Wpływ na ten stan mają przede wszystkim nieustannie rosnące koszty działalności. W marcu inflacja wyniosła 10,9% w porównaniu do analogicznego miesiąca roku ubiegłego. Ostatni jej dwucyfrowy przyrost miał miejsce w sierpniu roku 2000. Wprawdzie daleko jeszcze do poziomu z lat 1988–1989, kiedy wynosiła ona 50% miesięcznie. Jednak poziom inflacji powyżej 10% nazywany jest już galopującym i przynosi znaczące skutki dla społeczeństwa. Głównym skutkiem jest zwiększenie skali ubóstwa. Obrazują to również inne wskaźniki, jak indeks nędzy. Jest on kombinacją poziomu bezrobocia i inflacji. Obecnie jego wartość wzrasta. Szokiem dla wielu osób jest również podniesienie stóp procentowych. Wszak większość gospodarstw domowych jest obciążona kredytami. Jednak według oficjalnych prognoz, chociażby Narodowego Banku Polskiego, będzie jeszcze drożej. Wymieniona instytucja zapowiada wzrost inflacji do blisko 13%.
r e k l a m a
Wszystko to sprawia,
że coraz mniej kupuje konsument. Portfele Polaków zaczynają kurczyć się w zastraszającym tempie. Jednym z głównych powodów tego stanu są rosnące ceny żywności. Ma to miejsce przy trwającej nadal obniżce do zera stawek VAT na podstawowe produkty żywnościowe, która obowiązuje do końca lipca. Wysokie ceny nie są zjawiskiem, które występuje tylko w Polsce. Od ostatniego kwartału ubiegłego roku z problemem tym mierzy się większość państw. Według indeksów Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, obecne ceny żywności są historycznie najwyższe. Według organizacji, światowe ceny produktów mleczarskich w marcu 2022 roku były o 23,6% wyższe niż przed rokiem. Nadal wykazują one tendencję wzrostową. Powodem tej sytuacji jest ożywienie na rynkach światowych. W przypadku masła i odtłuszczonego mleka w proszku wynika to przede wszystkim z deficytu mleka w Europie Zachodniej i Oceanii. W jego wyniku ulokowani w tych regionach kluczowi eksporterzy nie są w stanie zaspokoić szybko wzrastającego popytu na rynku międzynarodowym. Przede wszystkim ze strony państw azjatyckich. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku serów dojrzewających, z tym wyjątkiem, że duże zapotrzebowanie występuje ze strony państw Europy Zachodniej. Efekt ten jest wzmacniany ze względu na wojnę toczącą się w Ukrainie.
Za cenami produktów
i wzrastającym popytem podążają ceny surowca. W ciągu ostatniego roku w państwach Unii Europejskiej występowały ciągłe wzrosty cen skupowanego mleka. W większości były one dwucyfrowe. W przypadku Litwy i Łotwy wynosiły one ponad 40%. Polska odnotowała w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy blisko 23% przyrostu średniej ceny mleka surowego. Podobny trend ma miejsce na innych kontynentach. W Stanach Zjednoczonych średnie ceny w skupie w lutym 2022 były o 54% wyższe niż przed rokiem. Jest to efekt wspomnianej sytuacji w handlu międzynarodowym, gdzie przyrost cen produktów postępuje znacznie szybciej niż inflacja w poszczególnych państwach. Ta nade wszystko sprzyjająca koniunktura w eksporcie pozwala wypracować mleczarniom środki na pokrycie rosnących kosztów oraz znaczne zwiększenie cen mleka surowego.
Co jednak w wypadku, kiedy ceny eksportowanych produktów mleczarskich znacząco spadną? Wiele firm rozpatruje taki scenariusz. Jest on nie tyle realny, co pewny. Kwestia tylko, kiedy to nastąpi. Wielu analityków twierdzi, że nie ma co na to liczyć przed końcem tego roku. Pozostali zapowiadają korekty w ostatnim kwartale. Do tego czasu koniunktura powinna się utrzymywać. Owszem, wypada się cieszyć. Jednak staje się to coraz bardziej problematyczne na rynku krajowym. Koszt wytworzenia produktów nabiałowych staje się wyjątkowo wysoki. Tym samym wyroby mleczarskie stają się coraz mniej konkurencyjne. Coraz częściej w koszykach konsumentów pojawiają się wędliny, czy inne produkty mogące zastąpić na kanapce plaster sera. Całkowite odwrócenie się od produktów mleczarskich bez wątpienia nie nastąpi, jednak spożycie wielu kategorii z pewnością spadnie. Ser po 60 czy 70 złotych za kilogram niestety nie jest na kieszeń większości polskich konsumentów, których zarobki zazwyczaj nie rosną, nawet w inflacyjnym tempie.
r e k l a m a
Zjawisko to zauważają
sieci handlowe. Wiele z ich ostatnich ruchów ewidentnie ma na celu wyhamowanie podwyżek cen. W zeszłym tygodniu jedna z największych sieci handlowych ogłosiła Tarczę Antyinflacyjną Biedronki. Jest to oczywiście najzwyklejsza akcja promocyjna, będąca jednocześnie zobowiązaniem do niepodnoszenia cen niektórych produktów. Wśród towarów, których cena na półce ma być niezmienna znajdujemy masło pod marką własną Mleczna Dolina. Promocją objęte mają być również sery dojrzewające a z czasem i inne produkty nabiałowe pod marką własną Biedronki. Owa promocja ma obowiązywać do końca czerwca. Akcja oczywiście nie zatrzyma postępującej inflacji, ponieważ swoje źródła ma ona na początku a nie na końcu łańcucha dostaw. Większość firm i tak bardzo ostrożnie podchodziła do podwyżek dla sieci handlowych. Ich polityka zakładała, że w każdej chwili może dojść do krachu na rynkach międzynarodowych, a one same pozostałyby z wyjątkowo drogą ofertą na rynku krajowym. Takie postępowanie jest efektem przeszłych zdarzeń. Chociażby przełomu lat 2007 i 2008, kiedy to po bardzo dużej hossie doszło do globalnego załamania cen. Obecnie sprzedaż na rynek krajowy w wyniku coraz powszechniejszych ,,antyinflacyjnych’’ akcji promocyjnych będzie się odbywać ze zmniejszoną marżą, zarówno tej przetwórcy, jak i rolnika dostarczającego mleko czy inne produkty rolne. Bo wielkie sieci handlowe zawsze wyjdą na swoje.