O obecnej kondycji i przyszłości produkcji mleka, głównie w kontekście jej rozwoju i opłacalności oraz jak Zielony Ład może wpłynąć na rolnictwo, w tym sektor produkcji mleka, ale nie tylko o tym, mogli dowiedzieć się uczestnicy "Forum Mleko", w którego organizację zaangażowały się: "Top Agrar Polska", "Tygodnik Poradnik Rolniczy" i "Elita Dobry Hodowca".
29 marca w "Dworku nad Stawem" koło Ostrowi Mazowieckiej zabrało się prawie 200 słuchaczy, w tym wielu naszych Czytelników. Nie zabrakło także reprezentantów przetwórców. Zjawiła się również młodzież wiążąca przyszłość z rolnictwem – uczniowie Technikum Agrobiznesu z Zespołu Szkół im. Armii Krajowej w Makowie Mazowieckim. Obecni byli także przedstawiciele nauki oraz pracownicy firm współpracujących z rolnikami. Przybyłych na Forum powitali: Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki – redaktorzy naczelni TPR oraz Karol Bujoczek – redaktor naczelny "Top Agrar", który był również moderatorem spotkania. I z tej roli wywiązał się znakomicie.
– Witam wszystkich Czytelników "Top Agraru" i "Tygodnika Poradnika Rolniczego", w tym przedstawicieli spółdzielni mleczarskich: OSM Łowicz, SM Ryki, SM Mlekovita, OSM Sierpc, SM Gostyń, MSM Mońki, Strzeleckiej Spółdzielni Producentów Mleka oraz innych podmiotów mleczarskich. Na wstępie chciałbym powiedzieć, że mamy niezależne badania ministerstwa rolnictwa, które mówią, że nadal największym zaufaniem rolników cieszy się prasa drukowana, a "Tygodnik Poradnik Rolniczy" i "Top Agrar" – dwa największe tytuły rolnicze w Polsce niosą za sobą podwójną wartość – rzetelnej prasy rolniczej i dobrego online – stwierdził jednoznacznie redaktor naczelny Krzysztof Wróblewski.
r e k l a m a
Rośnie eksport i ceny
Jeszcze przed główną debatą mleczarską, swoje wystąpienie miał prezes Dariusz Sapiński, kierujący największą spółdzielnią i firmą mleczarską w Polsce, jaką jest SM Mlekovita.
– Obecnie branża mleczarska ma swoje dobre dni i jest motorem napędowym całej polskiej gospodarki. Aktualne ceny na rynkach światowych są najwyższe w historii np. mleko odtłuszczone w proszku eksportujemy po 4200 euro za tonę, masło po około 7 tysięcy euro za tonę, zaś sery po 5 tys. euro za tonę. To z jednej strony szansa dla rolników i przetwórców, a zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy mogą zostać na wsi i inwestować w gospodarstwa, gdzie będą samodzielnymi i niezależnymi menadżerami. Mlekovita właśnie stawia na młodych. Jednak z drugiej strony mamy wojnę i bardzo rosną koszty produkcji w oborze i zakładzie. Dlatego bardzo dobrze, że dziś debatujemy na temat zwiększenia efektywności w gospodarstwach rolnych. Pomimo zamknięcia takich rynków jak: białoruski, rosyjski i utrudnień na rynku ukraińskim, nie ma kłopotów z eksportem, bo inne państwa kupują więcej produktów mleczarskich, w tym również na potrzeby rezerw strategicznych żywności. Jako Mlekovita przerabiamy dziennie ok. 8 mln l mleka, a produkty sprzedajemy do 167 krajów na świecie. Nasz eksport wzrósł z 30 do 40% udziału w całym wolumenie sprzedaży. To właśnie dobre spieniężenie eksportu pozwala polskim mleczarniom płacić obecnie rolnikom tak dobre ceny mleka w skupie – powiedział Dariusz Sapiński.
Zielony Ład zaorze eksport
Łukasz Wyrzykowski, analityk rynku mleka i dyrektor generalny IFCN, przedstawił wyniki szczegółowych wyliczeń, które mówią, że wprowadzenie Zielonego Ładu spowoduje obniżenie produkcji mleka w UE o 15–20%, czyli UE przestanie eksportować i będzie produkować tylko na własne potrzeby. Jest to bardzo niepokojące nie tylko w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego, ale brak eksportu, może również wpłynąć niestety na obniżenie cen mleka w skupie.
