Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Ostoja Natury – gospodarstwo referencyjne Smart Village tworzące rolniczy ekosystem jutra

Data publikacji 12.04.2022r.

Tomaszyn to niewielka wieś na Warmii, położona około 30 km od Olsztyna, o której zrobiło się głośno, gdy w 2019 roku znalazła się w projekcie Smart Rural 21 w gronie 16 smart wsi wybranych spośród zgłoszonych do projektu 734 wsi z całej Europy.

warmińsko-mazurskie

Projekt złożył prezes Piotr Ostaszewski w imieniu Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Ostoja Natury oraz mieszkańców Tomaszyna.

r e k l a m a

Miłe zaskoczenie
być jedną z 16 smart wsi Europy

Projekt „Działanie przygotowawcze dotyczące inteligentnych obszarów wiejskich z XXI wieku” – Smart Rural 21 rozpoczął się w grudniu 2019 r. i ma być realizowany przez dwa i pół roku. Ostoja Natury tworzy rolniczy ekosystem jutra i jest gospodarstwem referencyjnym – smart village, w którym produkowana jest najwyższej jakości żywność, która następnie dystrybuowana jest z pominięciem pośredników. Spółdzielcy starają się działać w sposób innowacyjny, a jednocześnie zgodny z tradycyjnymi rozwiązaniami korzystnymi dla środowiska. W ubiegłym roku RSP z Tomaszyna zdobyła także zaszczytny tytuł Mistrza w kategorii AgroLider Firma, w wojewódzkim etapie konkursu AgroLigi.

– Niestety, mamy czasy bardzo niespokojne i tragiczną sytuację w Ukrainie, ale są przysłowia, które mówią, że nawet w najtrudniejszej sytuacji nie ma co tracić nadziei, bo często jest to początek czegoś nowego, może czegoś lepszego. Dziś widzimy bardzo drogie nawozy, benzynę, ale każdy zdaje sobie sprawę z tego, że to dopiero początek, a największe podwyżki lub nawet brak dostępności surowców dopiero przed nami. Myślę, że taka sytuacja podwójnie zmusza nas do tego, żeby pomyśleć o naszym systemie produkcji i zastanowić się, co w tym systemie produkcji jest niezbędne, co chcemy uzyskać, od kogo chcemy być zależni i jakie koszty chcemy ponosić – wylicza Piotr Ostaszewski, prezes Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Ostoja Natury.

Okazuje się, że w ciężkich czasach rolnictwo regeneratywne czy rolnictwo ekologiczne, działające na lokalnych rynkach, odpowiednio prowadzone może być wydajne i ekonomicznie uzasadnione tym bardziej, że ceny ekologii coraz bardziej zbliżają się do cen produktów uzyskiwanych przy tradycyjnym systemie uprawy.

Tworzymy od początku coś,
co 40 lat temu było oczywiste

– Konwencjonalna uprawa przy zastosowaniu nawozów mineralnych i wielu dawek środków chemicznych to pewnego rodzaju „gospodarka rabunkowa” dla gleby, bo jeżeli ktoś wrzuca w nią tony nawozów, wylewa litry chemii i liczy, że się nic się w przyrodzie nie dzieje, to grubo się myli. Dzieje się bardzo dużo, a przede wszystkim taki rolnik robi krzywdę sobie. Oczywiście jest więcej, szybciej i dużo wydajniej, ale czy za wszelką cenę warto? – zastanawia się rozmówca.

Gospodarstwo w Tomaszynie tworzy rolniczy ekosystem jutra. Tu wszyscy zaangażowani wiedzą, że jak się zaczyna przygodę z uprawą gleby, to ma się plony gorsze, bo dopiero w tę ziemię się inwestuje, odbudowuje się strukturę humusową, zaczyna się budować system biologiczny i cały ekosystem poszczególnych upraw. I tak naprawdę efekty przyjdą za 3 do 5 lat.

