Grupa Azoty zapewnia Czytelników „Tygodnika”, iż pomimo bardzo wymagającej sytuacji na rynkach surowcowych, a przede wszystkim drastycznych wzrostów cen gazu i ich dużej zmienności, produkcja nawozów w Grupie Kapitałowej Grupa Azoty jest kontynuowana. Firma na bieżąco monitoruje dynamiczną sytuację na rynkach surowcowych i przygotowuje się na różne scenariusze.
Jak przekazała „Tygodnikowi”, do Polski nie trafiają nawozy z importu – ani ze wschodu, ani z zachodu, gdzie wysokie ceny gazu prowadzą do ograniczania produkcji. W przypadku Rosji i Białorusi do Polski nie wjeżdżają głównie nawozy wieloskładnikowe oraz mocznik. Grupa Azoty traktuje krajowy rynek priorytetowo i dzięki temu w dużej części udaje się zastąpić naszymi nawozami te, które nie dojechały z dotychczasowego importu. Jednocześnie zapewniono redakcję TPR, iż nawozy Grupy Azoty są jednymi z najtańszych w Unii Europejskiej. Ale czy na pewno?
W Niemczech, jak podaje jedna z tamtejszych izb rolniczych, tona mocznika kosztuje netto przy dużych dostawach od 930 do 1200 euro (4370–5640 zł), fosforanu amonu 830–1200 euro (3900–5640 zł), a RSM 28% – między 640 a 850 euro (3000–4000 zł). Są jednak duże problemy z dostepnością nawozów, a ceny tak naprawdę bardzo się różnią od tego, co prezentuje izba, ponieważ ustalane są z reguły indywidulanie. Tamtejsi rolnicy twierdzą, że nawozy mineralne stają się towarem deficytowym.
Grupa Azoty otrzymuje bardzo dużo pytań z innych krajów dotyczących ich zakupu. Jednak dla firmy, jak zapewnia, priorytetem jest rynek polski.
Według Grupy Azoty o tym, jak długo będą drożały nawozy, zadecydują ceny gazu, który firma kupuje w oparciu o europejskie indeksy giełdowe. W lutym ceny gazu w porównaniu z 2021 rokiem wzrosły o 300%. Zdrożały także fosforyty o 96% oraz sól potasowa o 93%.
A co z Anwilem? Z informacji przekazanych „Tygodnikowi” 17 marca w spółce trwa postój techniczny linii produkcyjnych nawozów. Po jego zakończeniu firma będzie dążyła do utrzymania produkcji na dotychczasowym poziomie. Kiedy to jednak nastąpi, nie podano.
Grupa Azoty zdaje sobie sprawę z tego, że w wielu przypadkach rolnicy mogą ograniczać nawożenie mineralne, zwłaszcza w obszarze fosforu i potasu. Jeśli chodzi o nawozy azotowe, jak na razie, nie zauważa, aby rolnicy w stosunku do poprzednich lat w większym stopniu ograniczali ich zakup.
Będzie problem z potasowymi
Dla przypomnienia: krajowa produkcja nawozów azotowych pozwala na pokrycie standardowego zapotrzebowania krajowego. Nasza produkcja nawozów koncentruje się bowiem głównie na nawozach azotowych, a ich produkcja w ostatnich latach wzrosła. Natomiast w przypadku nawozów potasowych zaspokajamy potrzeby krajową produkcją w około 40%, resztę importujemy. W przypadku nawozów fosforowych ich produkcja odpowiada około 90% krajowego popytu.
Do największych światowych eksporterów nawozów potasowych należą Białoruś i Rosja. UE zaczęła wprowadzać sankcje na ich import po wyborach prezydenckich na Białorusi latem 2020. W czerwcu 2021 roku sankcje te rozszerzono do około 20% wartości importu nawozów potasowych do Unii. Od 2 marca br. zakaz importu dotyczy już całego białoruskiego sektora tych nawozów. Z Białorusi nie wyjeżdżają też nawozy do krajów poza Unią, ponieważ nie mają oni dostępu ani do portów w Litwie, ani w Łotwie czy Estonii.
Jak podkreśla Maciej Rozkrut z departamentu analiz ekonomicznych PKO BP, kanadyjska firma Nutrien zapowiedziała, że będzie w stanie zwiększyć produkcję o 29%. Czy to wystarczy? Kanada, podobnie jak Białoruś i Rosja łącznie, odpowiada za 40% światowego eksportu nawozów potasowych. Tak więc zwiększenie produkcji o 29% mogłoby bardzo mocno rozładować kryzys podażowy w tym segmencie nawozów, oczywiście pod warunkiem że zdecydowana większość zostałyby wyeksportowana. Jeśli tak by się nie stało, trzeba będzie liczyć się z kolejnymi podwyżkami cen nawozów zawierających potas, a te już zdrożały.