– W pierwszym kwartale w UE mamy o 1,5 mln ton mleka mniej niż przed rokiem. Pomimo że cena mleka jest najwyższa w historii, to produkcja spada. Ma to bezpośredni związek z coraz mniejszą opłacalnością z powodu niesamowitego wzrostu kosztów produkcji. W zachodniej Europie jest bardzo duża konkurencja o mleko pomiędzy zakładami przetwórczymi. Jeśli w Niemczech utrzyma się obecna tendencja i tamtejszym dużym firmom będzie brakowało mleka, to gdzie po nie przyjadą jak nie do Polski. To jest kolejne realne zagrożenie – powiedział Łukasz Wyrzykowski.
Co ciekawe, z danych przedstawionych przez Łukasza Wyrzykowskiego wynika, że na świecie jest tylko 213 tys. gospodarstw mających powyżej 100 krów, stanowią one jedynie 0,2% wszystkich farm mlecznych produkując 44% całego mleka. Niecałe 47 tys. tych dużych gospodarstw jest w UE. Jednak jest ich coraz mniej, bo jak powiedział ekspert wcale nie jest prawdą, że produkcję kończą tylko małe i średnie gospodarstwa, te duże również.
Na temat Zielonego Ładu głos zabrał poseł Marek Zagórski, były wiceminister rolnictwa i były minister cyfryzacji.
– Zielony Ład nigdy nie powinien mieć miejsca, a jednak jest. To świadczy o pewnym oderwaniu od celów i rozumienia Wspólnej Polityki Rolnej (WPR), która została wymyślona po to, aby po II wojnie światowej zabezpieczyć Europę w żywność, aby produkcja była duża, a ceny dla konsumentów odpowiednio niskie. Jeszcze w latach 2006–2007 głównym tematem na forum UE była troska o to, że trzeba wyżywić ludność świata, która wzrośnie do 10 mld w perspektywie 2050 roku. Te założenia dalej są prawdziwe, niestety UE diametralnie zmieniła kurs i cele WPR, która niestety stała się elementem polityki klimatycznej. WPR przestała mieć za główny cel zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i potrzebny był wstrząs w postaci wojny w Ukrainie, żeby nastąpiło pewne zatrzymanie tego niebezpiecznego trendu, ale niestety, jeszcze nie widzę refleksji u wiceprzewodniczącego KE Timmermansa – powiedział Marek Zagórski.
r e k l a m a
Niska rentowność w mleczarstwie
Wiktor Szmulewicz – prezes KRIR oraz MIR, a także dostawca mleka do OSM Sierpc, podkreślił potencjał dwupokoleniowych gospodarstw rodzinnych. Zauważył również, że pomimo kilkukrotnego spadku ilości producentów mleka w Polsce od czasu wstąpienia do UE produkcja białego surowca rosła, co miało głównie związek z jej intensyfikacją i podnoszeniem wydajności krów. Jednak teraz doszliśmy do takich wydajności, które już nie tak łatwo jest zwiększyć.
– Wszyscy liczymy, że sytuacja w produkcji mleka będzie coraz lepsza, ale liczba gospodarstw spada, opłacalność też. 10 lat temu mieliśmy cenę mleka 1,60 zł za litr, co przy ówczesnych kosztach produkcji było znacznie lepszą ceną niż obecne 2 zł. Słyszeliśmy dzisiaj wyliczenia fachowców, że tylko na przestrzeni ostatniego roku koszty produkcji mleka wzrosły aż o 49 groszy na litrze. Jednak produkcja mleka nadal jest perspektywiczna, zwłaszcza dla gospodarstw, gdzie są słabe gleby, tam nie ma alternatywy. Wszak na Dolnym Śląsku, gdzie są dobre ziemie i z reguły duże gospodarstwa, to tam już mleka nie ma. Są jeszcze rezerwy rozwoju produkcji mleka w rodzinnych gospodarstwach, gdzie rodzice są jeszcze w pełni sił i młodzi chętni do pracy. Wtedy mogą się zastępować i jest możliwość urlopu – powiedział Wiktor Szmulewicz.
Marcin Hydzik ze Związku Polskich Przetwórców Mleka podkreślił, że w Polsce nie ma żadnej strategii na poziomie rządowym, co do przyszłości rolnictwa, w tym produkcji mleka. Zwrócił uwagę na niską rentowność w polskim mleczarstwie na poziomie 1–3% oraz próby uzgadniania i przyjęcia wspólnego frontu wobec tzw. sieci handlowych, które niestety zawsze kończyły się niepowodzeniem, bo ktoś się wyłamywał, bo było to opłacalne.