– Tworzymy od początku coś, co jeszcze 30–40 lat temu było oczywiste. Po warzywa jechało się do najbliższego ogrodnika, owoce razem z gospodarzem zrywało się w pobliskim sadzie, mleko było z najbliższego gospodarstwa, jajka od sąsiada, który miał kury… – wylicza pan Piotr. – W naszym planie rozwoju mamy punkty, które mają swój poziom ważności i wiadomo, że najpierw realizowane są te najistotniejsze, takie jak linia czyszcząco-pakująca czy chłodnia, które są niezbędne w procesie produkcji przy krótkim łańcuchu dostaw „z pola na stół”. To poszło na pierwszy ogień. Jest jeszcze wiele rzeczy mniejszych, ale równie ważnych, które są w drugiej kolejności do realizowania. Wszystkiego naraz nie da się zrobić, tym bardziej, że jesteśmy w 100 procentach uzależnieni od natury i to my musimy się dostosować do niej. Myślę, że w 2023 roku, na koniec piątego sezonu, będziemy mogli powiedzieć, że nasz system jest pełny, że mamy wdrożony
pełen obieg.

r e k l a m a

„No-dig”, czyli uprawa
bez przekopywania

– Podstawą naszego systemu jest system rolnictwa regeneratywnego „no-dig”, czyli uprawa bez przekopywania. System polega na budowaniu czegoś w rodzaju „łóżek kompostowych” o szerokości 80 cm i w naszym przypadku długości 30 m. Polecam ten system każdemu rolnikowi. Jedną z jego zalet jest to, że w sposób naturalny pracujemy z glebą, ulepszamy ją, a po 2–3 latach warstwa humusowa i w ogóle ta rozdrobniona gleba na górze to już kilkadziesiąt centymetrów, więc rośliny rosną jak szalone. Poza tym o takie wydzielone pojedyncze „łóżka” łatwiej zadbać – wylicza rozmówca.

– Jest to system, który pozwala odtworzyć i uruchomić bez naszej pracy pewne procesy, po prostu dajemy popracować Matce Naturze. Cały czas odwołujemy się do procesów naturalnych. Jeżeli te procesy zaprzęgniemy, będziemy konsekwentni i w odpowiednich etapach je wdrożymy, to naszej pracy będzie dużo mniej. Przecież natura od zawsze radziła sobie bez pomocy człowieka i bez systematycznego przekopywania gleby – mówi Piotr Ostaszewski.

Gleba to środowisko życia wielu pożytecznych mikroorganizmów i drobnych zwierząt, i to one wykonują ogromną pracę, żeby ziemia pozostawała żyzna, świeża i dobrze natleniona. Niezastąpione dżdżownice przerabiają materię organiczną na próchnicę i przemieszczając się pod ziemią drążą kanaliki napowietrzające podłoże. To nam się wydaje, że gleba bez regularnego przekopywania będzie zbita, zbrylona i straci swoje właściwości. Ale eksperci zajmujący się rolnictwem regenaratywnym udowadniają, że jeżeli nie będziemy przeszkadzać i zakłócać naturalnych procesów rozwoju, jeżeli damy popracować matce naturze, to efekty jej pracy będą dla nas bardzo miłym zaskoczeniem. Na początku trzeba włożyć sporo pracy w zaplanowanie i utworzenie całego systemu i kolejnych „zagonów”, ale wystartowanie z jakąkolwiek uprawą, nawet konwencjonalną, to też wyzwanie i praca, którą po prostu trzeba wykonać.

– Dla mnie system „no-dig” jest bardzo wygodny, bo jeżeli chcę dziś tu posiać marchewkę, to odkrywam zagon, dodaję cienką warstwę kompostu, wyrównuję i sieję. Dwie godziny pracy i mam posianą marchew na długości 30 m, nie muszę wjeżdżać na pole całościowo, mogę do każdego pasa podejść oddzielnie. Kiedy jest moment na daną uprawę, na jej sadzenie, czy kiedy mam akurat chwilę, mogę iść i zrobić takie nasadzenia. Wcześniej sobie planuję, że tu będzie sałata, tu marchew, tam jarmuż, obok pietruszka i tak dalej, systematycznie dzień po dniu bez żadnych specjalnych nakładów pas po pasie odkrywam i działam – wyjaśnia prezes RSP.

