Każdy kij ma dwa końce, także ten z sankcjami. Przerabialiśmy to po 2014 r., kiedy Rosja zestrzeliła samolot nad wschodnią Ukrainą. Szczególnie boleśnie sankcje prezydenta Putina odczuli polscy rolnicy i przetwórcy, przede wszystkim z branży mleczarskiej oraz sadownicy, którzy intensywnie handlowali ze Wschodem. Jednak w takich państwach jak Niemcy, Francja czy też Włochy owe sankcje obowiązywały tylko na papierze. Wszak nie raz, nie dwa, pisaliśmy na łamach TPR, że z roku na rok rośnie handel żywnością między Rosją a Zachodem. Obecnie w czasie wojny w Ukrainie okazało się, że prezydent Putin dysponuje znacznie potężniejszym orężem. I nie chodzi nam o broń atomową, która ma charakter samobójczy dla każdego, kto ją posiada. Oczywiste jest, że prezydent Putin zamierza rzucić na kolana europejską koalicję antyrosyjską za pomocą ropy i gazu. Zlecił już podwładnym przejście na rozliczenia za gaz w rublach – dla wrogich państw. Zachodnie koncerny, ale i polskie PGNiG, aby zapłacić za rosyjski gaz muszą euro lub dolary wymienić na ruble, wzmacniając w ten sposób rosyjską walutę i gospodarkę. Piszemy o tym, ponieważ od ceny gazu zależą ceny nawozów sztucznych. Już sama zapowiedź wprowadzenia rozliczeń w rublach spowodowała, że i tak niesamowicie drogi gaz podrożał niemal o 20 procent. Eksperci są przekonani, że Rosja chce w ten sposób wybić Zachodowi z głowy pomysł wstrzymania importu rosyjskiej ropy. Może także wykorzystać niechęć do zmiany zasad rozliczeń, aby całkowicie wstrzymać dostawy surowców energetycznych. Ćwiczy to już na cudzej ropie, bo „z powodu awarii spowodowanej sztormem” zamknęła terminal przeładunkowy w Noworosyjsku nad Morzem Czarnym, dokąd rurociągiem trafiała ropa z Kazachstanu, który nie popiera wojny z Ukrainą. To nie jest ostatnie posunięcie putinowskiej Rosji, które sprawi, że energia będzie w Europie jeszcze droższa. Wszak automatycznie oznacza to wzrost inflacji, kosztów życia oraz dramatyczną sytuację zwykłych firm, a nie koncernów. Ale najbardziej wzrosną koszty produkcji żywności! Nasz kontynent już raz przechodził taki szok. Było to jednak dość dawno, bo w latach 70. Wówczas kraje arabskie całkowicie wstrzymały eksport ropy do Europy i Stanów Zjednoczonych. Tamten szok (cena baryłki ropy skoczyła z 2 dolarów do 35 dolarów) zmusił rządy do zmiany polityki energetycznej oraz poszukiwania nowych złóż. Tak będzie i tym razem. Kluczową rolę w tej materii powinna odegrać Unia Europejska. Niestety, w tej roli radzi sobie gorzej, niż wtedy gdy nadeszła pandemia koronawirusa. Zdaniem Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej ds. polityki klimatycznej, Putina zaszachujemy metanem z sieci biogazowni, który zastąpi importowane z Rosji 145 mld m3 gazu ziemnego! Nic bardziej niedorzecznego nie słyszeliśmy w związku z wojną w Ukrainie. Oczywiste jest, że gaz z tych biogazowni będzie droższy niż ten dostępny na rynku. Nawet po całkowitym wstrzymaniu importu z Rosji. Biogazownie opłaca się utrzymywać tylko, jeśli jest możliwość kogeneracji, czyli wykorzystania ciepła powstającego w silnikach napędzających generatory prądu. Przecież taki gaz nie trafi do fabryk wytwarzających nawozy sztuczne.
Komisja Europejska do 24 lutego, czyli do dnia inwazji na Ukrainę, wysyłała systematycznie komunikaty dotyczące działań związanych z powstrzymaniem globalnego ocieplenia! Ale przemówił nasz komisarz – dr Janusz Wojciechowski, który poinformował o planie wspierania rolnictwa w związku z kryzysem wojennym! Tak. Po falach naszej krytyki naszego komisarza zrobiło nam się zwyczajnie głupio. Szybko się ocknęliśmy, bo jak zwykle to bywa, okazało się, że diabeł tkwi w szczegółach. I tak Polska dostanie z pakietu 500 milionów euro okrągłe 44 mln. Francuzi mogą liczyć na 89 mln euro, a Hiszpanie 64 mln euro. Jest też zgoda, aby kraje członkowskie dopłaciły do otrzymanej sumy z własnego budżetu 200 procent. Bogate kraje UE będzie stać na większe wsparcie, Polska jest na to za biedna! Wobec tego pytamy Janusza Wojciechowskiego i jego kamratów z Brukseli dlaczego Polska, kraj frontowy, który przyjął 2 mln uchodźców z Ukrainy, który musi ich wyżywić oraz narażony jest na bezpośredni rosyjski atak, otrzymał mniej niż 10 procent wsparcia. Wszak to przez Polskę a nie przez Francję do walczącej Ukrainy trafia pomoc humanitarna, no i broń. Kolejny kabaretowy element wielkiego planu UE, to dopłaty do prywatnego przechowywania wieprzowiny. Nie wprowadzono ich, kiedy świnie były po 3 zł/kg żywca. System uruchomiono 25 marca 2022 r., gdy trzoda podrożała do 6 zł/kg. Przypomina to reakcję na poprzedni kryzys na rynku mleka, kiedy pomoc trafiła do małych gospodarstw, które zdecydowały się na likwidację produkcji, w czasie gdy ceny skupu były już na bardzo wysokim poziomie. Unia zgodziła się także na wypłatę pomocy dla gospodarstw (do 35 tys. euro) dotkniętych przez wzrost kosztów produkcji. Tyle, że ta pomoc ma pochodzić z budżetu krajowego. Zawiera też prosty przekaz: nie ograniczamy bogatych. Zaś dla Polaków pozostają słowa podziwu za męstwo, honor i staropolską gościnność z jaką przyjęli 2 miliony uchodźców z Ukrainy.