Zagrożenie tanimi zamiennikami
Edward Bajko – prezes SM Spomlek oraz prezes Polskiej Izby Mleka zaznaczył, że z wewnętrznej ankiety przeprowadzonej wśród dostawców spółdzielni, którą kieruje, wynika, że ok. 11% z nich chce zdecydowanie rozwijać produkcję mleka. Natomiast równie liczna grupa zamierza zakończyć produkcję białego surowca.
– Jako SM Spomlek mamy 1350 dostawców, a rocznie przerabiamy ok. 270 mln l mleka. Jak rozmawiam z handlowcami z Biedronki czy Lidla, to ich nasze koszty nie interesują. Każdy produkt jest wart tyle ile ktoś chce zapłacić. Obecnie nie jest pod tym względem najgorzej, natomiast obawiam się, że na rynku krajowym niebezpiecznie zbliżamy się do bariery popytu konsumenckiego w sensie cen, tzn. będą one tak wysokie na produkty mleczarskie, że klienci nie będą ich akceptować. Podobnie jak trudno jest zaakceptować rolnikom obecne ceny nawozów. Ta bariera nie zlikwiduje nabiału ze stołów, ale mocno może ograniczyć jego spożycie na rzecz zamienników – powiedział Edward Bajko.
W podobnym tonie wypowiedział się prezes OSM Sierpc Grzegorz Gańko obawiając się, że drogie masło spowoduje, że przecież biedniejące społeczeństwo w wyniku inflacji będzie niestety sięgało po co prawda mniej wartościową, ale tanią margarynę.
– Masło u producenta kosztuje już ponad 30 zł za kg, to w sklepie będzie kosztowało 40 zł za kg, co daje 8 zł za kostkę, a zaraz będzie pewnie 10 zł. Sami ograniczymy konsumpcję swoich produktów, jeśli przekroczymy pewne granice cenowe. Cały czas istnieje problem relacji cen produktów wychodzących z mleczarni i już będących na półce sklepowej. Podam przykład sprzed kilku tygodni. Nasz ser w sklepie w Lublinie na półce kosztował 45 zł za kg, czyli ponad 2 razy więcej niż cena przy wyjściu z mleczarni. Mamy możliwość śledzenia partii towaru i okazało się, że po drodze były dwie hurtownie. Zatem każdy z tych trzech podmiotów skasował ponad 30-procentową marżę i tu jest prawdziwa rezerwa pieniędzy do podzielenia na producentów mleka i jego przetwórców – podkreślił Grzegorz Gańko.
Zobacz także
Branża potrzebuje też małych i średnich
Jarosław Malczewski, prezes Polskiej Grupy Mleczarskiej oraz B-2M Sp. z o.o. podkreślił, że w interesie branży mleczarskiej jest, aby małe i średnie gospodarstwa rodzinne przetrwały, gdyż produkują mleko o znacznie wyższym poziomie suchej masy niż gospodarstwa duże i mleko z tych małych rodzinnych gospodarstw jest najtańsze, ale też i najlepszej jakości. Dlatego, jeśli mały dostawca jest po drodze i nie trzeba jechać do niego specjalnie, to opłaca się od niego odebrać mleko chociażby produkował dziennie tylko 100 l.
– Krajowy rynek mleka jest niemal uzależniony od sieci handlowych. Jeżeli chodzi o produkty szybko zbywalne, to udział dużych sieci stanowi 54% a 46% to rynek sklepów niezrzeszonych. Kołem zamachowym naszego rynku mleka jest natomiast eksport, który daje znacznie lepsze spieniężenie i mleczarnie w dużej mierze oparte na eksporcie są w stanie zapłacić cenę mleka w skupie aż o 60 groszy wyższą na litrze niż te, które wyłącznie opierają się o rynek krajowy. Dlatego przyszłość dla producentów mleka będzie zróżnicowana regionalnie. Tam, gdzie są mleczarnie, które są eksporterami lub mają silną markę i potrafią lepiej sprzedać swoje produkty, tam produkcja mleka będzie się rozwijała, dlatego, że w dobie kryzysu kluczowym elementem w łańcuchu dostaw będzie koszt transportu i nikt nie będzie jeździł w ekstremalnie długie trasy po mleko – powiedział Jarosław Malczewski.
Jedno prawo dla sieci w całej UE?
