Sprzyja temu eskalacja działań wojennych w Ukrainie, których to jedną z konsekwencji jest nieobserwowana wcześniej migracja ludności w wielkiej skali. Przyjęcie przez Polskę ponad 2 mln uciekinierów wojennych widoczne jest już w zmianach popytu na podstawowe produkty żywnościowe, a w szczególności pieczywo, mięso wieprzowe i drobiowe, jajka oraz artykuły mleczarskie.
r e k l a m a
Rynek mleka w Polsce
już od dłuższego czasu potrzebował bodźca zewnętrznego, który by przekonał detalistów do podwyższenia cen zbytu. Oczywiste jest, że ów bodziec okaże się skuteczny. To poprawi kondycję finansową zakładów przetwórczych oraz rolników. Szczególnie na podwyższenie cen zbytu czekają lokalne spółdzielnie mleczarskie oraz zakłady, które przeważającą część swojej produkcji lokują na rynku krajowym. Wypada tutaj wspomnieć o twardych danych płynących z Obserwatorium Rynku Mleka przy Komisji Europejskiej – mówią one, że w 11. tygodniu bieżącego roku koszty żywienia wzrosły aż o 25,3%, a energii o 54% wobec tych notowanych raptem 4 tygodnie wcześniej. Rolnicy jednak jeszcze ich w pełni nie odczuwają, bo jak powszechnie wiadomo, produkcja mleka bazuje na nakładach na żywienie poniesionych rok wcześniej. Duży niepokój nadal budzi fakt, że znacznie szybciej rosną koszty produkcji niż podwyżki cen skupu mleka. A przecież na rynku mleka panuje hossa, bo mamy znaczącą przewagę popytu nad podażą. W skali całej Europy produkcja mleka spada, co jest uwarunkowane wieloma czynnikami. Jednak w Polsce, w czym powinniśmy upatrywać swojej szansy, produkcja wciąż, chociaż nieznacznie, ale rośnie. Sektor przetwórczy pozostający pomiędzy „młotem a kowadłem”, musi w bliższej niż dalszej perspektywie przywyknąć do mniejszych niż do tej pory marż z tytułu przetwórstwa mleka. To samo dotyczy sektora produkcji mleka, co ma związek z naturalnymi skutkami zwiększania skali produkcji oraz globalizacji i eliminowaniem mniejszych producentów z rynku. Nie jest to sytuacja łatwa dla rodzimych producentów, bo wspomniany wzrost nie jest wyłącznie wynikiem ich rosnących ambicji w powiększaniu produkcji mleka, ale koniecznością spłaty wyższych zobowiązań wobec banków oraz instytucji finansujących. Na szczęście, pomimo większego wymiarowo uzależnienia od banków, polski sektor mleczarski jest nadal konkurencyjny na światowym rynku mleka. Ale ową konkurencyjność może zniweczyć Zielony Ład. Zakładając twardy scenariusz wdrożenia strategii europejskiej Zielonego Ładu, to jego następstwem będzie obniżenie poziomu produkcji mleka aż o 20 procent. A ten fakt także przyczyni się do dalszego wzrostu kosztów produkcji. Wobec tego za bardzo prawdopodobne należy uznać twierdzenie: że mleko i jego pochodne staną się dobrem luksusowym. Zaś cel nadrzędny, jakim było wyżywienie mieszkańców UE oraz mieszkańców tych państw, które łakną unijnego mleka i jego przetworów, zejdzie na dalszy plan. Bo zwycięży Zielony Ład. Stanie eksport z UE! Zabraknie nawet wyrobów mleczarskich przeznaczonych na cele humanitarne. Nieowiane żadną tajemnicą informacje już teraz mówią o 1 mld głodujących. Nasuwa się więc proste pytanie: gdzie podziała się unijna wrażliwość na prawa człowieka?
Wracając na nasze podwórko
Zielonego Ładu! To jako jeden z największym czynników ryzyka powinniśmy znaleźć odpowiedź na pytanie: ilu rolników w Polsce stać na kolejne, potężne inwestycje, które będą niezbędne, aby wcielić owe szaleńcze rozwiązania w życie. Ilu z nas będzie miało zdolność kredytową do zaciągnięcia kolejnych zobowiązań na rzecz inwestycji celowych? Wszak w Polsce przeważają obory uwięziowe. Stanowią one ponad 80 procent obór. A wedle nowych przepisów, będą musiały być zastąpione przez systemy wolnostanowiskowe. Odpowiedzi na te pytania nie znają ani rolnicy, ani twórcy rzeczonych przepisów. Brakuje też rzetelnych, obiektywnych analiz, które są niezbędne przy wprowadzaniu aktów prawnych. W przypadku takiego trzęsienia ziemi, jakie planuje Komisja Europejska, te sprawy powinny być traktowane priorytetowo.
r e k l a m a
Kolejnym czynnikiem ryzyka
jest kontynuacja wojny w Ukrainie. Należy tu wspomnieć o ryzyku zarówno utraty trzech rynków zbytu (Ukraina, Białoruś, Rosja), jak i możliwych utrudnieniach w zakresie wysyłek towaru do Chin.
Wprawdzie słabnąca złotówka szczególnie sprzyja polskiej branży mleczarskiej, która może poszczycić się znaczącą przewagą eksportu nad importem. Czynnik ten jednak sprzyja dalszemu wzrostowi cen pasz pochodzących z importu, a także paliw i gazu. Warto ponownie zaznaczyć, że cena mleka przerzutowego wciąż utrzymuje się na poziomie ok. 2,70–2,80 zł netto i póki co nie widać spadku zainteresowania. Informacja ta jednak ma charakter wyłącznie poglądowy, ponieważ producenci mleka oczekujący stabilizacji nie kontraktują swojego mleka na zasadach spotowych, czyli co tydzień ustalając cenę zbytu. Aktualna wartość mleka przerzutowego potwierdza natomiast kontynuację trendu wzrostowego, co w krótkiej perspektywie będzie prowadzić do istotnych podwyżek cen mleka w skupie. Wiele zatem wskazuje na to, że na przełomie kwietnia i maja bieżącego roku publikowana przez GUS przeciętna cena mleka w skupie przekroczy 2,0 zł netto za litr, a głównym powodem tego stanu rzeczy będzie rosnący wartościowo eksport w przełożeniu na polskie złote.