opolskie
– To wręcz niemożliwe – podkreślił Rajnold Sikora – bo przecież produkcja mleka to w naszym gospodarstwie tradycja. Syn jest czwartym, a mam nadzieję, że wnuk Karol będzie piątym pokoleniem, kontynuującym hodowlę bydła mlecznego.
A że tradycja to rzecz święta, wydaje się, iż tak będzie, bowiem zarówno pan Rajnold, jak i syn Rafał planów co do rozwoju mlecznej produkcji mają co nie miara. W ubiegłym roku hodowcy utrzymywali stado liczące 35 krów. W tym – jak szacują – pogłowie zwiększy się do 46 sztuk.
– Mamy bardzo duży zapas paszy, więc musimy ją jakoś zagospodarować – z humorem dodał Rafał Sikora. – Tylko w ubiegłym, tak korzystnym dla plonów roku zrobiliśmy ponad 900 balotów sianokiszonki. Rekordowe mieliśmy także plony zbóż, a obecnie skarmiamy dopiero kiszonkę z kukurydzy jeszcze z 2020 roku. Tak więc pod względem paszowym, ograniczeń co do zwiększania pogłowia bydła praktycznie nie mamy.
Całe pogłowie liczy obecnie ponad 100 sztuk, bowiem hodowcy odchowują wszystkie urodzone cielęta. Krowy najstarsze oraz z "kulejącą" płodnością kryte są nasieniem buhajów ras mięsnych, a urodzone cielęta mieszańcowe kierowane są do opasu. Kiedy pod koniec lutego odwiedziliśmy gospodarstwo w tuczu było około 30 takich sztuk. Mleczne stado liczyło już 42 krowy o średniej wydajności ponad 10 tysięcy kg mleka.
– Zawsze mogłoby być lepiej – stwierdził Rajnold Sikora – niemniej nie dążymy do windowania wydajności za wszelką cenę, a wzrost mleczności staramy się uzyskać przede wszystkim poprzez doskonalenie jakości pasz produkowanych w gospodarstwie.
Od blisko 20 lat wszystkie sianokiszonki konserwowane są z dodatkiem zakiszaszczy, kukurydza od około 3 lat. W uprawie kukurydzy gospodarze stosują dość ciekawą metodę polegającą na sianiu kukurydzy następująco: 2 rzędy odmiany kiszonkowej, 2 rzędy ziarnowej, dzięki czemu – jak mówi pan Rafał – kiszonka zawiera większą ilość drogocennych ziaren. Ponadto, od 2 lat uprawiają również kukurydzę ziarnową, a ziarno zakiszane jest w big-bagach z dodatkiem kwasu mrówkowego i propionowego. Tak przygotowana jest jednym z komponentów mieszanki treściwej. Ta zaś wykonywana jest usługowo przez mobilną mieszalnię, która jednorazowo przygotowuje ok. 10 ton paszy, pokrywającej zapotrzebowanie stada na ok. 5 tygodni. W skład mieszanki obok ziarna kukurydzy wchodzą zboża własne, śruta rzepakowa oraz premiksy i dodatki mineralno-witaminowe firmy De Heus.
Krowy dojne utrzymywane są w oborze uwięziowej, która – jak wszystko na to wskazuje – w najbliższej przyszłości przejdzie gruntowną modernizację. Na czym będzie ona polegała?
– Planujemy przede wszystkim zmianę systemu utrzymania i spuszczenie krów z uwięzi – tłumaczył Rafał Sikora. – Zwierzęta utrzymywane będą na głębokiej ściółce, która w naszej opinii jest bardzo przyjaznym dla zwierząt systemem, a słomy w naszym gospodarstwie nie brakuje. Takie rozwiązanie wymagać będzie wybudowania też dodatkowej, lekkiej wiaty dla krów.
Jak przyznał pan Rafał, zastanawia się jeszcze czy zainwestować w dobrą halę udojową czy może w robot udojowy, gdyż planuje zwiększenie stada produkcyjnego do 60 sztuk.
Od wielu lat hodowcy korzystają z wozu paszowego Metalfach o pojemności 11 m3. Pomimo że nie ma w uwięziówce możliwości wysypania paszy na korytarz paszowy i każdego dnia muszą rozwieźć taczkami ok. 3 ton paszy, nie wyobrażają sobie żywienia hf-ów w inny sposób. Użytkowana przez lata maszyna już się wysłużyła i dlatego też gospodarze mają skonkretyzowany plan wymiany wozu.
Na pewno będzie to samozaładowczy wóz Sqariboldi i jak tylko pozwolą na to finanse, to samojezdny – wyjaśnił Rafał Sikora, dodając, iż przy obecnych cenach paliwa trzeba bardziej niż kiedykolwiek zwracać uwagę na zużycie paliwa.
Dawka w paszowozie zbilansowana jest na produkcję 32 litrów mleka od krowy, wydajniejsze sztuki otrzymują dodatek treściwej z ręki. Wśród specjalistycznych dodatków dla krów mlecznych hodowcy wymienili chronioną cholinę, beta-karoten oraz glicerynę, którą polewany jest TMR.
Podstawą stada Sikorów były jałowice zakupione przed laty w Holandii. Dziś hodowcy korzystają z oferty buhajów firm: Konrad, K.I. Samen oraz MCHiRZ w Łowiczu. Łatwe porody, zdrowe, mocne nogi i zawieszenie wymienia to główne cechy, decydujące o wyborze rozpłodnika.
– Jeżeli zdecydujemy się na robota, to szczególnego znaczenia nabiera dobrze zawieszone wymię z prawidłowo rozstawionymi strzykami – zaznaczył młody gospodarz.
Jałówki kryte są w wieku 17–20 miesięcy. Chociaż wydaje się to zbyt późno, to – jak podkreśla pan Rajnold – wcześniejsze krycie, z ekonomicznego punktu widzenia jest korzystniejsze, to niesie jednak więcej zagrożeń zdrowotnych.
Warto wspomnieć, że córka państwa Sikorów jest lekarzem weterynarii i to ona właśnie zajmuje się opieką zdrowotną i rozrodem stada. I m.in. dlatego tak powszechne problemy z rozrodem nie stanowią tutaj większego problemu.
– Był taki moment w naszym gospodarstwie, w którym trudno było nam podjąć decyzję co robić: czy kupować maszyny, czy grunty, czy budować oborę. Ostatecznie budowę obory przełożyliśmy na później i większość zainwestowanych środków przeznaczona została na zakup ziemi i park maszynowy. Dziś dysponujemy maszynami, które pozwalają na bezproblemowe obrobienie nawet 400 ha. Nadchodzi zatem czas na budowę nowej obory – dodał na koniec Rafał Sikora.
Beata Dąbrowska