a
Groch bez nawożenia mineralnego
Od około 7 lat w gospodarstwie państwa Tchórzewskich uprawiany jest groch siewny. Przy sprzyjającej pogodzie plony wynoszą 4 do 5 t z ha. Plantator uważa, że duży wpływ na dobre plonowanie grochu w jego gospodarstwie ma stanowisko. Przedplonem grochu jest zawsze kukurydza, przy uprawie której dwa razy stosowany jest poferment.
– Uprawiając groch po kukurydzy na pofermencie nie stosuję w nim już żadnego nawożenia mineralnego. Groch bardzo dobrze reaguje na duże ilości resztek pożniwnych pozostawionych po zbiorze kukurydzy na ziarno. Groch zostawia po sobie bardzo dobre stanowisko. Mógłbym zwiększyć areał uprawy grochu do 5 ha, ale wówczas prawdopodobnie część nasion musiałbym sprzedawać. Dotychczas zebrany groch przeznaczam na paszę dla trzody, zastępując nim śrutę sojową. Może ceny śruty sojowej i nawozów mineralnych sprawią, że zwiększę areał uprawy tej rośliny zwiększając jego udział w dawce pokarmowej świń. Obecnie warchlaki otrzymują około 3% grochu, a tuczniki maksymalnie 5–6% w dawce żywieniowej – wyjaśnia Paweł Tchórzewski.
Plantator na początku próbował uprawiać inne odmiany grochu. Szybko jednak postawił na Batutę, która przy odpowiednich warunkach pogodowych charakteryzuje się dobrym plonowaniem. W ubiegłym roku jej plon wyniósł ponad 5 t z ha, na co zdaniem rolnika miało wpływ to, że plantacja przed żniwami nie wyłożyła się jak miało to miejsce w lachach poprzednich.
– Występujące w lipcu deszcze zazwyczaj przygniatają rośliny grochu do ziemi. Później występują większe straty podczas zbioru. Zawsze po grochu stosuję talerzowanie pola i po tym zabiegu osypane ziarna grochu wschodzą. Uzyskany w ten sposób poplon na zimę przeoruję. W ubiegłym roku po zastosowaniu talerzówki groch w ogóle nie powschodził, co świadczy o znikomych stratach podczas zbioru – mówi pan Paweł.
Plantator dodaje, że Batuta nie wymaga desykacji, gdyż na polu o zbliżonych warunkach glebowych cała plantacja równo dojrzewa.
– W tym roku groch będzie wysiany na działce, na której część stanowi gleba IV klasy bonitacyjnej, a część V klasy. Pewnie skończy się to tak, że część na słabszej klasie będę musiał skosić wcześniej, a ze zbiorem na klasie IV będę musiał poczekać tydzień lub 2 tygodnie dłużej. To wszystko będzie jednak uzależnione od warunków pogodowych – dodaje Paweł Tchórzewski.
Rezygnacja z doglebówek w kukurydzy
W kukurydzy od kilku lat zwalczanie chwastów prowadzone jest powschodowo. Wcześniej gospodarz stosował preparaty doglebowe i jego zdaniem było to dobre i skuteczne rozwiązanie.
– Gdy zacząłem uprawiać groch, musiałem przejść na opryski powschodowe. Ich skuteczność jest mniejsza od doglebówek, jednak pozostałości preparatów doglebowych mogą zaszkodzić roślinom grochu – dodaje pan Paweł.
Paweł Tchórzewski wysiewa mieszańce kukurydzy z firmy DKC o FAO 240–250. Termin siewy przypada zazwyczaj pomiędzy 25 a 30 kwietnia. Razem z nasionami do gleby aplikowany jest fosforan amonu w dawce 150 kg/ha. Ponadto gospodarz pod kukurydzę stosował także sól potasową, która w tym roku będzie zastąpiona polifoską 6 w dawce 150 do 200 kg/ha. Czasami, gdy jest taka potrzeba, gospodarz stosuje dolistnie niewielkie ilości mocznika, aby wzmocnić rośliny kukurydzy.
W pszenicy ozimej i w pszenżycie ozimym azot stosowany jest w dwóch dawkach. W pierwszej zgodnie z planem wysiany został saletrosan w dawce 130–150 kg/ha. W drugiej zwykle stosowany był saletrzak, jednak prawdopodobnie tak jak w pierwszym nawożeniu wysiany zostanie saletrosan.
– Nie kupiłem saletrzaku i nie wiem czy po prostu nie użyję saletrosanu, który mam w zapasie. Zobaczymy jeszcze jak będzie z ceną i dostępnością saletrzaku – mówi Paweł Tchórzewski.
Paweł Tchórzewski podkreśla, że trudno dokładnie policzyć oszczędności, jakie daje stosowanie pofermentu z biogazowni. Dodaje przy tym, że warto wykorzystywać go w nawożeniu roślin.
– W naszym gospodarstwie na bieżąco robione są badania gleby. Jeszcze 10 lat temu była ona zazwyczaj średnio zasobna w składniki pokarmowe. Obecnie ich poziom w glebie jest wysoki albo bardzo wysoki i uważam, że jest to między innymi zasługa stosowania pofermentu. Dodatkowo pH tego nawozu wynosi około 7,5, więc stosując go poprawiamy odczyn gleby. Od 2 lat nie wapnuję dodatkowo gleby, a z badań, które robiłem w roku ubiegłym wynika, że pH na moich polach oscyluje od 5,8 do 6,3. Uważam więc, że jest to między innymi zasługa stosowania pofermentu – mówi Paweł Tchórzewski.