Krzysztof Wróblewski – redaktor naczelny TPR zwrócił uwagę, że sieci handlowe, inaczej tzn. w bardziej cywilizowany sposób, zachowują się w krajach Europy Zachodniej, a inaczej w Polsce, gdzie właściwie robią co chcą z dostawcami towarów wykorzystując swoją przewagę kontraktową.
– Uważam, że w całej UE powinno obowiązywać jedno prawo dotyczące działalności wielkich sieci handlowych, co pomogłoby funkcjonować na rynku producentom oraz przetwórcom mleka. Wszak Bruksela jest w stanie regulować niemal wszystko odgórnymi rozporządzeniami, a nie jest w stanie zrobić porządku z sieciami handlowymi. Przecież to co robią sieci handlowe w Polsce w porównaniu do krajów starej UE czy Wielkiej Brytanii, to jest tragedia, chociażby w przypadku terminów płatności za dostarczony towar – powiedział Krzysztof Wróblewski.
Do tych słów odnieśli się Jarosław Malczewski oraz Łukasz Wyrzykowski.
– Trudno nie zgodzić się z redaktorem Wróblewskim, ponieważ w Polsce sieci handlowe przeciętnie uzyskują marże z produktów spożywczych od 8 do 11%, a w całej UE od 4 do 6%. W UE występuje kilka modeli tego typu regulacji np. model niemiecki, który polega na porozumieniach trójstronnych, a biorą w nich udział: organizacje zrzeszające rolników, organizacje zrzeszające handel oraz przedsiębiorstwa mleczarskie ustalające wspólnie pułapy cenowe na jakiś okres – powiedział Jarosław Malczewski.
– Na rynku niemieckim wzrasta ilość dyskontów takich jak Lidl i Aldi, natomiast znikają sklepy średniego szczebla, ponieważ jedzenie ma być tanie, wszak w Niemczech z 84 mln ludzi 10 mln siedzi na socjalu i nie robi nic. Oni muszą mieć tanią żywność, bo przy droższej żywności potrzebne byłyby wyższe zasiłki i system by zbankrutował. Dlatego Niemcy narzuciły ton, mówiący, że dyskonty mają zawładnąć całą UE – powiedział Łukasz Wyrzykowski.
By kiszonka była strawna
W części dotyczącej tematów typowo technologicznych jak zawsze naszpikowany ciekawymi informacjami okazał się wykład prof. Zygmunta Kowalskiego. Tym razem naukowiec z UR w Krakowie podjął temat: jak ważna jest energia z kukurydzy w kontekście jej pobrania i strawności oraz co możemy zrobić, aby te parametry poprawić. Mówił także, w jaki sposób można zwiększyć wykorzystanie białka z użytków zielonych. – Termin zbioru bardziej wpływa na strawność i pobranie kiszonki z kukurydzy niż sama odmiana. Ważna jest też wysokość cięcia, jej zwiększenie oczywiście obniży nieco plon, ale wpłynie nie tylko na poprawę strawności kiszonki, ale również obniży zawartość grzybów – powiedział prof. Zygmunt Kowalski. Więcej o tym co przekazał fachowiec z zakresu żywienia bydła napiszemy w naszym dwumiesięczniku "Elita Dobry Hodowca". Równie ciekawe wystąpienie miał dr Sebastian Smulski z UP w Poznaniu, będący jednocześnie praktykującym lekarzem weterynarii. Pokazał rolnikom jak można w bezpieczny sposób dla zdrowotności stada ograniczyć stosowanie antybiotyków w walce z zapaleniami wymion. Do tego tematu również wrócimy na naszych łamach. Bardzo aktywny w zadawaniu pytań prelegentom oraz w dzieleniu się własnymi doświadczeniami był dr Ryszard Kujawiak z Sano, który zwrócił uwagę, że jakość pasz objętościowych zawsze jest ważna, a zwłaszcza teraz, gdy wszystkie środki do produkcji są takie drogie. – Pamiętajmy, że dobra kiszonka z traw ma więcej energii niż słaba kiszonka z kukurydzy, zaś dobra kiszonka z kukurydzy ma więcej białka niż słaba kiszonka z traw – podkreślił dr Kujawiak.
Wśród prelegentów byli jeszcze przedstawiciele firm: Filip Wojdowski z Rolimpexu, Piotr Cebeliński z Samaszu, Wiesław Płecki z De Heus, Grzegorz Kędzierski z firmy Pellon oraz Zbigniew Zajner z firmy GEA, a także na łączach online Andreas Pelzer – niezależny doradca w Centrum Doświadczalnym Haus Düsse w Niemczech.