Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

W zeszłym roku wysiał 60 hektarów zbóż. Zajęło mu to trzy dni!

Data publikacji 12.04.2022r.

Ten trzymetrowy zestaw uprawowo-siewny Fenix, miał być prezentowany w 2020 roku na targach Agrotech w Kielcach na stoisku grupy Unia. Przez pandemię koronawirusa wystawa została odwołana, a maszyna zamiast na hale targowe trafiła do wsi Morawce koło Krośniewic, do gospodarstwa Krzysztofa Gralaka. Sprzęt ma za sobą dwa pełne sezony i równe 130 zasianych hektarów. Przeszło przez niego ponad 27 ton zboża. Spytaliśmy rolnika o doświadczenia z pracy tą maszyną oraz jakie jego zdaniem są mocne i słabe strony trzymetrowego Fenixa?

łódzkie

– Imponuje wytrzymałością, zresztą wystarczy spojrzeć jak jest zbudowany. Widać, że producent nie szczędził tutaj na materiałach. Ze sporym zapasem wykonany został też układ hydrauliczny. Zastosowano m.in. węże z podwójnym oplotem stalowym, które są przewidziane do pracy przy ciśnieniu 300 barów, mimo że w tej maszynie ciśnienie w hydraulice dochodzi co najwyżej do 200 barów – mówi na wstępie Krzysztof Gralak. – W Fenixie podoba mi się również to, że oparto go na markowych podzespołach, bo zastosowano m.in. szwedzkie łożyska SKF-u, niemiecką elektronikę Müllera Elektronik czy hamulce amerykańskiej marki Wabco. A mimo tego ta maszyna była aż dwukrotnie tańsza w porównaniu do konkurencyjnych siewników zachodnich marek. Jeżeli chodzi o słabsze strony, to miałem zastrzeżenia do dokładności zamontowania niektórych elementów np. w szynie siewnej. Sam musiałem je poustawiać. Maszyna miała słabe jakościowo amortyzatory sekcji uprawowej, które nie były w stanie utrzymywać w odpowiedniej pozycji ramion z talerzami. Ale producent wymienił je w ramach gwarancji i dzisiaj wszystko działa jak należy. W tej maszynie przydałyby się czujniki do monitorowania przepływu materiału siewnego do redlic. Kontrolowany jest tylko poziom ziarna w zbiorniku. Raz zdarzyło się, że ciśnienie na dmuchawie było zbyt niskie i siewnik się zapchał. Zauważyłem to i szybko zareagowałem.

r e k l a m a

Koła w offsecie
nie przepychają ziemi

Zestaw uprawowo-siewny Unia Fenix 3000/3 debiutował na rynku jesienią 2017 roku będąc rozwinięciem gamy maszyn 4- i 6-metrowych. O ile większy szerokościowo sprzęt, wedle Unii, powstał z myślą o rynkach zagranicznych, to trzymetrowy model skierowany był do krajowych gospodarstw. Z założenia miał nadawać się zarówno do siewu konwencjonalnego, jak również w mulcz. Pozwalała na to sekcja uprawowa oparta na bronie talerzowej. Przed nią jest zamontowana włóka. Składa się z 13 sprężystych łap zakończonych wymiennymi końcówkami. W prezentowanej maszynie jest ona regulowana hydraulicznie. Włóka ma za zadanie wyrównać powierzchnię pola i zniwelować bryły pozostałe po orce. Natomiast sekcja talerzowa ma tak uprawić glebę, aby przygotować ją do siewu. Z tym zadaniem mierzą się 24 uzębione talerze o średnicy 485 mm. Rozmieszczono je w dwóch rzędach w rozstawie 820 mm. Każdy z talerzy jest zamontowany na bezobsługowych łożyskach dwurzędowych i jest chroniony za pomocą gumowych elastomerów. Wyrzucaniu gleby poza obszar roboczy sekcji uprawowej zapobiegają boczne osłony, które są przykręcane do maszyny. Można wyregulować na jakiej wysokości mają być zamontowane.

– Wyjeżdżam nim na pola zaorane i doprawione agregatem przedsiewnym, dlatego w trakcie wysiewu nie ma już potrzeby głębokiego spulchniania roli. Talerze wchodzą w glebę tylko na taką głębokość, aby zniwelować ślady kół ciągnika – podkreśla właściciel maszyny. – Regulacja ustawiania głębokości pracy sekcji uprawowej jest prosta i polega na dołożeniu lub odjęciu klipsów przy siłownikach hydraulicznych. Zwiększając ich ilość – głębokość jest zmniejszana, a gdy będziemy odejmować klipsy – talerze będą pracować coraz głębiej. Dodam, że zanim kupiłem ten siewnik, miałem okazję przetestować podobną maszynę Unii, którą sprawdziłem także na ściernisku przy wysiewie facelii jako poplonu. Talerze puściłem wtedy nieco głębiej. Mimo zalegającej na polu rozdrobnionej słomy, wszystko szło sprawnie, a maszyna
się nie zapychała.

