opolskie
Sekcja bilardowa w Pakosławicach (gm. Pakosławice, powiat nyski) jest coraz bardziej doceniana przez lokalną społeczność, ponieważ działają w niej już nie tylko juniorzy, ale także seniorzy.
– Gram w piłkę nożną, ale zimą nie ma treningów. Spróbowałem więc zagrać w bilard, spodobało mi się i ćwiczę – opowiada Sławek Stawiarz. – Trochę przypomina szachy.
– Ja też gram w piłkę nożną, ale złapałem kontuzję. Spróbowałem i też zostałem. Tutaj trzeba zupełnie inaczej grać niż na boisku. Tam sytuację analizuje się na bieżąco, a tutaj trzeba myśleć kilka albo kilkanaście ruchów czy raczej uderzeń do przodu – dodaje Wojtek Diakowski.
Chłopcy z miejscowej szkoły i z okolicznych miejscowości rozumieją to, gdyż trenują już przynajmniej po kilka miesięcy. Zobaczyli też, że kojarzony popularnie z barem oraz piwem i zadymionymi pomieszczeniami bilard sportowy to także elitarny sport, który wymaga budowania odpowiedniej mentalności i myślenia u zawodników.
Tego i wielu innych rzeczy uczą się na treningach, które odbywają się przynajmniej raz w tygodniu. Na przykład jak uderzać kijem w bilę. Różne uderzenia pozwalają nadawać jej inną rotację i dowolnie ustawić ją na stole. Co więcej, nie tylko jedną, ale kilka naraz. Niektóre z nich mają być przy uzach (otworach w stole bilardowym), a inne zasłaniać bile rywala, aby nie mógł ich wbić do uz. Opanowanie takich i wielu innych meandrów bilardu wymaga regularnych treningów i abstrakcyjnego myślenia.
Można to zrobić, gdy bile uderzy się kijem od spodu, bo wtedy uzyskuje się rotację wsteczną. Inaczej jest, gdy bile uderzymy od góry.
– Wydaje się, że to połączenie wielu różnych dyscyplin sportu – mówi Jan Opiela. – Dla mnie to trochę szachy. I działa na mnie uspokajająco. W innych sportach są ogromne emocje, nerwy, stres.
I w bilardzie zdarzają się faule, mimo że to gra bezkontaktowa. Faul polega nie na uderzeniu kijem w stół czy przeciwnika, lecz na błędnym uderzeniu i dotknięciu własną bilą bili rywala.
– Mnie do bilardu zachęcił tato. Pokazał, zaproponował. Sam czasami gra w jakimś lokalu, a kiedy przyprowadził mnie tutaj, do klubu, zobaczyłem coś zupełnie innego. To inny świat. Mamy w klubie znakomite sportowe stoły, mamy spokój, dobre oświetlenie, miłą atmosferę. Tutaj gra się na spokojnie – opowiada Mateusz Cybulski.
– Myślę, że to znakomita propozycja dla mieszkańców naszej gminy. Zarówno tych młodych ludzi, jak i dorosłych w naszej społeczności. Świadczy o tym ich zainteresowanie i coraz więcej chętnych zgłaszających się do gry. A sekcja seniorów gra już w drugiej lidze. Przyjeżdżają do nas kluby z Dolnego czy Górnego Śląska – relacjonuje Artur Kowalski, dyrektor Zespołu Szkół w Pakosławicach, gdzie trenują zawodnicy.
Ostatni sukces miejscowych bilardzistów to przyznanie LUKS-owi Pakosławice rozgrywek eliminacyjnych Mistrzostw Polski Juniorów w Pool Bilardzie, na które przyjechali zawodnicy z kilku regionów kraju.
– Myślę, że to bardzo cenne doświadczenie, szczególnie dla młodych ludzi. Bilard to sport dżentelmenów. Dzięki temu wiele się uczą. To przecież szacunek do przeciwnika, nauka logicznego myślenia, podobnie jak w szachach, przewidywania tego, co będzie się działo po uderzeniu w bilę. Trzeba mieć strategię i to na wiele uderzeń do przodu. I powiem więcej, ten sport uczy szacunku dla drugiego człowieka – podkreśla Artur Kowalski.
Pedagog zaznacza, że młodzi bilardziści osiągnęli już wysoki poziom, bo nie cieszy ich jedynie samo wbicie bili do uzy, ale odpowiednie ustawienie bil na stole, aby potem wbić je we właściwej kolejności. I wygrana. Zwracają uwagę na każdy element, na każdy szczegół. W bilardzie ważne jest wszystko, nawet paproszek na stole może zmienić tor bili i doprowadzić do zwycięstwa albo przegranej.
– Myślę, że dajemy tutaj młodym ludziom bardzo ciekawą i elitarną alternatywę, jeśli chodzi o sport i spędzanie wolnego czasu – podsumowuje Artur Kowalski.
Artur Kowalczyk