Rozmówca dodaje, że jest to także bardzo dobry sposób pozwalający na efektywne planowanie produkcji. Klient nie chce wszystkiego naraz, więc jakby na całości posadzić np. sałatę i później trzeba byłoby sprzedać jednego dnia 1000, czy więcej główek w krótkim łańcuchu dostaw, byłby problem. Ale odpowiednio planując zagospodarowywanie kolejnych pasów, można bez problemu sprzedawać np. po 300 główek sałaty co tydzień. System „no-dig” jest dużo prostszy w zarządzaniu.

Zbudowali BIOhub Bazar w Olsztynku

Piotr Ostaszewski podkreśla, że zawsze namawia rolników, żeby się organizować w spółdzielnie, w grupy producenckie, co oczywiście nie jest proste głównie przez naszą mentalność. Ale działając wspólnie, naprawdę można więcej zdziałać niż walcząc samemu.

– I proszę pamiętać – przestrzega prezes gospodarstwa w Tomaszynie – że jak już mamy jakąś grupę i chcemy wystąpić o jakiekolwiek dofinansowanie, to najpierw trzeba się dogadać, podzielić obowiązki, zastanowić, kto w co musi zainwestować, żeby być lepszym, wydajniejszym, bardziej samodzielnym i co jest tak naprawdę potrzebne, żeby były efekty pracy, wydajność i satysfakcja finansowa dla całej grupy.

– Branża rolnicza to branża, w której możemy się uzupełniać i z korzyścią dla wszystkich współpracować. My rozpoczęliśmy od tego, że zbudowaliśmy razem BIOhub Bazar, czyli nasz mały, lokalny ryneczek w Olsztynku, gdzie razem z innymi producentami zaczęliśmy się poznawać, prezentować swoje produkty, wymieniać doświadczeniami. Naszym celem była i jest popularyzacja krótkiego łańcucha dostaw żywności i stworzenie miejsca, gdzie klienci, konsumenci będą mogli kupić zdrowe produkty wysokiej jakości. A że zależało nam na szerokiej ofercie, dlatego poza produktami, które oferuje RSP Ostoja Natury, zaprosiliśmy do współpracy innych partnerów. Dzięki temu, przyjeżdżając w niedzielę na Targ Miejski w Olsztynku, gdzie mieści się nasz BIOhub Bazar, klient kupi nie tylko warzywa i owoce, przetwory, ale także wędliny, ryby, sery, miody, chleb, ciasta, oleje, jaja itd… Pierwszy BIOhub Bazar w tym roku startuje 10 kwietnia, serdecznie zapraszamy – podsumowuje Piotr Ostaszewski.

Dzięki wspólnym działaniom grupy producentów, można bez problemu złożyć urozmaiconą dostawę dla klientów z Warszawy czy też z Trójmiasta, bo dla tych dwóch lokalizacji regularnie wysyłane są dostawy z Ostoi Natury. To kolejny model sprzedaży realizowany przez gospodarstwo. Jest to model subskrypcyjny, czyli klienci wykupują opcje dostawy na tydzień, na miesiąc, czy nawet na rok, a gospodarstwo dostarcza raz na tydzień skrzynki z określonym składem. Co siedem dni wysyłane są do klientów informacje, co znajdzie się w skrzynce w danym tygodniu. Klienci to potwierdzają, a gospodarstwo realizuje. Grono zainteresowanych klientów rośnie.

– Pracujemy także nad trzecią już edycją konferencji BioTech, która odbędzie się we wrześniu w Olsztynku i jak zawsze połączona będzie z praktycznymi warsztatami. W tym roku w stu procentach skupimy się na rolnictwie regeneratywnym i budownictwie naturalnym, czyli już nie tylko „z pola na stół”, ale także „z pola na budowę” – zapowiada prezes RSP Ostoja Natury.

Dr inż.
Monika Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a