świętokrzyskie
– W oborze bezściołowej, gdzie racica jest bardziej narażona na wilgotne środowisko podłoża, kąpiel racic to konieczność. Taka kąpiel nie tylko osusza racicę, ale też utwardza i dezynfekuje, ponadto działa leczniczo, ograniczając występowanie stanów zapalnych. Oczywiście musi być wykonywana regularnie, co najmniej raz na 3 tygodnie. Można stosować w tym celu różne roztwory, a najpopularniejszym jest siarczan miedzi – powiedział Paweł Knap, który już na etapie projektowania i budowy obory pomyślał o kąpieli racic.
– Na drodze, którą krowy pokonują po wyjściu z hali udojowej zaprojektowaliśmy specjalne zagłębienie, w którym rozrabiamy roztwór do kąpieli racic, dlatego nie musimy stosować żadnych dodatkowych wanien, które często są mało stabilne. Jednak owe zagłębienie z czasem musieliśmy przerobić, było zbyt płytkie i zbyt krótkie. Racice niedostatecznie się zanurzały, a niektóre krowy przeskakiwały zagłębienie. Po wprowadzonych zmianach głębokość zwiększyliśmy do 20 cm, a długość do 2 m – dodał hodowca.
r e k l a m a
Prowizoryczna, ale skuteczna stacja paszowa
Obora wolnostanowiskowa z 2011 roku może pomieścić do 43 krów oraz jałówki. Gnojowica z korytarzy spacerowych usuwana jest za pomocą zgarniacza załączanego trzy razy dziennie. Stół paszowy ma szerokość 5 m. Dój obywa się na hali udojowej SAC typu rybia ość 2 x 4 stanowiska. Mleko trafia do schładzalnika o pojemności 2,5 tys. litrów, który jest już piątym z kolei, a bezpośredni odbiór mleka rolnicy zaczynali w połowie lat 90. od zbiornika o pojemności 400 l.
Podczas doju wydajniejsze krowy premiowane są dodatkową porcją paszy treściwej podawaną prosto pod pysk, do zamontowanych na stałe wiaderek. Jak przyznał Paweł Knap, takie proste i tanie w wykonaniu, dość prowizoryczne rozwiązanie sprawdza się lepiej niż oryginalna i zaawansowana technologicznie stacja paszowa.
– Mieliśmy stację paszową, ale występował ten problem, że starsze i silniejsze krowy wyganiały ze stacji paszowej słabsze pierwiastki i zjadały podwójne porcje, a młodsze krowy musiały obejść się smakiem. Tu nie ma tego problemu bo to my decydujemy, a nie maszyna – wyjaśnił Wiesław Głowala – wuj, od którego Paweł Knap przejął gospodarstwo, a także zamiłowanie do hodowli bydła. Obaj od lat uczestniczą w wystawach hodowlanych w Modliszewicach, gdzie do tej pory ich zwierzęta zdobyły trzy tytuły czempiona.
TMR naszpikowany kiszonką z kukurydzy
Paweł Knap nie wyobraża sobie hodowli bez oceny użytkowości mlecznej, a jak przyznał, przy wysokiej wydajności na poziomie 10 tys. kg mleka nie ponosi żadnych kosztów usługi, bo pokrywa je dopłata, jaką stosuje jego mleczarnia OSM Włoszczowa w wysokości 2 groszy do litra z tytuł prowadzenia oceny.
– Bardzo dobrze układa się współpraca z OSM Włoszczowa, wzięliśmy już czwarty raz pożyczkę ze spółdzielni na bardzo korzystnych warunkach, tym razem na schładzalnik mleka – powiedział Paweł Knap.
TMR powstaje w pionowym wozie paszowym Metal-Fach o pojemności 10 m3. Hodowcy co dzień przygotowują miks dla krów i co drugi dzień dla jałówek. W skład tego pierwszego wchodzą: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, śruty zbożowe, poekstrakcyjne śruty sojowa i rzepakowa oraz dodatki żywieniowe. Zasada, jaką się kierują, to jak największy udział w dawce kiszonki z kukurydzy, dzięki czemu nie stosują żadnych dodatków energetycznych. Obecnie TMR zadawany 32 krowom składa się z 300 kg sianokiszonki i 1,2 tony kiszonki z kukurydzy.
– Nasz wóz paszowy po 11 latach codziennej pracy ma mocno zużyty ślimak, dlatego rozglądamy się za nowszym modelem. Bardzo podobała nam się praca poziomego paszowozu Blattin, który mieliśmy na testach. Pozytywnie zaskoczył nas szybkością mieszania oraz jakością struktury miksu – podkreślił Paweł Knap, dodając, że właśnie z Blattina zakupuje wszystkie dodatki żywieniowe.
r e k l a m a
Nawozy drogie, ale konieczne
Pomimo bardzo wysokich cen nawozów rolnicy nie zamierzają zmniejszyć ich dawki. Całość nawozów zakupili na przełomie grudnia i stycznia płacąc np. za mocznik 3400 zł/t, a za saletrę amonową 3 tys. zł, czyli mniej więcej 3 razy tyle co rok wcześniej.
– Na takich słabych glebach nie ma sensu oszczędzać na nawozach, bo plon będzie opłakany i skąd potem weźmiemy pasze objętościowe dla krów? Nie siejąc nawozów w naszym przypadku w ogóle nie warto uprawiać gleby, ponosząc koszty drogiego przecież paliwa. Oczywiście inaczej sytuacja wygląda jeśli ktoś gospodaruje na glebach żyznych, zasobnych w składniki pokarmowe – wyjaśnił Paweł Knap.
Rolnik korzysta z dopłaty dobrostanowej dla krów, dlatego nie może przekroczyć większej obsady jak 43 krowy w posiadanej oborze. Chodzi oczywiście o powierzchnię, jaka jest wymagana w przeliczeniu na jedna mlecznicę. Zatem bez większych inwestycji może jeszcze zwiększyć stado o 8 krów w ramach posiadanych budynków.
Jeszcze nie wiadomo czy i kto będzie następnym pokoleniem hodowców w tym rodzinnym gospodarstwie. Jednak Zuzia, która póki co jest uczennicą III klasy szkoły podstawowej już wykazuje duże zainteresowanie opieką nad zwierzętami. Nie tylko je dogląda, ale wszystkim cieliczkom nadaje też imiona.