Na nie więcej niż 50 ha upraw
Polska jako jedyny unijny kraj wyszła z propozycją uruchomienia rolnikom dopłat do nawozów. Komisja Europejska zwleka z wydaniem zgody na zastosowanie tej pomocy. Na moment zamykania tego numeru „Tygodnika” jeszcze jej nie było. Polska założyła, że będzie ona wypłacana z budżetu krajowego w ramach pomocy publicznej w związku z COVID-19. Planuje na nią przeznaczyć 3,9 mld zł. O dopłatę do nawozów mogą wnioskować rolnicy, którzy złożyli wnioski o przyznanie płatności bezpośrednie w 2022 roku. Stąd zapewne przyjęto, że wnioski o pomoc nawozową będą składane maksymalnie do 16 maja br. Będą je przyjmowały oddziały powiatowe ARiMR.
Dofinansowanie ma przysługiwać do nawozów mineralnych zakupionych między 1 września 2021 roku a 15 maja br. Pomocą nie jest objęte wapno nawozowe i wapno nawozowe zawierające magnez. Na nie bowiem rolnicy otrzymują inne dopłaty.
W wyliczeniu skutków budżetowych tej pomocy przyjęto, że około 7,9 mln ha upraw i 2,8 mln ha łąk i pastwisk oraz traw na gruntach ornych znajduje się w Polsce w gospodarstwach o powierzchni do 50 ha oraz że jedynie 12 405 rolników wnioskujących o płatności bezpośrednie posiada gospodarstwa rolne o powierzchni powyżej 50 ha. Dlatego też założono, że pomoc będzie ograniczona do 50 ha. Stawka pomocy do 1 ha powierzchni upraw rolnych, z wyłączeniem łąk i pastwisk oraz traw na gruntach ornych, wyniesie 500 zł. Natomiast do hektara powierzchni łąk, pastwisk i traw na gruntach ornych, z wyłączeniem powierzchni wspieranych w ramach działania rolno-środowiskowo-klimatycznego z PROW, na których obowiązuje całkowity zakaz nawożenia – 250 zł.
Jak będzie wyliczana pomoc?
Do wniosku o pomoc rolnik musi dołączyć faktury bądź ich duplikaty lub imienne dokumenty księgowe dokumentujące zakup nawozów we wskazanym okresie. Stawka pomocy będzie zależała od tego, jaka jest różnica pomiędzy ceną nawozu, jaką rolnik zapłacił od września ubiegłego roku do 15 maja bieżącego roku, a tym, ile wydał na ten nawóz, kupując go między wrześniem 2020 roku a 15 maja 2021 roku. Rolnik może to udokumentować fakturami zakupu, a jeśli ich nie ma, Agencja wyliczy tę różnicę na podstawie cen na nawozy ogłoszonych przez ministra rolnictwa w Biuletynie Informacji Publicznej.
Wysokość pomocy nie może przekroczyć iloczynu:
deklarowanej przez rolnika we wniosku o przyznanie płatności bezpośrednich powierzchni upraw rolnych, jednak nie więcej niż 50 ha i stawki pomocy;
liczby ton nawozów mineralnych zakupionych od 1 września 2021 roku do 15 maja 2022 roku oraz różnicy ceny między tą, za jaką kupił on tonę nawozów w tym okresie, a ceną, jaką zapłacił za ten nawóz w okresie od 1 września 2020 roku do 15 maja 2021 roku.
Jeśliby resort rolnictwa posiłkował się cenami nawozów podawanymi przez GUS, to np. w marcu ubiegłego roku tona mocznika w workach 500-kilogramowych kosztowała 1654 zł, saletry amonowej – 1266 zł, a saletrzaku – 1139 zł. Gdyby te ceny odnieść do cen hurtowych nawozów publikowanych od 9 marca br. przez Agrochem Puławy, te nowe są odpowiednio o 3950 zł/t, 3134 zł/t oraz o 3160 zł/t wyższe. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że cennik Agrochem Puławy to nie wyrocznia, a jeśli rolnicy chcą kupić teraz nawozy, to o takich cenach mogą tylko już pomarzyć.
W przypadku gdy ze złożonych wniosków o pomoc będzie wynikać, że zapotrzebowanie na tę pomoc przekracza łącznie 3,9 mld zł, wysokość pomocy będzie obliczana z uwzględnieniem współczynnika korygującego.
Magdalena Szymańska