Rozluźnioną talerzami glebę zagęszcza wał oponowy. Oparto go na sześciu kołach marki Trelleborg o rozmiarze 420/55-17 i średnicy 910 mm. Ustawiono je w offsecie tzn. dwa koła środkowe są przesunięte względem pozostałych. To eliminuje efekt pchania ziemi podczas uprawy lżejszych stanowisk. Wał pełni również funkcję transportową. Na czas przejazdów po drogach dwa koła środkowe są unoszone, a cały ciężar maszyny opiera się wtedy na pozostałych czterech. Skrajne koła są zamontowane na osiach hamowanych pneumatycznie. Za wałem pracuje zgrzebło ze sprężynowymi palcami i z wymiennymi końcówkami. Jakie pełni zadanie?

– Zagarnia wystające ponad powierzchnię wąskie pasy gleby, które nie są ugniatane wałem, bo pozostają między śladami kół – tłumaczy Krzysztof Gralak. – Fabrycznie na zgrzeble było zamontowanych 15 palców. Były ustawione tak, że nie do końca spełniały swoją rolę. Dlatego dwa zdemontowałem, a pozostałe tak poustawiałem, aby niwelowały nierówności.

Optymalne byłoby 160 koni

Fenix to siewnik pneumatyczny. Materiał ze zbiornika, który ma 3000 litrów pojemności, co w praktyce odpowiada ładowności ok. 2 ton zboża, trafia na aparat wysiewający. Jest on sterowany elektrycznie na podstawie prędkości odczytywanej z nawigacji GPS. Po rozdzieleniu strumień powietrza wytworzony przez wentylator przenosi nasiona do głowicy rozdzielacza. Na koniec 24 przewodami są one kierowane do redlic. W prezentowanej maszynie zastosowano podwójne redlice tarczowe V-Tech o średnicy 350 mm, które są rozstawione co 12,5 cm. Redlice są dociskane sprężynami, a to przekłada się na nacisk wynoszący co najmniej 40 kg na sekcję. Za każdą z redlic podążają kółka kopiująco-dogniatające o średnicy 300 mm i szerokości 50 mm, które mają płaską powierzchnię powlekaną gumową otuliną. Ich zadaniem jest utrzymywanie ustawionej głębokości siewu i dogniatanie nasion do dna bruzdy. Aby kółka nie oblepiały się glebą, zamocowano na nich skrobaki, których pozycję można przestawiać. Ostatnim elementem są zagarniacze sprężynowe, odpowiedzialne za dokładne przykrycie nasion luźną warstwą gleby. Jednocześnie tworzą one zagłębienia, w których może gromadzić się woda. Głębokość robocza sekcji wysiewającej jest ustawiana centralnie i polega na dodaniu lub odjęciu klipsów przy siłowniku hydraulicznym. Zależność jest taka sama jak przy sekcji uprawowej, czyli zdjęcie klipsów zwiększa głębokość wysiewu, a ich dołożenie powoduje spłycenie siewu. Szyna wysiewająca w trakcie przejazdów transportowych czy nawracania unosi się bardzo wysoko i to – zdaniem rolnika – jest kolejnym atutem tej maszyny.

– Z Fenixem jeździ czterocylindrowy John Deere 6115R, który ma moc znamionową 115 KM i maksymalną o 10 KM wyższą i to jest trochę za mało jak na wymagania tej maszyny. Problem robi się wtedy, gdy siew jest wykonywany na zaoranym polu i gdy zbiornik jest zasypany do pełna. Wtedy taki zestaw waży prawie 7 ton i szybciej niż 9 km/h nie da się nim pracować. Dopiero gdy w zbiorniku pozostaje poniżej 1 tony nasion, wtedy można rozpędzić taki zestaw do 12 km/h. A gdyby z Fenixem jeździł 160-konny traktor, to bez względu na warunki pracy prędkość 12 km/h udałoby się utrzymywać – twierdzi rolnik.

r e k l a m a

Ze sterownikiem Müllera

Do maszyny dołączony był sterownik Drill Control firmy Müller Elektronik. Działa on w standardzie Isobus i służy do sterowania funkcjami siewnika oraz nadzorowania jego pracy. Zlicza przepracowany areał i ilość wysianych nasion, a także pozwala tworzyć historię pól. Ponadto, umożliwia zakładanie ścieżek technologicznych i informuje o prędkości jazdy oraz aktualnej dawce wysiewanego ziarna, którą można zmienić w trakcie pracy. Jego zadaniem jest również podawanie poziomu ziarna w zbiorniku, gdzie niska ilość jest sygnalizowana alarmem. Ze sterownika odczytujemy, że prezentowana maszyna pracowała na polach przez blisko 60 godzin, a w tym czasie zasiała nasiona na 130 ha osiągając średnią wydajność na poziomie 2,19 ha/godz. Przejechała 433 kilometry, a przez jej aparat wysiewający przeszło blisko 27,5 tony ziarna. Zestaw porusza się po polu z centymetrową dokładnością, dzięki wykorzystaniu prowadzenia równoległego opartego na nawigacji satelitarnej. Jakie awarie wystąpiły w maszynie?

– W zeszłym roku wymienione zostały dwa łożyska w redlicach i to wszystko. Moje doświadczenia po dwóch latach pracy są takie, że mogę polecić ten sprzęt, szczególnie, że oferuje naprawdę niezły stosunek ceny do jakości – kończy Krzysztof Gralak.

Przemysław Staniszewski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a